18-05-2021, 11:58 PM
Wcale nie było dziwne ani nienaturalne jakkolwiek, że źle odbierano Romilly'ego. Roztaczał bardzo nieprzyjazną, wręcz agresywną aurę sugerującą, że nienawidzi wszystkich i wszystkim życzy źle. Nie było to tak całkiem błędne, w zasadzie faktycznie raczej stronił od ludzi i czuł się poirytowany zawsze jak mówili do niego za dużo.
A potem pojawiła się Saoirse.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, że może przeszkadzać komuś, że tu siedzi i się nie wtrąca, z jego punktu widzenia to była przysługa, coś pozytywnego. A jednak nie umknęło jego uwadze, że na całe monologi, jakie Saoirse powiedziała i naprawdę zdawało się, że starała się zapełnić ciszę, znajoma powiedziała niewiele. A po takim czasie spędzania razem czasu widział kiedy robiła to nieświadomie, a kiedy to nieznacznie słyszalne skupienie się przebijało, sugerując celowość monologu.
A właściwie znajomy, wnioskując po wypowiedzianej formie. Romilly spojrzał ku niemu krótko, acz uważniej. Wyraźnie nawet zabłysła w jego oczach ciekawość kiedy zwrócił większą uwagę na jego zmianę wyglądu, dopiero utożsamiając ją ze zmianą tożsamości. Całkiem był ciekawy skąd ta zmiana. Zachcianka? Permanentne odczucie? A może tak jak on, w zależności od dnia i chwili jest kimś innym? Ale nie miał tego samego daru, co sprawiało, że trudniejsze mogły być zmiany. Chociaż w zasadzie, z magią nic nie było nie do przejścia.
- Może później. - Powiedział ciepłym tonem, zwracając wzrok na Saoirse. Nie dostrzegał jak bardzo zmieniał podejście i ton głosu gdy ona pojawiała się w kadrze, oraz jak widać było tą faworyzację. - Sama robiłaś? - Dopytał, przyglądając jej się uważnie, jakoś nagle będąc obecnym w tym przedziale bardziej niż przed sekundą. Widać oboje ze Stevem na chwilę sprawili, że zapomniał być gburem.
A potem pojawiła się Saoirse.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, że może przeszkadzać komuś, że tu siedzi i się nie wtrąca, z jego punktu widzenia to była przysługa, coś pozytywnego. A jednak nie umknęło jego uwadze, że na całe monologi, jakie Saoirse powiedziała i naprawdę zdawało się, że starała się zapełnić ciszę, znajoma powiedziała niewiele. A po takim czasie spędzania razem czasu widział kiedy robiła to nieświadomie, a kiedy to nieznacznie słyszalne skupienie się przebijało, sugerując celowość monologu.
A właściwie znajomy, wnioskując po wypowiedzianej formie. Romilly spojrzał ku niemu krótko, acz uważniej. Wyraźnie nawet zabłysła w jego oczach ciekawość kiedy zwrócił większą uwagę na jego zmianę wyglądu, dopiero utożsamiając ją ze zmianą tożsamości. Całkiem był ciekawy skąd ta zmiana. Zachcianka? Permanentne odczucie? A może tak jak on, w zależności od dnia i chwili jest kimś innym? Ale nie miał tego samego daru, co sprawiało, że trudniejsze mogły być zmiany. Chociaż w zasadzie, z magią nic nie było nie do przejścia.
- Może później. - Powiedział ciepłym tonem, zwracając wzrok na Saoirse. Nie dostrzegał jak bardzo zmieniał podejście i ton głosu gdy ona pojawiała się w kadrze, oraz jak widać było tą faworyzację. - Sama robiłaś? - Dopytał, przyglądając jej się uważnie, jakoś nagle będąc obecnym w tym przedziale bardziej niż przed sekundą. Widać oboje ze Stevem na chwilę sprawili, że zapomniał być gburem.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."