19-05-2021, 12:57 AM
Słysząc jej odpowiedź na jego cytat, uśmiechnął się szerzej. Bardzo dobra odpowiedź, i prawdziwa. Wiedział to bardzo dobrze, starczyło nawet przejrzeć historie najznamienitszych artystów - życia pełne udręk i cierpienia, prób, tęsknot. Pełne emocji i chwil trudnych, po prostu.
Słuchał nie tylko jej słów, naturalnie, zatem jego przemyślenia były nieco szersze niż sama zdawała sobie z tego sprawę. Miał w końcu nieco więcej informacji niż przekazała i jego zaufanie rosło zdecydowanie gdy tak obserwował, że dziewczyna myśli i mówi to samo. Zatem nie była wobec niego fałszywa i zwodząca, nie prowokowała go dyskusją, a rozmawiała z nim po prostu o wspólnych przemyśleniach i opiniach. Nie było to oczywiste ani w zasadzie zbyt częste, tym bardziej doceniał takie podejście i to, że widać miała do niego szacunek na tyle, by nie robić z niego durnia. Nie to żeby się czegoś takiego obawiał, ale nie widzieli się tyle lat, kto wie? Nie znali się już, jedynie z widzenia czy dalekich wspomnień. Poza tym, przekleństwem jego daru, jednym z wielu, była bardzo duża świadomość tego, jak dwulicowi i wstrętni są ludzie, i jak wielu z nich ukrywa w sobie te podłe strony pod maską fałszywej przyjaźni. Obrzydliwe.
Słuchał jej z największą uwagą, a w jego umyśle rodziło się coraz większe zdziwienie jak daleko i skomplikowanie poszły rozmyślania dziewczyny. Właściwie, faktycznie brzmiały logicznie i niczym koniec świata, gdyby nie to, że... No, nie było tak. Uczył się od zawsze w tej szkole i wiedział, że po prostu było zupełnie inaczej i czarny scenariusz napisany na podstawie książek i drzewka następstw przy obecności szkodliwego otoczenia niekoniecznie w pełni się realizował w szkole. A potem zorientował się, że... No właśnie, on się tego nie bał, bo wiedział jak wygląda szkoła, jak tam jest. Ona nie wiedziała. Może bała się, że tak będzie z nią? I nagle jej pełne napięcia zachowanie nabrało sensu, choć z lekką podpowiedzią jej głowy.
Patrząc na nią z pełnią sympatii i ciepła niczym wschodzące letnie słońce, uśmiechnął się przyjaźnie, lekko. Nawet odczuł chęć ujęcia ją za dłoń, zmniejszenia dystansu i powiedzenia, że wszystko będzie dobrze, jednak powstrzymała go myśl wpojonych zasad i faktu, że na pierwszym spotkaniu po latach nie przystoi, zdecydowanie.
- Wszystko ma jak najbardziej sens naukowy, psycholog by się zgodził z pewnością. Tylko w praktyce tak niekoniecznie jest. - Odetchnął, zastanawiając się chwilę, przesuwając lekko zamyślonym wzrokiem gdzieś za oknem. - Gdyby tak się działo, na pewno by to zmieniono. Wierzę, że poza tradycją, która sięga bardzo daleko, w stosunku do podziału na Domy, idzie za tym też pewien komfort dla uczniów. Tworzy bezpieczeństwo, miejsce ludzi, którzy są jak ty, mają podoby styl bycia, mentalność, charakter. Naturalnie, wszyscy są bardzo różni, ale w zbliżony sposób. To pomaga w znajdowaniu swoich przyjaciół czy spaniu spokojnie, z kimś, kto masz chociaż zarys tego, jaki jest, aż poznacie się wszyscy i w ogromnej większości okazuje się, że po kilku latach to twoja druga rodzina. Punkty domów... Chyba przeceniasz ich wartość. Oczywiście, każdy się stara, jednak też nie reaguje ostracyzacją jak coś pójdzie źle. Czassem tak bywa, a Puchar poza satysfakcją nie daje nic. Nie ma służyć walce o wygraną, ale zniechęcić do tego, żeby wykraczać poza regulamin, by nadać karę dodatkową od szlabanów. A odnośnie chęci podporządkowania sobie grupy, oczywiście, na pewno w pewnym stopniu taka próba jest, jednak uważam, że jest tak wszędzie. Zależy wszystko od nas, czy mamy tego świadomość i dokonujemy wyborów własnych i świadomych, czy też nie.
Tu zamilkł na chwilę, by zawiesić na Oriane ciepłe spojrzenie.
- Wierzę, że się odnajdziesz w Hogwarcie, Oriane. W zasadzie, nie uważam żebyś miała z tym większy problem, może poza potrzebą przywyknięcia, że manier takich jakich nas uczono, niewielu zna i stosuje.
Słuchał nie tylko jej słów, naturalnie, zatem jego przemyślenia były nieco szersze niż sama zdawała sobie z tego sprawę. Miał w końcu nieco więcej informacji niż przekazała i jego zaufanie rosło zdecydowanie gdy tak obserwował, że dziewczyna myśli i mówi to samo. Zatem nie była wobec niego fałszywa i zwodząca, nie prowokowała go dyskusją, a rozmawiała z nim po prostu o wspólnych przemyśleniach i opiniach. Nie było to oczywiste ani w zasadzie zbyt częste, tym bardziej doceniał takie podejście i to, że widać miała do niego szacunek na tyle, by nie robić z niego durnia. Nie to żeby się czegoś takiego obawiał, ale nie widzieli się tyle lat, kto wie? Nie znali się już, jedynie z widzenia czy dalekich wspomnień. Poza tym, przekleństwem jego daru, jednym z wielu, była bardzo duża świadomość tego, jak dwulicowi i wstrętni są ludzie, i jak wielu z nich ukrywa w sobie te podłe strony pod maską fałszywej przyjaźni. Obrzydliwe.
Słuchał jej z największą uwagą, a w jego umyśle rodziło się coraz większe zdziwienie jak daleko i skomplikowanie poszły rozmyślania dziewczyny. Właściwie, faktycznie brzmiały logicznie i niczym koniec świata, gdyby nie to, że... No, nie było tak. Uczył się od zawsze w tej szkole i wiedział, że po prostu było zupełnie inaczej i czarny scenariusz napisany na podstawie książek i drzewka następstw przy obecności szkodliwego otoczenia niekoniecznie w pełni się realizował w szkole. A potem zorientował się, że... No właśnie, on się tego nie bał, bo wiedział jak wygląda szkoła, jak tam jest. Ona nie wiedziała. Może bała się, że tak będzie z nią? I nagle jej pełne napięcia zachowanie nabrało sensu, choć z lekką podpowiedzią jej głowy.
Patrząc na nią z pełnią sympatii i ciepła niczym wschodzące letnie słońce, uśmiechnął się przyjaźnie, lekko. Nawet odczuł chęć ujęcia ją za dłoń, zmniejszenia dystansu i powiedzenia, że wszystko będzie dobrze, jednak powstrzymała go myśl wpojonych zasad i faktu, że na pierwszym spotkaniu po latach nie przystoi, zdecydowanie.
- Wszystko ma jak najbardziej sens naukowy, psycholog by się zgodził z pewnością. Tylko w praktyce tak niekoniecznie jest. - Odetchnął, zastanawiając się chwilę, przesuwając lekko zamyślonym wzrokiem gdzieś za oknem. - Gdyby tak się działo, na pewno by to zmieniono. Wierzę, że poza tradycją, która sięga bardzo daleko, w stosunku do podziału na Domy, idzie za tym też pewien komfort dla uczniów. Tworzy bezpieczeństwo, miejsce ludzi, którzy są jak ty, mają podoby styl bycia, mentalność, charakter. Naturalnie, wszyscy są bardzo różni, ale w zbliżony sposób. To pomaga w znajdowaniu swoich przyjaciół czy spaniu spokojnie, z kimś, kto masz chociaż zarys tego, jaki jest, aż poznacie się wszyscy i w ogromnej większości okazuje się, że po kilku latach to twoja druga rodzina. Punkty domów... Chyba przeceniasz ich wartość. Oczywiście, każdy się stara, jednak też nie reaguje ostracyzacją jak coś pójdzie źle. Czassem tak bywa, a Puchar poza satysfakcją nie daje nic. Nie ma służyć walce o wygraną, ale zniechęcić do tego, żeby wykraczać poza regulamin, by nadać karę dodatkową od szlabanów. A odnośnie chęci podporządkowania sobie grupy, oczywiście, na pewno w pewnym stopniu taka próba jest, jednak uważam, że jest tak wszędzie. Zależy wszystko od nas, czy mamy tego świadomość i dokonujemy wyborów własnych i świadomych, czy też nie.
Tu zamilkł na chwilę, by zawiesić na Oriane ciepłe spojrzenie.
- Wierzę, że się odnajdziesz w Hogwarcie, Oriane. W zasadzie, nie uważam żebyś miała z tym większy problem, może poza potrzebą przywyknięcia, że manier takich jakich nas uczono, niewielu zna i stosuje.