25-05-2021, 08:48 PM
Czas jednak się było pożegnać. Jej bracia rozbiegli się już w swoje strony po krótkich pożegnaniach, ona jednak, choć miała ochotę, nie zamierzała tak szybko się zwijać. Trzeba było dobrze pożegnać rodziców, żeby byli mili w najwyższym stopniu. Obróciła się ku nim, uśmiechając się szeroko, choć nieco gorzko.
Naturalnie, było trochę ściskania, cudownych rad matki i dużo mniej słów od ojca, który raczej więcej miał do powiedzenia synom, oczywiście. Matka wzruszyła się i zaczęła płakać, że jej córusia dorasta i że teraz mało będą się widzieć, mają pisać codziennie i jej sowa na pewno jej będzie dobrze służyć w donoszeniu listów. Co na to Lily? Naturalnie, uśmiechy, potakiwanie, bycie ułożoną, milutką dziewczynką. Czemu miałaby nie być skoro dostaje wszystko, co chce? Należało im się całe garści miłości i czułości, i dawała im to! W zasadzie była przekonana, że będzie bardzo za nimi tęsknić, jak i będzie jej brakowało codzienności spędzanej z matką. Przecież do tej pory bawiły się razem, rozmawiały, naprawdę bardzo ją kochała. A jeszcze bardziej była teraz przerażona, że jej nie będzie. Co jeśli ją zawiedzie, co jeśli sobie nie poradzi?
Nie mogła jednak dać po sobie poznać, że się boi. Nie była z tych rodzin, co mają na to przestrzeń. Poza tym, miała swoją sówkę i kotka, i choć nie uważała by mogła liczyć na braci, najpewniej nawet słusznie, nie sądziłą by pozwolili by działa jej się krzywda. Więc weszła do pociągu, a wkrótce, machając do rodziców smutno z okna przedziału, odjechała.
zt.
Naturalnie, było trochę ściskania, cudownych rad matki i dużo mniej słów od ojca, który raczej więcej miał do powiedzenia synom, oczywiście. Matka wzruszyła się i zaczęła płakać, że jej córusia dorasta i że teraz mało będą się widzieć, mają pisać codziennie i jej sowa na pewno jej będzie dobrze służyć w donoszeniu listów. Co na to Lily? Naturalnie, uśmiechy, potakiwanie, bycie ułożoną, milutką dziewczynką. Czemu miałaby nie być skoro dostaje wszystko, co chce? Należało im się całe garści miłości i czułości, i dawała im to! W zasadzie była przekonana, że będzie bardzo za nimi tęsknić, jak i będzie jej brakowało codzienności spędzanej z matką. Przecież do tej pory bawiły się razem, rozmawiały, naprawdę bardzo ją kochała. A jeszcze bardziej była teraz przerażona, że jej nie będzie. Co jeśli ją zawiedzie, co jeśli sobie nie poradzi?
Nie mogła jednak dać po sobie poznać, że się boi. Nie była z tych rodzin, co mają na to przestrzeń. Poza tym, miała swoją sówkę i kotka, i choć nie uważała by mogła liczyć na braci, najpewniej nawet słusznie, nie sądziłą by pozwolili by działa jej się krzywda. Więc weszła do pociągu, a wkrótce, machając do rodziców smutno z okna przedziału, odjechała.
zt.