29-05-2021, 11:20 PM
On nie był typem, który uczy się tego, co "pasjonujące", a jedynie jakkolwiek potrzebne, praktyczne. Jak język ludzki, a nie pół-ryby. Pewnie by to stosownie skomentował, zdecydowanie niezbyt uprzejmie, jednak oczywiście, faworyzacji ciąg dalszy.
- W przyszłej pracy, jeśli jednak powieje mnie do Międzynarodowej, albo jeśli będę aurorem, to lepsza przykrywka. Plus, mamy daleką rodzinę w Portugalii, na oczy ich nie widziałem, ale zdaje się, że wszystko przede mną.
Mówił wszystko pewnie i z pełnym przekonaniem, że to bardzo dobry argument przeciwko trytońskiemu. Może to kwestia jego ogromnej bagatelizacji zainteresowania i przedkładania takiegoż nad praktyczność i użyteczność. Przy czym oczywiście z Saoirse by się najpewniej dalej spierał w kwestii użyteczności obu języków, ale... Cóż, kolejna wypowiedź Saoirse nieco złagodziła jego potrzebę dowiedzenia swojej racji.
- Nie wiem czy ważne, chyba że planujesz z nimi pracować, ale dodatkowo czemu nie. Chociaż nie wiem czy byłoby dość chętnych żeby się im opłacało. - Powiedział szczerze, jednak nie powstrzymując pełni swojej krytyki, a jedynie część sceptyzmu.
Uniósł kącik ust nikle na jej dopytanie. Cóż, odpowiedź była mało optymistyczna.
- Jednego. Mój dziadek jest, po nim ja też tak potrafię.
Zerknął na kwiatek rzucony na bok kiedy się zdenerwowała na łodygę. Zawiesił się na chwilę we własnych myślach, by urwać jeden z ładniejszych jego zdaniem kwiatków obok, taki z długą łodygą, i podać go rudowłosej. Był złoto-żółty, z szerokimi płatkami, choć nie był wcale szczególnie duży. Ale ładny, kojarzył mu się z mini-słonecznikiem.
- Ja bym zginął tragicznie zamordowany tłuczkiem. - Powiedział pewnie, wprost, absolutnie znając swoje możliwości w tym temacie.
- W przyszłej pracy, jeśli jednak powieje mnie do Międzynarodowej, albo jeśli będę aurorem, to lepsza przykrywka. Plus, mamy daleką rodzinę w Portugalii, na oczy ich nie widziałem, ale zdaje się, że wszystko przede mną.
Mówił wszystko pewnie i z pełnym przekonaniem, że to bardzo dobry argument przeciwko trytońskiemu. Może to kwestia jego ogromnej bagatelizacji zainteresowania i przedkładania takiegoż nad praktyczność i użyteczność. Przy czym oczywiście z Saoirse by się najpewniej dalej spierał w kwestii użyteczności obu języków, ale... Cóż, kolejna wypowiedź Saoirse nieco złagodziła jego potrzebę dowiedzenia swojej racji.
- Nie wiem czy ważne, chyba że planujesz z nimi pracować, ale dodatkowo czemu nie. Chociaż nie wiem czy byłoby dość chętnych żeby się im opłacało. - Powiedział szczerze, jednak nie powstrzymując pełni swojej krytyki, a jedynie część sceptyzmu.
Uniósł kącik ust nikle na jej dopytanie. Cóż, odpowiedź była mało optymistyczna.
- Jednego. Mój dziadek jest, po nim ja też tak potrafię.
Zerknął na kwiatek rzucony na bok kiedy się zdenerwowała na łodygę. Zawiesił się na chwilę we własnych myślach, by urwać jeden z ładniejszych jego zdaniem kwiatków obok, taki z długą łodygą, i podać go rudowłosej. Był złoto-żółty, z szerokimi płatkami, choć nie był wcale szczególnie duży. Ale ładny, kojarzył mu się z mini-słonecznikiem.
- Ja bym zginął tragicznie zamordowany tłuczkiem. - Powiedział pewnie, wprost, absolutnie znając swoje możliwości w tym temacie.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."