30-05-2021, 04:28 AM
Do tej pory odnosiła wrażenie, że Romilly wcale nie przepada za nauką tego języka... Teraz jednak ochoczo tego bronił.
- W sumie jakoś jak wcześniej o tym mówiłeś, to nie myślałam, że tak to widzisz - zauważyła spokojnym tonem, kiwając nieznacznie głową. - Raczej, że tego nie lubisz i myślisz, że niekoniecznie się przyda. Ale tak to w sumie lepiej.
Mówiła to całkiem szczerze! Jeśli widział dla siebie przyszłość, w której byłby zmuszony do posługiwania się tym językiem, to świetnie!
- Erm... No dosyć ważne, jak masz takie na przykład obok, chyba dobrze byłoby. Albo jak ktoś bada takie rzeczy, czy coś. Na przykład jakby u nas w jeziorze były trytony, to byłabym jednak nieźle wkurwiona, że nigdzie nie da się tego nauczyć, no bo to w sumie ej, jeśli tylko coś by się odjebało, to wolałabym mieć jakiś ten kontakt, jakikolwiek, serio.
Cóż, odpowiedź odnośnie znajomych metamorfomagów była pewnym zawodem, ale nie mogła powiedzieć, by spodziewała się, by Romilly miał szerokie znajomości... W jakimkolwiek towarzystwie. Znaczy, te wszystkie duże rody na pewno znały całe mnóstwo ludzi! Tylko jakoś wydawało się jej, że Ślizgon utrzymuje taki sam dystans z ludźmi ze swojego bezpośredniego otoczenia, jak tu w szkole...
- No tak... - mruknęła ciszej w odpowiedzi, na nowo spuszczając wzrok.
Ponownie uśmiechnęła się lekko, gdy tylko otrzymała nowy kwiatek do swojego wianka.
- O, no widzisz! A ja nie! Ja albo zrobiłabym sobie krzywdę sama, albo bym absolutnie wymiatała! - rzuciła półżartem.
- W sumie jakoś jak wcześniej o tym mówiłeś, to nie myślałam, że tak to widzisz - zauważyła spokojnym tonem, kiwając nieznacznie głową. - Raczej, że tego nie lubisz i myślisz, że niekoniecznie się przyda. Ale tak to w sumie lepiej.
Mówiła to całkiem szczerze! Jeśli widział dla siebie przyszłość, w której byłby zmuszony do posługiwania się tym językiem, to świetnie!
- Erm... No dosyć ważne, jak masz takie na przykład obok, chyba dobrze byłoby. Albo jak ktoś bada takie rzeczy, czy coś. Na przykład jakby u nas w jeziorze były trytony, to byłabym jednak nieźle wkurwiona, że nigdzie nie da się tego nauczyć, no bo to w sumie ej, jeśli tylko coś by się odjebało, to wolałabym mieć jakiś ten kontakt, jakikolwiek, serio.
Cóż, odpowiedź odnośnie znajomych metamorfomagów była pewnym zawodem, ale nie mogła powiedzieć, by spodziewała się, by Romilly miał szerokie znajomości... W jakimkolwiek towarzystwie. Znaczy, te wszystkie duże rody na pewno znały całe mnóstwo ludzi! Tylko jakoś wydawało się jej, że Ślizgon utrzymuje taki sam dystans z ludźmi ze swojego bezpośredniego otoczenia, jak tu w szkole...
- No tak... - mruknęła ciszej w odpowiedzi, na nowo spuszczając wzrok.
Ponownie uśmiechnęła się lekko, gdy tylko otrzymała nowy kwiatek do swojego wianka.
- O, no widzisz! A ja nie! Ja albo zrobiłabym sobie krzywdę sama, albo bym absolutnie wymiatała! - rzuciła półżartem.