30-05-2021, 07:50 PM
Z jednej strony dobrze, że wózek z jedzeniem jeszcze był na początku pociągu - April miała do przejścia niemal całą jego długość, żeby się uspokoić. Z drugiej strony ten sam powód był w tej chwili jej zmorą, bo Vates nie dawał jej spokoju. Na dodatek jasny sweterek, spódnica, a nawet buty ozdobione były teraz lepkimi pomarańczowymi plamami przysychającego z wolna soku, więc pozom zażenowania nie malał.
Przemierzała każdy kolejny wagon szybkim krokiem, stukając obcasikami w wyraźnym pośpiechu. Ze spuszczoną głową patrzyła pod nogi, żeby nie rozdeptać pierwszaków ani nie wpaść na nikogo więcej, ale jakoś nie mogła zdobyć się na uniesienie spojrzenia na tyle wysoko, żeby mogła napotkać czyjś wzrok.
Wciąż zarumieniona ze wstydu, w końcu dotarła do przedziału 63, gdzie całkiem niedawno zostawiła Heather i swoją fretkę. Nie spojrzała, czy może ktoś się dosiadł, bo otwierając drzwi wbijała wzrok we własne buty. Tak samo, kiedy w pośpiechu zamknęła za sobą. wtedy dopiero odetchnęła ciężko i oparła czoło o szybę dzielącą ją od wyjątkowo pustego przejścia. Przy końcu pociągu zwykle nie było takiego tłoku i całe szczęście.
- Ugh, następnym razem, jak powiem komuś w żenującej sytuacji, że wciąż ktoś może mieć gorzej, to trzaśnij mnie w twarz. Jak przetrwa...m... - Odwróciła się do Heather w połowie swojej wypowiedzi i wtedy też zauważyła, że blondynka nie jest sama. W sumie zrobiło jej się teraz głupio, że nie spojrzała, czy może Gryfonka nie jest, hm, zajęta. Dobrze wiedziała o obyczajach przyjaciółki, ale nie podejrzewała, że już w pociągu...
- Na Merlina... Przepraszam, już was zostawiam. Tylko następnym razem może... zamknijcie drzwi na zamek? - Jedynie potrzebowała zabrać różdżkę, żeby się wyczyścić i transporterek z fretką. Najwyżej zaszyje się gdzieś na końcu wagonu i przesiedzi całą podróż sama. Usilnie ignorując złośliwości Vatesa towarzyszące jej teraz niemalże bez przerwy.
Przemierzała każdy kolejny wagon szybkim krokiem, stukając obcasikami w wyraźnym pośpiechu. Ze spuszczoną głową patrzyła pod nogi, żeby nie rozdeptać pierwszaków ani nie wpaść na nikogo więcej, ale jakoś nie mogła zdobyć się na uniesienie spojrzenia na tyle wysoko, żeby mogła napotkać czyjś wzrok.
Wciąż zarumieniona ze wstydu, w końcu dotarła do przedziału 63, gdzie całkiem niedawno zostawiła Heather i swoją fretkę. Nie spojrzała, czy może ktoś się dosiadł, bo otwierając drzwi wbijała wzrok we własne buty. Tak samo, kiedy w pośpiechu zamknęła za sobą. wtedy dopiero odetchnęła ciężko i oparła czoło o szybę dzielącą ją od wyjątkowo pustego przejścia. Przy końcu pociągu zwykle nie było takiego tłoku i całe szczęście.
- Ugh, następnym razem, jak powiem komuś w żenującej sytuacji, że wciąż ktoś może mieć gorzej, to trzaśnij mnie w twarz. Jak przetrwa...m... - Odwróciła się do Heather w połowie swojej wypowiedzi i wtedy też zauważyła, że blondynka nie jest sama. W sumie zrobiło jej się teraz głupio, że nie spojrzała, czy może Gryfonka nie jest, hm, zajęta. Dobrze wiedziała o obyczajach przyjaciółki, ale nie podejrzewała, że już w pociągu...
- Na Merlina... Przepraszam, już was zostawiam. Tylko następnym razem może... zamknijcie drzwi na zamek? - Jedynie potrzebowała zabrać różdżkę, żeby się wyczyścić i transporterek z fretką. Najwyżej zaszyje się gdzieś na końcu wagonu i przesiedzi całą podróż sama. Usilnie ignorując złośliwości Vatesa towarzyszące jej teraz niemalże bez przerwy.