01-06-2021, 12:10 AM
Widoki za oknem były bardzo zajmujące. Olek nie mógł się zdecydować czy cieszy się, że pociąg jeszcze nie ruszył i jest czas by przeszły zawroty głowy, czy jednak odwrotnie. Gdyby jechali to byłby już o te parę minut bliżej Hogwartu. Co oznaczało też bliżej do położenia się do czystego ciepłego wyrka w dormitorium i pójścia spać. Był prawie pewny, ze nie uda ma się zasnąć w drodze bez pomocy jakiegoś „usypiacza”. Pech, że nie miał ze sobą kompletnie nic poza skitraną w bagażu podręcznym butelką szkockiej. Narazie nie miał ochoty sprawdzać w jaką reakcje może wejść zawartość butelki ze śniadaniem. Żołądek dawał mu delikatne sygnały, że ten pomysł mógłby się skończyć widowiskowym pawiem za okno.
Z tych niesamowicie głębokich przemyśleń wyrwał go dźwięk otwierających się drzwi do przedziału. Odwrócił niechętnie głowę i zobaczył w wejściu drobna dziewczynkę z sową na ramieniu. Na oko uczennica drugiej, może trzeciej klasy. Przez krótką chwile na jego twarzy odmalował się wyraz zdziwienia. Uczniowie młodszych klas przeważnie trzymali się razem i do tej pory nie zdarzyło mu się by jakikolwiek dzieciak był na tyle „odważny” by dosiadać się do kogoś ze starszych roczników. Za wyjątkiem tych, którzy mieli w szkole starsze rodzeństwo. Wiadomo. A taką miał nadzieje, że skoro prawie się spóźnił to wszyscy pozajmowali już miejsca i udało mu się upolować wolny przedział. Cóż...trudno. Dwie osoby to nadal luźno i co najważniejsze to nadal tyle miejsca by pół leżeć rozwalonym na kanapach po jednej stronie.
- Hałasuje? - spytał w odpowiedzi kierując wzrok z powrotem w stronę okna. Nie do końca dało się wywnioskować przez to czy ma na myśli siedzącego na ramieniu dziewczynki puszczyka czy ją samą.
Z tych niesamowicie głębokich przemyśleń wyrwał go dźwięk otwierających się drzwi do przedziału. Odwrócił niechętnie głowę i zobaczył w wejściu drobna dziewczynkę z sową na ramieniu. Na oko uczennica drugiej, może trzeciej klasy. Przez krótką chwile na jego twarzy odmalował się wyraz zdziwienia. Uczniowie młodszych klas przeważnie trzymali się razem i do tej pory nie zdarzyło mu się by jakikolwiek dzieciak był na tyle „odważny” by dosiadać się do kogoś ze starszych roczników. Za wyjątkiem tych, którzy mieli w szkole starsze rodzeństwo. Wiadomo. A taką miał nadzieje, że skoro prawie się spóźnił to wszyscy pozajmowali już miejsca i udało mu się upolować wolny przedział. Cóż...trudno. Dwie osoby to nadal luźno i co najważniejsze to nadal tyle miejsca by pół leżeć rozwalonym na kanapach po jednej stronie.
- Hałasuje? - spytał w odpowiedzi kierując wzrok z powrotem w stronę okna. Nie do końca dało się wywnioskować przez to czy ma na myśli siedzącego na ramieniu dziewczynki puszczyka czy ją samą.