03-06-2021, 10:26 PM
To głupie, tak. Faktycznie, uważał, że po nic mu to i nie znosił portugalskiego. A jednak przy tym wszystkim nadal go bronił, czy to nie godząc się z krytyką czegokolwiek, czemu poświęca czas, czy to kontrast, gdzie akurat szczerze uważał język trytoński za najbardziej bezużyteczny, jaki można wymyślić do nauki. Może był ignorantem, a może przede wszystkim liczyła się dla niego częstotliwość użycia i jakoś lepiej mu się kalkulował faktycznie portugalski.
- Nie lubię, ale przyda mi się znacznie bardziej. - Rzucił więc tylko na zakończenie tematu, dość beznamiętnie.
Zdecydował się też świadomie nie mówić nic na temat jej wykładu gdzie i po co miałaby rozmawiać z trytonami. Przede wszystkim nie uważał tego za prawdopodobne, by szukać u nich pomocy, poza tym co niby by się miało wydarzyć, że akurat ich pomoc byłaby potrzebna? Nie mówiąc już o tym, że wątpił w ich chęć kooperacji, wydawały mu się raczej surowe i zamknięte w... Swojej ławicy, czy jak by ich zgromadzenia nie nazwać. Pewnie niektórzy nazywają to społeczeństwem, ale tak to każde byle stado jego zdaniem od razu można nazwać i olać sens tego wyrażenia.
Wzruszył ramionami, widząc jej zawód.
- To rzadka umiejętność, jedynie dziedziczona. Ciężko kogokolwiek takiego poznać poza tym, po kim to masz.
Niestety, może i by to ułatwiło mu parę kwestii związanych z przemianami, o których z dziadkiem gadać nie zamierzał, chociażby z braku zaufania i chęci jakiejkolwiek formy spoufalania się.
- Ewentualnie oba i byłby to mecz, który by przeszedł do historii. - Zauważył z lekkim rozbawieniem, podając jej kolejny kwiatek, tym razem fioletowy z większą ilością węższych płatków.
- Nie lubię, ale przyda mi się znacznie bardziej. - Rzucił więc tylko na zakończenie tematu, dość beznamiętnie.
Zdecydował się też świadomie nie mówić nic na temat jej wykładu gdzie i po co miałaby rozmawiać z trytonami. Przede wszystkim nie uważał tego za prawdopodobne, by szukać u nich pomocy, poza tym co niby by się miało wydarzyć, że akurat ich pomoc byłaby potrzebna? Nie mówiąc już o tym, że wątpił w ich chęć kooperacji, wydawały mu się raczej surowe i zamknięte w... Swojej ławicy, czy jak by ich zgromadzenia nie nazwać. Pewnie niektórzy nazywają to społeczeństwem, ale tak to każde byle stado jego zdaniem od razu można nazwać i olać sens tego wyrażenia.
Wzruszył ramionami, widząc jej zawód.
- To rzadka umiejętność, jedynie dziedziczona. Ciężko kogokolwiek takiego poznać poza tym, po kim to masz.
Niestety, może i by to ułatwiło mu parę kwestii związanych z przemianami, o których z dziadkiem gadać nie zamierzał, chociażby z braku zaufania i chęci jakiejkolwiek formy spoufalania się.
- Ewentualnie oba i byłby to mecz, który by przeszedł do historii. - Zauważył z lekkim rozbawieniem, podając jej kolejny kwiatek, tym razem fioletowy z większą ilością węższych płatków.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."