06-06-2021, 08:17 PM
Wierzchowiec Pascala był równie przyzwyczajony do podążania za innym przedstawicielem swojego gatunku, co sam Pascal przyzwyczajony był słuchać siostrzanych planów i poleceń - ileż razy w kasynie to ona przestawiała mu plan działania! Osobiście zdecydowanie wolał wprowadzać zamęt, odwracać uwagę i ogrywać grube ryby przy stole do pokera, niż skrupulatnie układać każdy kolejny krok działania. Tak, zdecydowanie doskonale się z Oriane zgrywali i uzupełniali, mieli różne atuty, które w połączeniu tworzyły bardzo dobrze działającą i precyzyjną maszynerię.
Jak tylko koń siostry zwolnił do kłusu, niemal od razu to samo zrobił rumak Pascala. Przywołany krótkim ruchem głowy, chłopak popędził wierzchowca tylko odrobinę i tylko na tyle, żeby zrównać się z siostrą i móc bez problemy słyszeć jej słowa. Tak jak podejrzewał, miała konkretny plan działania już opracowany, on sam poszedłby na żywioł i improwizował bez większych założeń. Może to i lepiej, że to właśnie Ori jest starsza?
Trochę niepoważnie i w ramach przekomarzanek, przewrócił oczami i westchnął, jakby wcale nie zamierzał robić tego, o co go poproszono, ale zanim oberwał gałązką ruty, uśmiechnął się bardzo wymownie na znak całkowitej zgody.
Nie było czasu na werbalne potwierdzenia, czy jakieś wyrażanie wątpliwości, bo zaraz spowolnili konie do stępa i po kilku kolejnych sekundach zatrzymali na tyle blisko, że Pascal mógł już dużo lepiej przyjrzeć się przybyłym dziewczętom. Nie umknęło jego uwadze, że jedna z nich zdecydowanie dużo więcej uwagi przyłożyła do swojej prezencji, choć obydwie były godnymi reprezentantkami brytyjskich nastolatek - tylko że w zupełnie innych stylach. Uśmiechnięta brunetka, nieco niższa i z pełniejszymi kształtami i smukła blondynka z doskonale dopracowanym makijażem, dobranym strojem i każdym dodatkiem.
Pascal milczał, pozwalając siostrze na przedstawienie ich i drobną prezentację. W międzyczasie zeskoczył sprawnie z konia, poklepał go po szyi w geście pochwały i z czarującym uśmiechem stanął tuż przy Oriane - wyprostowany i z uniesioną nieznacznie brodą, jak na potomka królów brytyjskich przystało.
- Niezmiernie miło nam powitać niespodziewanych gości. - Skłonił się lekko, jakby tym gestem witał co najmniej nadobne damy. Musiało to niestety wystarczyć na tę chwilę, rąk im nie ucałuje, bo nie wypada tak po jeździe konnej. Później, jak już się ogarnie i jeśli dziewczęta zostaną na dłużej, przywita je należycie, jak na gentlemana przystało.
Jak tylko koń siostry zwolnił do kłusu, niemal od razu to samo zrobił rumak Pascala. Przywołany krótkim ruchem głowy, chłopak popędził wierzchowca tylko odrobinę i tylko na tyle, żeby zrównać się z siostrą i móc bez problemy słyszeć jej słowa. Tak jak podejrzewał, miała konkretny plan działania już opracowany, on sam poszedłby na żywioł i improwizował bez większych założeń. Może to i lepiej, że to właśnie Ori jest starsza?
Trochę niepoważnie i w ramach przekomarzanek, przewrócił oczami i westchnął, jakby wcale nie zamierzał robić tego, o co go poproszono, ale zanim oberwał gałązką ruty, uśmiechnął się bardzo wymownie na znak całkowitej zgody.
Nie było czasu na werbalne potwierdzenia, czy jakieś wyrażanie wątpliwości, bo zaraz spowolnili konie do stępa i po kilku kolejnych sekundach zatrzymali na tyle blisko, że Pascal mógł już dużo lepiej przyjrzeć się przybyłym dziewczętom. Nie umknęło jego uwadze, że jedna z nich zdecydowanie dużo więcej uwagi przyłożyła do swojej prezencji, choć obydwie były godnymi reprezentantkami brytyjskich nastolatek - tylko że w zupełnie innych stylach. Uśmiechnięta brunetka, nieco niższa i z pełniejszymi kształtami i smukła blondynka z doskonale dopracowanym makijażem, dobranym strojem i każdym dodatkiem.
Pascal milczał, pozwalając siostrze na przedstawienie ich i drobną prezentację. W międzyczasie zeskoczył sprawnie z konia, poklepał go po szyi w geście pochwały i z czarującym uśmiechem stanął tuż przy Oriane - wyprostowany i z uniesioną nieznacznie brodą, jak na potomka królów brytyjskich przystało.
- Niezmiernie miło nam powitać niespodziewanych gości. - Skłonił się lekko, jakby tym gestem witał co najmniej nadobne damy. Musiało to niestety wystarczyć na tę chwilę, rąk im nie ucałuje, bo nie wypada tak po jeździe konnej. Później, jak już się ogarnie i jeśli dziewczęta zostaną na dłużej, przywita je należycie, jak na gentlemana przystało.