08-06-2021, 09:23 PM
Octavia uśmiechnęła się nieco promienniej na pytanie nowej koleżanki.
- Och, jest naprawdę super! Starszy brat i mama bardzo dużo opowiadali mi o Hogwarcie, ale tak naprawdę ciężko zrozumieć jaki to ogromny i interesujący zamek, dopóki nie można zobaczyć go na własne oczy. Jest tak wielki, że dojście na niektóre zajęcia na czas wydaje się niemożliwe! - Jak na razie udało jej się nie spóźnić na żadną z lekcji, ale widząc ile czasem musi pokonać pięter miała obawy, czy aby na pewno zawsze będzie docierać na czas. Tym bardziej, jak będzie musiała gdzieś iść sama, bo wtedy na sto procent zgubi się po drodze tyle razy, że nie znajdzie drogi powrotnej. - Nie miałam jeszcze za bardzo czasu nic zwiedzić, tyle się dzieje! Znaczy się... widziałam klasy lekcyjne, Wielką Salę, błonia i cieplarnie, no i Pokój Wspólny Puchonów, ale tu jest tyle schodów i korytarzy, że bardzo łatwo się zgubić. Mam nadzieję, że mój brat pokaże mi jakieś fajne miejsca w weekend. - Wzruszyła lekko ramionami, co miało być odwzorowaniem niewiedzy, czy aby na pewno Arthur znajdzie dla niej trochę czasu. Miał przecież swoje obowiązki i na pewno też zadania domowe do odrobienia.
Z chwilowego zamyślenia wyrwały ją kolejne słowa nowej koleżanki. Wzięła od niej podsunięte przysmaki dla sów.
- Dziękuję. - Westchnęła krótko, po czym wyciągnęła otwartą dłoń z przekąską w stronę sowy, która wcześniej wyraziła zainteresowanie jej listem. Jak tylko zwierzątko poczęstowało się, Octavia uśmiechnęła się dużo promienniej.
- Pani sowo, zaniesie pani mój list do rodziców? - Wyciągnęła w jej kierunku list, na co sowa zahuczała miękko, wzięła podsunięty list w dziób i rozłożywszy skrzydła wyleciała przez jedno z wielu okien wieży.
- Och, jest naprawdę super! Starszy brat i mama bardzo dużo opowiadali mi o Hogwarcie, ale tak naprawdę ciężko zrozumieć jaki to ogromny i interesujący zamek, dopóki nie można zobaczyć go na własne oczy. Jest tak wielki, że dojście na niektóre zajęcia na czas wydaje się niemożliwe! - Jak na razie udało jej się nie spóźnić na żadną z lekcji, ale widząc ile czasem musi pokonać pięter miała obawy, czy aby na pewno zawsze będzie docierać na czas. Tym bardziej, jak będzie musiała gdzieś iść sama, bo wtedy na sto procent zgubi się po drodze tyle razy, że nie znajdzie drogi powrotnej. - Nie miałam jeszcze za bardzo czasu nic zwiedzić, tyle się dzieje! Znaczy się... widziałam klasy lekcyjne, Wielką Salę, błonia i cieplarnie, no i Pokój Wspólny Puchonów, ale tu jest tyle schodów i korytarzy, że bardzo łatwo się zgubić. Mam nadzieję, że mój brat pokaże mi jakieś fajne miejsca w weekend. - Wzruszyła lekko ramionami, co miało być odwzorowaniem niewiedzy, czy aby na pewno Arthur znajdzie dla niej trochę czasu. Miał przecież swoje obowiązki i na pewno też zadania domowe do odrobienia.
Z chwilowego zamyślenia wyrwały ją kolejne słowa nowej koleżanki. Wzięła od niej podsunięte przysmaki dla sów.
- Dziękuję. - Westchnęła krótko, po czym wyciągnęła otwartą dłoń z przekąską w stronę sowy, która wcześniej wyraziła zainteresowanie jej listem. Jak tylko zwierzątko poczęstowało się, Octavia uśmiechnęła się dużo promienniej.
- Pani sowo, zaniesie pani mój list do rodziców? - Wyciągnęła w jej kierunku list, na co sowa zahuczała miękko, wzięła podsunięty list w dziób i rozłożywszy skrzydła wyleciała przez jedno z wielu okien wieży.