08-06-2021, 11:27 PM
W zasadzie nie wiedziała czego się spodziewać. Widząc parę kłusującą ku nim na wielkich kopytnych bydlakach trochę bardzo się zaniepokoiła, nie wspominając o dużej niechęci żeby się do niej zbliżali za blisko. Nie bała się ich, oczywiście, nie była z ludzi mających respekt przed obcymi. Nie, to zwierząt się obawiała. Był dzikie, nieprzewidywalne i nielogiczne, ludzie mieli zrozumiałe schematy zachowań, które umiała pojąć i z nimi działać.
Obejrzała się na Kirę jak byli tuż obok nich, jednak słysząc głos dziewczyny, od razu skupiła na niej wzrok. Wyglądała na starszą, chociaż niedużo. Uśmiechnęła się do niej oszczędnie, acz uprzejmie, okazując przy tym zdziwienie, które było znacznie większe niż zdawało się po niej widzieć.
- Przepraszamy ogromnie, nie sądziłyśmy, że ktoś zamieszkuje to miejsce. Od lat było puste, pozwoliłyśmy sobie wybrać się na sesję zdjęciową.
Wtedy jednak Kirze zadzwonił telefon i nie zdążyła się wypowiedzieć. Odeszła na bok, prowadząc ściszoną rozmowę. Heather zerknęła na nią, po czym posłała przepraszające spojrzenie mieszkańcom zamku.
- Jestem Heather Hatheway, a to moja przyjaciółka, Kira Clarke. - Nie podając z oczywistych względów ręki, skinęła głową lekko. Czuła się jakby rozmawiała z dziećmi króla czy podobnych szlachetnych rodzin. To sprowokowało ją dodatkowo do trzymania głowy dumnie i wysoko, nie zaś jak wielu by się spodziewało po jej pochodzeniu, odwracania wzroku. Nie, to nie było w jej stylu. Była królową swojego życia, i było to stety lub niestety widać w jej gestach i słowach.
Kira podeszła, przedstawiając się krótko, jednak wyglądała na zaniepokojoną. Musiała szybko wracać do domu, sama. Moment i już jej nie było. Cóż, zdarzało się każdemu i Gryfonka nie miała jej za złe, szczególnie, że nie została teraz sama tak czy inaczej.
- Przepraszam, Kira musiała pilnie wrócić do domu. - Powiedziała uprzejmie, składając przed sobą dłonie. Jej spojrzenie na chwilę dłużej zatrzymało się na pięknym, przystojnym chłopcu, a spojrzenie nieznacznie tylko się wyostrzyło, jednak zaraz wodziła już wzrokiem po obojgu, jakby nic się nie zadziało i wszyscy to sobie wymyślili.
- Wybaczcie, nie chciałyśmy się panoszyć nieproszone po waszej posesji, nastąpiło nieporozumienie. - Powiedziała ponownie, przepraszająco, bardziej tu skupiając już słowa do dziewczyny zdającej się zarządzać tym przybytkiem w jakimś stopniu.
Obejrzała się na Kirę jak byli tuż obok nich, jednak słysząc głos dziewczyny, od razu skupiła na niej wzrok. Wyglądała na starszą, chociaż niedużo. Uśmiechnęła się do niej oszczędnie, acz uprzejmie, okazując przy tym zdziwienie, które było znacznie większe niż zdawało się po niej widzieć.
- Przepraszamy ogromnie, nie sądziłyśmy, że ktoś zamieszkuje to miejsce. Od lat było puste, pozwoliłyśmy sobie wybrać się na sesję zdjęciową.
Wtedy jednak Kirze zadzwonił telefon i nie zdążyła się wypowiedzieć. Odeszła na bok, prowadząc ściszoną rozmowę. Heather zerknęła na nią, po czym posłała przepraszające spojrzenie mieszkańcom zamku.
- Jestem Heather Hatheway, a to moja przyjaciółka, Kira Clarke. - Nie podając z oczywistych względów ręki, skinęła głową lekko. Czuła się jakby rozmawiała z dziećmi króla czy podobnych szlachetnych rodzin. To sprowokowało ją dodatkowo do trzymania głowy dumnie i wysoko, nie zaś jak wielu by się spodziewało po jej pochodzeniu, odwracania wzroku. Nie, to nie było w jej stylu. Była królową swojego życia, i było to stety lub niestety widać w jej gestach i słowach.
Kira podeszła, przedstawiając się krótko, jednak wyglądała na zaniepokojoną. Musiała szybko wracać do domu, sama. Moment i już jej nie było. Cóż, zdarzało się każdemu i Gryfonka nie miała jej za złe, szczególnie, że nie została teraz sama tak czy inaczej.
- Przepraszam, Kira musiała pilnie wrócić do domu. - Powiedziała uprzejmie, składając przed sobą dłonie. Jej spojrzenie na chwilę dłużej zatrzymało się na pięknym, przystojnym chłopcu, a spojrzenie nieznacznie tylko się wyostrzyło, jednak zaraz wodziła już wzrokiem po obojgu, jakby nic się nie zadziało i wszyscy to sobie wymyślili.
- Wybaczcie, nie chciałyśmy się panoszyć nieproszone po waszej posesji, nastąpiło nieporozumienie. - Powiedziała ponownie, przepraszająco, bardziej tu skupiając już słowa do dziewczyny zdającej się zarządzać tym przybytkiem w jakimś stopniu.