09-06-2021, 09:45 PM
Tak, dzisiaj było dosyć ciepło... Ale chłodniejsze dni jeszcze długo nie miały zniechęcać Saoirse do spacerów i zabaw na błoniach. Temperatura musiałaby spaść ostro poniżej zera i utrzymywać się w tym stanie przez długi czas, żeby miała dosyć! Póki co każdy dzień był ładny. To jest, jak na brytyjskie standardy, oczywiście.
Ale jeśli tylko Romilly'ego zachęcał taki ładny dzień, to świetnie! Absolutnie nie zamierzała wciskać mu tym razem swojej opinii na temat tego, że każda pogoda ma jakiś swój urok.
- No tak - odparła kiwając głową. - Pewnie zostało nam ogólnie już jakoś niedużo dni bez deszczu, no bo halo, chyba co roku tak jest, że potem cały czas by tylko padało, więc może faktycznie szkoda, racja.
Coś w tym było... Ale osobiście dostrzegała też wszystkie miłe strony tak zwanej kiepskiej pogody - a więc deszczu i pluchy! Po pierwsze wszystko pachniało zupełnie inaczej. Sama bardzo chętnie wybrała się na spacer po deszczu... Najlepiej po lesie, co z wiadomych powodów też było nieco problematyczne w Hogwarcie.
- Kaczki? - spytała ze zdziwieniem. Nie dlatego, że nie rozumiała, co miał na myśli... Raczej zwyczajnie nie pasowało mu podobne pytanie do niego. Romilly był do tej pory rzeczowy i nie zadawał luźnych pytań bez większego powodu, z kolei to takie właśnie się wydawało.
- No... Tak? Chyba, znaczy, wydawało mi się, że w sumie każdy? Albo prawie każdy, a jak mieszkam przy wodzie, to w sumie chyba obowiązkowo musiałam wszystko związanego z wodą spróbować - tu posłała mu lekki uśmiech, patrząc ku niemu pytająco. - A co?
Ale jeśli tylko Romilly'ego zachęcał taki ładny dzień, to świetnie! Absolutnie nie zamierzała wciskać mu tym razem swojej opinii na temat tego, że każda pogoda ma jakiś swój urok.
- No tak - odparła kiwając głową. - Pewnie zostało nam ogólnie już jakoś niedużo dni bez deszczu, no bo halo, chyba co roku tak jest, że potem cały czas by tylko padało, więc może faktycznie szkoda, racja.
Coś w tym było... Ale osobiście dostrzegała też wszystkie miłe strony tak zwanej kiepskiej pogody - a więc deszczu i pluchy! Po pierwsze wszystko pachniało zupełnie inaczej. Sama bardzo chętnie wybrała się na spacer po deszczu... Najlepiej po lesie, co z wiadomych powodów też było nieco problematyczne w Hogwarcie.
- Kaczki? - spytała ze zdziwieniem. Nie dlatego, że nie rozumiała, co miał na myśli... Raczej zwyczajnie nie pasowało mu podobne pytanie do niego. Romilly był do tej pory rzeczowy i nie zadawał luźnych pytań bez większego powodu, z kolei to takie właśnie się wydawało.
- No... Tak? Chyba, znaczy, wydawało mi się, że w sumie każdy? Albo prawie każdy, a jak mieszkam przy wodzie, to w sumie chyba obowiązkowo musiałam wszystko związanego z wodą spróbować - tu posłała mu lekki uśmiech, patrząc ku niemu pytająco. - A co?