09-06-2021, 11:27 PM
Zastanowiła się przez chwilę zawieszając wzrok na Ślizgonie.
- Może to głupie, co teraz powiem, ale nie ma na przykład jakichś książek, które by opisywały właśnie jak to jest umieć takie rzeczy i jak je kontrolować, czy coś w tym stylu, może jakaś biografia? - zamilkła ledwie na chwilę, aby za moment jeśli tylko Romilly chciał odpowiedzieć, ponownie się wtrącić. - Ale nie, no, to faktycznie chyba nie to... Znaczy, pewnie takie książki, jeśli by były, a pewnie jakieś tam są, to bardziej adresowany do na przykład mnie, czy ogólnie osób, które kompletnie nie mają o tym pojęcia, no bo nie mają nikogo takiego w rodzinie i same też nie są metamorfomagami...
Tak, na pewno nie było poradnika... Przecież odbiorców podobnej książki byłoby stanowczo za mało! Była to pewna nisza, to prawda, ale na pewno nie taka, jaką należałoby zapełnić akurat literaturą. Już nie wspominając o tym, że Saoirse była absolutnie przekonana, że najlepiej uczy się w praktyce. Podobna książka, jeśli tylko komukolwiek chciałoby się ją napisać, a następnie wydać, mogłaby stanowić co najwyżej pojedyncze porady i wskazówki. Dodatkowo, jeśli ktokolwiek miałby chęć to opisać, jego chęci musiałyby wynikać chociażby z chęci przekazania tej wiedzy kolejnym pokoleniom - prawdopodobnie przede wszystkim w obrębie własnej rodziny. A jeśli osoby takie jak dziadek Romilly'ego nie pokusiły się o nic podobnego, to chyba zamykało cały temat.
- Wiesz, z dwojga złego chyba wolałabym właśnie, żeby ktoś przyjebał mi taką piłką w twarz - odparła z uśmiechem, jakby nie mówiła właśnie wcale o potencjalnych kontuzjach.
- Może to głupie, co teraz powiem, ale nie ma na przykład jakichś książek, które by opisywały właśnie jak to jest umieć takie rzeczy i jak je kontrolować, czy coś w tym stylu, może jakaś biografia? - zamilkła ledwie na chwilę, aby za moment jeśli tylko Romilly chciał odpowiedzieć, ponownie się wtrącić. - Ale nie, no, to faktycznie chyba nie to... Znaczy, pewnie takie książki, jeśli by były, a pewnie jakieś tam są, to bardziej adresowany do na przykład mnie, czy ogólnie osób, które kompletnie nie mają o tym pojęcia, no bo nie mają nikogo takiego w rodzinie i same też nie są metamorfomagami...
Tak, na pewno nie było poradnika... Przecież odbiorców podobnej książki byłoby stanowczo za mało! Była to pewna nisza, to prawda, ale na pewno nie taka, jaką należałoby zapełnić akurat literaturą. Już nie wspominając o tym, że Saoirse była absolutnie przekonana, że najlepiej uczy się w praktyce. Podobna książka, jeśli tylko komukolwiek chciałoby się ją napisać, a następnie wydać, mogłaby stanowić co najwyżej pojedyncze porady i wskazówki. Dodatkowo, jeśli ktokolwiek miałby chęć to opisać, jego chęci musiałyby wynikać chociażby z chęci przekazania tej wiedzy kolejnym pokoleniom - prawdopodobnie przede wszystkim w obrębie własnej rodziny. A jeśli osoby takie jak dziadek Romilly'ego nie pokusiły się o nic podobnego, to chyba zamykało cały temat.
- Wiesz, z dwojga złego chyba wolałabym właśnie, żeby ktoś przyjebał mi taką piłką w twarz - odparła z uśmiechem, jakby nie mówiła właśnie wcale o potencjalnych kontuzjach.