12-06-2021, 02:03 AM
Miał co chciał... A więc dlaczego musiał przy tym wszystkim tak spochmurnieć?! Przecież nie miało to najmniejszego sensu! Czekał na tego rodzaju szansę od lat i co najmniej od tygodnia dokładał wszelkich starań, by nie wkurzyć Yannisa, co nawiasem mówiąc było niesamowicie trudne.
Na dźwięk otwieranych drzwi poczuł jak momentalnie zrobiło mu się gorąco i jak bardzo nie chce tu być, w szczególności w towarzystwie Yannisa. I to jego wina! On wszystko utrudniał! On dał mu tydzień jakiegoś pokrętnego stażu. Mogli mieć spokojną randkę - coś jak spacer po błoniach, luźne rozmowy. Mogli zacząć powoli, ale nie! Okres oczekiwań wymusił na Lucasie coś więcej i najwyraźniej to coś więcej sprawiało, że czuł się beznadziejnie i nieswojo. Dopiero teraz poczuł, jak wystawił się na pośmiewisko. I właściwie nieważne, kto miałby się z niego śmiać, czy krzywo patrzeć... Ale nie on.
Dlatego właśnie w pierwszej kolejności powitał go westchnieniem. Westchnieniem, które nie miało większego sensu, a oddawało być może nawet zawód, że się tu pojawił. Z kolei w przeciwnym wypadku przecież byłby na niego wściekły. Żadna opcja w tej sytuacji nie była dobra.
A jednak gdy tylko drugi Krukon pochwalił jego starania, Lucas mimowolnie uśmiechnął się lekko, po raz pierwszy patrząc prosto na niego.
- O właśnie. Lepiej, żeby ci smakowały, bo raczej byłeś hejterem i mówiłeś tylko, co ci nie smakuje - rzucił z pozornym nieznacznym rozbawieniem, licząc że rozluźni tym atmosferę... To znaczy, sam sobie. Yannis póki co wydawał się być dużo spokojniejszy niż on. Czy on we wszystkim musiał starać się być lepszym? I musiało mu to wychodzić? To już bardzo niezdrowa konkurencja!
Nigdy nie zastanawiał się też, jak ciężko zdobyć alkohol w szkole. Również nigdy nie należał do osób, które szukały podobnej okazji. Po prostu czasem zdarzało się być na jakiejś drobnej imprezie, a alkohol... Po prostu tam był. Załatwiany przez kogoś znajomego. Co innego przewieźć podobną kontrabandę ze sobą po wakacjach, czy przerwie świątecznej! Tu jednak zakładał, że Yannis nie mógł mieć większego problemu. W końcu od razu podjął się tego zadania. Właściwie Lucas był niemal pewien, że miał ognistą z domu.
- Super - mruknął i zaraz dużo bardziej skupił się na pozostałych przedmiotach wystawianych przed nim. - Trzy? Spodziewamy się kogoś jeszcze?
Nie, nie spodziewali się i dobrze o tym wiedział - a przynajmniej miał taką nadzieję - ale jakoś musiał dowiedzieć się, skąd taka decyzja.
Po chwili podparł głowę ręką i po raz pierwszy uważniej przyjrzał się Yannisowi, mierząc go przy tym wzrokiem. Otworzył już usta, by sprawić mu komplement, jednak w pierwszym momencie powstrzymał się, pamiętając jak został zganiony za komplementowanie go parę dni temu. Zmarszczył lekko brwi i przekrzywił głowę.
- To co, mogę ci powiedzieć, że dobrze wyglądasz, czy znowu się wkurzysz? - spytał luźno.
Najwyżej zginie. Tak, po wypowiedzeniu tych słów na głos zaczął przewidywać taką opcję.
Na dźwięk otwieranych drzwi poczuł jak momentalnie zrobiło mu się gorąco i jak bardzo nie chce tu być, w szczególności w towarzystwie Yannisa. I to jego wina! On wszystko utrudniał! On dał mu tydzień jakiegoś pokrętnego stażu. Mogli mieć spokojną randkę - coś jak spacer po błoniach, luźne rozmowy. Mogli zacząć powoli, ale nie! Okres oczekiwań wymusił na Lucasie coś więcej i najwyraźniej to coś więcej sprawiało, że czuł się beznadziejnie i nieswojo. Dopiero teraz poczuł, jak wystawił się na pośmiewisko. I właściwie nieważne, kto miałby się z niego śmiać, czy krzywo patrzeć... Ale nie on.
Dlatego właśnie w pierwszej kolejności powitał go westchnieniem. Westchnieniem, które nie miało większego sensu, a oddawało być może nawet zawód, że się tu pojawił. Z kolei w przeciwnym wypadku przecież byłby na niego wściekły. Żadna opcja w tej sytuacji nie była dobra.
A jednak gdy tylko drugi Krukon pochwalił jego starania, Lucas mimowolnie uśmiechnął się lekko, po raz pierwszy patrząc prosto na niego.
- O właśnie. Lepiej, żeby ci smakowały, bo raczej byłeś hejterem i mówiłeś tylko, co ci nie smakuje - rzucił z pozornym nieznacznym rozbawieniem, licząc że rozluźni tym atmosferę... To znaczy, sam sobie. Yannis póki co wydawał się być dużo spokojniejszy niż on. Czy on we wszystkim musiał starać się być lepszym? I musiało mu to wychodzić? To już bardzo niezdrowa konkurencja!
Nigdy nie zastanawiał się też, jak ciężko zdobyć alkohol w szkole. Również nigdy nie należał do osób, które szukały podobnej okazji. Po prostu czasem zdarzało się być na jakiejś drobnej imprezie, a alkohol... Po prostu tam był. Załatwiany przez kogoś znajomego. Co innego przewieźć podobną kontrabandę ze sobą po wakacjach, czy przerwie świątecznej! Tu jednak zakładał, że Yannis nie mógł mieć większego problemu. W końcu od razu podjął się tego zadania. Właściwie Lucas był niemal pewien, że miał ognistą z domu.
- Super - mruknął i zaraz dużo bardziej skupił się na pozostałych przedmiotach wystawianych przed nim. - Trzy? Spodziewamy się kogoś jeszcze?
Nie, nie spodziewali się i dobrze o tym wiedział - a przynajmniej miał taką nadzieję - ale jakoś musiał dowiedzieć się, skąd taka decyzja.
Po chwili podparł głowę ręką i po raz pierwszy uważniej przyjrzał się Yannisowi, mierząc go przy tym wzrokiem. Otworzył już usta, by sprawić mu komplement, jednak w pierwszym momencie powstrzymał się, pamiętając jak został zganiony za komplementowanie go parę dni temu. Zmarszczył lekko brwi i przekrzywił głowę.
- To co, mogę ci powiedzieć, że dobrze wyglądasz, czy znowu się wkurzysz? - spytał luźno.
Najwyżej zginie. Tak, po wypowiedzeniu tych słów na głos zaczął przewidywać taką opcję.