14-06-2021, 09:25 PM
Chociaż wyjątkowo niedogodna sytuacja poirytowała Aurorę na tyle, że miała ochote jak najszybciej wpakować się do pociągu i dopiero wtedy myśleć nad szukaniem towarzystwa na czas podróży, to niektóre czynniki oderwały jej myśli od Luciena i od łajnobomby, którą udało jej się wyczyścić jednym zaklęciem - całe szczęście!
Gdzieś w oddali zauważyła Saoirse i pomachała do niej, nie do końca pewna, czy została zauważona przez młodszą koleżankę. Za chwilę nieopodal przemknął wózek, a zaraz za nim Teddy, młodszy o rok Puchon. Poświęciła kilka sekund na przyjrzenie się tej osobliwej sytuacji, bo wyglądało to tak, jakby gonił swój bagaż. Okazało się, że to chyba jednak nie było jego celem, bo zaraz poderwał z ziemi (i zarazem trajektorii wózka) małą rudowłosą dziewczynkę, która z pewnością zostałaby rozjechana. Z pewnością zabiłaby mu brawo, gdyby akurat jakaś wyjątkowo rozochocona grupka trzecioklasistów nie zatorowała najbliższego wejścia do wagonu. Cóż, trzeba jednak wybrać inne drzwi.
Nie zniechęcona ominęła rozwrzeszczaną gawiedź i skierowała się gdzieś bliżej jednemu ze skrajów pociągu, tam nie powinno być aż takiego tłumu. I jak tylko czupryny krasnali przerzedziły się na tyle, że mogła już swobodniej manewrować, rozejrzała się po najbliższych podróżnych, podświadomie szukając kogoś znajomego. Nadal język ją świerzbił, żeby opowiedzieć o swoich wakacyjnych przygodach, przy okazji była to doskonałą forma oderwania myśli od tego, co na chwilę nieco popsuło jej humor.
Nie musiała wcale długo szukać, żeby około trzy metry przed sobą nie zauważyć kogoś, kto z pewnością chętnie wda się z nią w długie dyskusje w trakcie podróży. Albo przynajmniej przez jej część. Uwięziony w matczynych ramionach Thaddeus zaliczał się do grona najfajniejszych osób, jakie Aurora znała, dzielili pasję i wiele szaleństw, nic więc dziwnego, że po dwóch miesiącach wakacji ucieszyła się na jego widok. Wysyłała mu regularnie listy z każdego miejsca, w którym w tym sezonie była, ale i tak historii do opowiedzenia miała dziesięć razy więcej.
Zatrzymała wózek z bagażem jakiś metr od kolegi i jego rodziców. Nawet jeśli nigdy wcześniej nie miała okazji osobiście poznać jego ojca, to dobrze wiedziała kim jest - świat magizoologii jest dość mały, a jej tata starał się poznać jak najwięcej przeróżnych specjalistów.
- Cześć, Teddy! - Nie chcąc wyjść na nachalną ani niewychowaną poczekała moment, aż przyjaciel w końcu wywinie się z matczynych ramion, po czym dopiero wtedy przywitała się z nim w typowy dla siebie sposób - buziakiem w jedne i drugi policzek, oraz przytuleniem, które komuś dużo mniejszemu mogłoby wycisnąć powietrze z płuc. - Tyle czasu! Z jednej strony wakacje są za krótkie, ale z drugiej trwają strasznie długo, kiedy chciałoby się spotkać ze znajomymi. - Odsunęła się w końcu od Krukona i z szerokim uśmiechem przyjrzała się jego twarzy, na moment zapominając, że obok stoją jego rodzice. Ale tylko na moment!
Zadanie: [5] Razem raźniej
Uczestnicy: Thaddeus P. Sheeran
Progress: 1/2
Gdzieś w oddali zauważyła Saoirse i pomachała do niej, nie do końca pewna, czy została zauważona przez młodszą koleżankę. Za chwilę nieopodal przemknął wózek, a zaraz za nim Teddy, młodszy o rok Puchon. Poświęciła kilka sekund na przyjrzenie się tej osobliwej sytuacji, bo wyglądało to tak, jakby gonił swój bagaż. Okazało się, że to chyba jednak nie było jego celem, bo zaraz poderwał z ziemi (i zarazem trajektorii wózka) małą rudowłosą dziewczynkę, która z pewnością zostałaby rozjechana. Z pewnością zabiłaby mu brawo, gdyby akurat jakaś wyjątkowo rozochocona grupka trzecioklasistów nie zatorowała najbliższego wejścia do wagonu. Cóż, trzeba jednak wybrać inne drzwi.
Nie zniechęcona ominęła rozwrzeszczaną gawiedź i skierowała się gdzieś bliżej jednemu ze skrajów pociągu, tam nie powinno być aż takiego tłumu. I jak tylko czupryny krasnali przerzedziły się na tyle, że mogła już swobodniej manewrować, rozejrzała się po najbliższych podróżnych, podświadomie szukając kogoś znajomego. Nadal język ją świerzbił, żeby opowiedzieć o swoich wakacyjnych przygodach, przy okazji była to doskonałą forma oderwania myśli od tego, co na chwilę nieco popsuło jej humor.
Nie musiała wcale długo szukać, żeby około trzy metry przed sobą nie zauważyć kogoś, kto z pewnością chętnie wda się z nią w długie dyskusje w trakcie podróży. Albo przynajmniej przez jej część. Uwięziony w matczynych ramionach Thaddeus zaliczał się do grona najfajniejszych osób, jakie Aurora znała, dzielili pasję i wiele szaleństw, nic więc dziwnego, że po dwóch miesiącach wakacji ucieszyła się na jego widok. Wysyłała mu regularnie listy z każdego miejsca, w którym w tym sezonie była, ale i tak historii do opowiedzenia miała dziesięć razy więcej.
Zatrzymała wózek z bagażem jakiś metr od kolegi i jego rodziców. Nawet jeśli nigdy wcześniej nie miała okazji osobiście poznać jego ojca, to dobrze wiedziała kim jest - świat magizoologii jest dość mały, a jej tata starał się poznać jak najwięcej przeróżnych specjalistów.
- Cześć, Teddy! - Nie chcąc wyjść na nachalną ani niewychowaną poczekała moment, aż przyjaciel w końcu wywinie się z matczynych ramion, po czym dopiero wtedy przywitała się z nim w typowy dla siebie sposób - buziakiem w jedne i drugi policzek, oraz przytuleniem, które komuś dużo mniejszemu mogłoby wycisnąć powietrze z płuc. - Tyle czasu! Z jednej strony wakacje są za krótkie, ale z drugiej trwają strasznie długo, kiedy chciałoby się spotkać ze znajomymi. - Odsunęła się w końcu od Krukona i z szerokim uśmiechem przyjrzała się jego twarzy, na moment zapominając, że obok stoją jego rodzice. Ale tylko na moment!