15-06-2021, 12:12 AM
Yannis nie był głupi, widział, że jest dziwna atmosfera jak tylko wszedł. W zasadzie, wydawało mu się to oczywiste, że nie będzie tak od razu super luźno i idealnie, w końcu ich randka, co nadal dziwnie brzmiało nawet w jego głowie, była dość... Dla niego jeszcze miesiąc temu najbardziej nieprawdopodobnym ze scenariuszy. A tu proszę! Więc oczywiście, że było niezręcznie, nie tylko nie miał doświadczenia romantycznego, wcale (oczywiście takiego poważnego, nie licząc niezobowiązujących czułostek), ale i rozpoczynanie takowego z Lucasem było trudniejsze niż z kimkolwiek innym ze względu na ich ciągłą rywalizację.
Ale jego uśmiech odrobinę ukruszył kamienia z serca Yannisa, gdy w pełnym stresie starał się zachowywać jakby nie ruszała go ta sytuacja. Dobrze, że Lucas nie słyszał jego myśli. Ogłuchłby od krzyku paniki.
- Ej, to nie było bycie hejterem tylko pomocnym, bo gdybyś trafił przypadkowo na coś, czego bym nie ruszył, wyszedłbym na buca. - Zauważył z lekkim rozbawieniem, przez który jednak dało się zauważyć element stresu, jaki nim targał. Był stale skupiony i bardzo uważał na wszystko, co robi i mówi żeby nie popełnić jakiejś okropnej gafy. Wszystko musiało być idealnie.
Uśmiechnął się szerzej na pytanie Lucasa. Też się wahał przy trzecim kubeczku, a jednak... Cóż, znał alkohol może nieco za dobrze jak na swój wiek.
- Mamy ognistą na nas dwoje, a ja mam słabą głowę - to nie jest challenge - Rzucił, wytykając go palcem z rozbawieniem. Jakoś im więcej mówił, tym mniej myślał i pomagało mu to nie umierać na stres AŻ TAK. - Zapobiegawczo gdyby jakiś kubek uległ zniszczeniu albo nie wiem, chcielibyśmy spróbować co się stanie jak dodamy do ognistej marchwi.
Nie chciał próbować marchwi z ognistą tak na poważnie, ale miał świadomość, że może się to zmienić po kilku podejściach do alkoholu. Na pewnym etapie przestaje mieć znaczenie co się miesza...
Teraz jednak bardziej mieszało mu się w głowie, tak niealkoholowo. No dobra. DOBRA. Przed przyjściem w zasadzie wypił łyka czystej ognistej i omal nie puścił pawia, ale gorąc w żołądku odrobinę po tym rozluźnił go niego, może dlatego tak dobrze się trzymał? I był jakiś taki... O jeden ważny procent mniej gburzasty? A jednak nie był nawet ani podpity ani zakręcony, to nie był duży łyk i najpewniej działał jak takie lekkie placebo, przez co przy komplemencie powiedzianym w unikalny dość sposób odwrócił od Lucasa wzrok z lekkim uśmiechem zawstydzenia, którego próbował nie pokazywać. Tu nie poszło mu tak dobrze, może przez lekki rumieniec, a może po prostu mowę ciała.
- Nie, teraz rozumiem, że mówisz to szczerze. - Rzucił ciszej. - Dziękuję. - Chwila pauzy. - I ty też dobrze, oczywiście, chociaż to zawsze.
I to był szczery komentarz! Nawet jak niewyspany i rozmemłany, Lucas wyglądał w jakiś spossób dobrze i nigdy nie był zaniedbany czy niechlujny. Yannis zwracał na to uwagę u każdego, a u niego szczególnie, skoro w zasadzie ich relacja na każdym kroku była dość ścisła.
- W sumie nie wiem kiedy tu byłem, tak naprawdę. Znaczy, kiedyś byłem, ale może z raz czy dwa? - Rzucił, zmieniając zręcznie temat i rozglądając się po otoczeniu pobieżnie. - Nie wiem czemu, to całkiem przyjemne miejsce.
Chwycił butelkę whisky, otwierając ją i nalewając do kubeczków po trochu, by za chwilę dopełnić je sokiem jabłkowym. Podał kubeczek Lucasowi, patrząc mu znowu w oczy z uśmiechem i unosząc lekko swój kubek ku niemu.
- Za miły wieczór? - A przynajmniej taką miał nadzieję...
Ale jego uśmiech odrobinę ukruszył kamienia z serca Yannisa, gdy w pełnym stresie starał się zachowywać jakby nie ruszała go ta sytuacja. Dobrze, że Lucas nie słyszał jego myśli. Ogłuchłby od krzyku paniki.
- Ej, to nie było bycie hejterem tylko pomocnym, bo gdybyś trafił przypadkowo na coś, czego bym nie ruszył, wyszedłbym na buca. - Zauważył z lekkim rozbawieniem, przez który jednak dało się zauważyć element stresu, jaki nim targał. Był stale skupiony i bardzo uważał na wszystko, co robi i mówi żeby nie popełnić jakiejś okropnej gafy. Wszystko musiało być idealnie.
Uśmiechnął się szerzej na pytanie Lucasa. Też się wahał przy trzecim kubeczku, a jednak... Cóż, znał alkohol może nieco za dobrze jak na swój wiek.
- Mamy ognistą na nas dwoje, a ja mam słabą głowę - to nie jest challenge - Rzucił, wytykając go palcem z rozbawieniem. Jakoś im więcej mówił, tym mniej myślał i pomagało mu to nie umierać na stres AŻ TAK. - Zapobiegawczo gdyby jakiś kubek uległ zniszczeniu albo nie wiem, chcielibyśmy spróbować co się stanie jak dodamy do ognistej marchwi.
Nie chciał próbować marchwi z ognistą tak na poważnie, ale miał świadomość, że może się to zmienić po kilku podejściach do alkoholu. Na pewnym etapie przestaje mieć znaczenie co się miesza...
Teraz jednak bardziej mieszało mu się w głowie, tak niealkoholowo. No dobra. DOBRA. Przed przyjściem w zasadzie wypił łyka czystej ognistej i omal nie puścił pawia, ale gorąc w żołądku odrobinę po tym rozluźnił go niego, może dlatego tak dobrze się trzymał? I był jakiś taki... O jeden ważny procent mniej gburzasty? A jednak nie był nawet ani podpity ani zakręcony, to nie był duży łyk i najpewniej działał jak takie lekkie placebo, przez co przy komplemencie powiedzianym w unikalny dość sposób odwrócił od Lucasa wzrok z lekkim uśmiechem zawstydzenia, którego próbował nie pokazywać. Tu nie poszło mu tak dobrze, może przez lekki rumieniec, a może po prostu mowę ciała.
- Nie, teraz rozumiem, że mówisz to szczerze. - Rzucił ciszej. - Dziękuję. - Chwila pauzy. - I ty też dobrze, oczywiście, chociaż to zawsze.
I to był szczery komentarz! Nawet jak niewyspany i rozmemłany, Lucas wyglądał w jakiś spossób dobrze i nigdy nie był zaniedbany czy niechlujny. Yannis zwracał na to uwagę u każdego, a u niego szczególnie, skoro w zasadzie ich relacja na każdym kroku była dość ścisła.
- W sumie nie wiem kiedy tu byłem, tak naprawdę. Znaczy, kiedyś byłem, ale może z raz czy dwa? - Rzucił, zmieniając zręcznie temat i rozglądając się po otoczeniu pobieżnie. - Nie wiem czemu, to całkiem przyjemne miejsce.
Chwycił butelkę whisky, otwierając ją i nalewając do kubeczków po trochu, by za chwilę dopełnić je sokiem jabłkowym. Podał kubeczek Lucasowi, patrząc mu znowu w oczy z uśmiechem i unosząc lekko swój kubek ku niemu.
- Za miły wieczór? - A przynajmniej taką miał nadzieję...