18-06-2021, 12:56 AM
A byłoby przecież dużo łatwiej, gdyby Yannis jednak był głupi! Może wtedy nie byłby tak atrakcyjny i Lucas wcale nawet nie zwróciłby na niego uwagi, to prawda, ale przecież wystarczyłoby, żeby nie zwracał uwagi na szczegóły. Na przykład te, które jasno wskazywały na to, że Lucas czuł się nieswojo i atmosfera była w rzeczy samej inna niż zwykle!
Z trudem powstrzymał się do wytknięcia swojej randce, że i tak, i tak często wychodzi na buca. Nie był pewien, jak długo jeszcze wytrzyma bez mówienia prawdy, która być może nie była najmilsza, ale przecież za pewne rzeczy nie warto się obrażać! Zwłaszcza, że akurat tego jednego buca Lucas lubił.
Cmoknął więc cicho i rozchylił lekko usta, szykując się dobrej odpowiedzi. Ta jednak nie przyszła w pierwszej chwili, dlatego zaciął się w ten sposób na parę sekund, po czym pokiwał nieznacznie głową na boki.
- Pewnie masz rację - zakończył próbę powiedzenia czegoś trafnego, mądrego i szczerego, ostatecznie nie odhaczając żadnego z powyższych.
Dziwna sprawa... Powiedzenie Yannisowi, że miał rację wcale nie wywoływała takiego bólu fizycznego, jakie mógłby się spodziewać. Może jednak było to czasem możliwe! Choć obecny dobór momentu nie był wcale najlepszy. Przecież było to wymuszone i miało jedynie zagłuszyć ciszę w ogromnym pomieszczeniu, w którym byli sam na sam z mnóstwem lampionów i niewielkim stolikiem. Właściwie dopiero teraz uderzyło Lucasa, jak nieprzyjemne to warunki. Może dlatego nigdy dla nikogo tego nie robił! W teorii wszystko zdawało się mieć ręce i nogi. W praktyce chyba nie chciał powtarzać takich randek. Nie w tej formie.
Przez chwilę stukał nerwowo palcami o blat stolika przed sobą. Robił to całkowicie nieświadomie i przerwał dopiero po kolejnej wypowiedzi Yannisa, kiedy też zdecydował się na odpowiedź.
- Mmm... Nie będę rzucał w ciebie kubkiem, jeśli to tego się spodziewasz - spróbował po raz kolejny rozluźnić sytuację z lekkim uśmiechem. Nawet nie zdążył jeszcze pomyśleć, jak drugi Krukon czuł się w tej sytuacji. Jego przytłaczała. Póki co walczył o to, by samemu poczuć się dobrze. Dopiero potem być może przyjdzie czas na dalsze refleksje.
Zaraz skupił się na dalszych słowach Yannisa. Teraz rozumiał, że mówił szczerze? Prawdopodobnie było to związane z ogólnym spięciem, jakie Lucas odczuwał od samego rana, ale szczerze mówiąc poczuł ukłucie irytacji na ten tekst. Tu przeszło mu przez myśl również, jak to jest - jak można być na kogoś równie zdenerwowanym i chcieć go bliżej jednocześnie? Dlaczego był gdzieś pomiędzy chęcią wytknięcia mu wszystkich potencjalnych błędów i pokłócenia się z nim a pocałowania go? I czy ta noc w ogóle miała prawo dobrze się skończyć?
Zamiast jawnej ucieczki - takiej na nogach, przez drzwi - zdecydował się tylko zamknąć temat tego, kto to tak ładnie wyglądał, cichym mruknięciem, które jasno dawało do zrozumienia, że przyjął do wiadomości komplement Yannisa. Bo też jak inaczej mógłby zareagować? Spytać, czy on też mówi szczerze, czy raczej po prostu tak wypada? Albo może dlaczego jego wersja ma nie urazić i nie być wzięta zaraz za złośliwą? Skąd tu tyle nierówności?! I dlaczego nawet gdy zwracał komplement, Lucas czuł ogromną obawę, że zamotał się w jakąś wstrętną manipulację, z której nie do końca chciał wychodzić, ale równocześnie w pewnym stopniu przerażała go wizja przejścia głębiej?
- Ja chyba do tej pory tylko przechodziłem tędy... Parę razy - odparł, wzruszając ramionami. Nie był pewien, czy dalej to miejsce będzie kojarzyło mu się tak bardziej. Właściwie czuł się tu dziwnie uwięziony. A przecież sam zaprosił tu Yannisa. To on wybrał miejsce. Właściwie zorganizował zdecydowaną większość i najwyraźniej był sam sobie winny. Gdyby tylko miał zacząć wszystko od nowa, pewnie faktycznie zdecydowałby się na randkę - bez niej ostatecznie też coś stale zżerało go od środka - zaplanowałby wszystko inaczej.
Utkwił wzrok w kubeczkach, gdy tylko drugi Krukon zaczął nalewać alkohol. Może to była odpowiedź na wszystko, co teraz go męczyło. Najważniejsze było, by nie zacząć roztrząsać i tego tematu w głowie. Kwestionowanie tego, czy alkohol jest odpowiedzią i logicznym wyjściem z sytuacji nie było czymś, czego w tej chwili go potrzebował. Zamiast tego skinął głową na toast Yannisa i chwycił kubeczek.
Chwycił kubeczek, by od razu pozbyć się jego całej zawartości.
Z trudem powstrzymał się do wytknięcia swojej randce, że i tak, i tak często wychodzi na buca. Nie był pewien, jak długo jeszcze wytrzyma bez mówienia prawdy, która być może nie była najmilsza, ale przecież za pewne rzeczy nie warto się obrażać! Zwłaszcza, że akurat tego jednego buca Lucas lubił.
Cmoknął więc cicho i rozchylił lekko usta, szykując się dobrej odpowiedzi. Ta jednak nie przyszła w pierwszej chwili, dlatego zaciął się w ten sposób na parę sekund, po czym pokiwał nieznacznie głową na boki.
- Pewnie masz rację - zakończył próbę powiedzenia czegoś trafnego, mądrego i szczerego, ostatecznie nie odhaczając żadnego z powyższych.
Dziwna sprawa... Powiedzenie Yannisowi, że miał rację wcale nie wywoływała takiego bólu fizycznego, jakie mógłby się spodziewać. Może jednak było to czasem możliwe! Choć obecny dobór momentu nie był wcale najlepszy. Przecież było to wymuszone i miało jedynie zagłuszyć ciszę w ogromnym pomieszczeniu, w którym byli sam na sam z mnóstwem lampionów i niewielkim stolikiem. Właściwie dopiero teraz uderzyło Lucasa, jak nieprzyjemne to warunki. Może dlatego nigdy dla nikogo tego nie robił! W teorii wszystko zdawało się mieć ręce i nogi. W praktyce chyba nie chciał powtarzać takich randek. Nie w tej formie.
Przez chwilę stukał nerwowo palcami o blat stolika przed sobą. Robił to całkowicie nieświadomie i przerwał dopiero po kolejnej wypowiedzi Yannisa, kiedy też zdecydował się na odpowiedź.
- Mmm... Nie będę rzucał w ciebie kubkiem, jeśli to tego się spodziewasz - spróbował po raz kolejny rozluźnić sytuację z lekkim uśmiechem. Nawet nie zdążył jeszcze pomyśleć, jak drugi Krukon czuł się w tej sytuacji. Jego przytłaczała. Póki co walczył o to, by samemu poczuć się dobrze. Dopiero potem być może przyjdzie czas na dalsze refleksje.
Zaraz skupił się na dalszych słowach Yannisa. Teraz rozumiał, że mówił szczerze? Prawdopodobnie było to związane z ogólnym spięciem, jakie Lucas odczuwał od samego rana, ale szczerze mówiąc poczuł ukłucie irytacji na ten tekst. Tu przeszło mu przez myśl również, jak to jest - jak można być na kogoś równie zdenerwowanym i chcieć go bliżej jednocześnie? Dlaczego był gdzieś pomiędzy chęcią wytknięcia mu wszystkich potencjalnych błędów i pokłócenia się z nim a pocałowania go? I czy ta noc w ogóle miała prawo dobrze się skończyć?
Zamiast jawnej ucieczki - takiej na nogach, przez drzwi - zdecydował się tylko zamknąć temat tego, kto to tak ładnie wyglądał, cichym mruknięciem, które jasno dawało do zrozumienia, że przyjął do wiadomości komplement Yannisa. Bo też jak inaczej mógłby zareagować? Spytać, czy on też mówi szczerze, czy raczej po prostu tak wypada? Albo może dlaczego jego wersja ma nie urazić i nie być wzięta zaraz za złośliwą? Skąd tu tyle nierówności?! I dlaczego nawet gdy zwracał komplement, Lucas czuł ogromną obawę, że zamotał się w jakąś wstrętną manipulację, z której nie do końca chciał wychodzić, ale równocześnie w pewnym stopniu przerażała go wizja przejścia głębiej?
- Ja chyba do tej pory tylko przechodziłem tędy... Parę razy - odparł, wzruszając ramionami. Nie był pewien, czy dalej to miejsce będzie kojarzyło mu się tak bardziej. Właściwie czuł się tu dziwnie uwięziony. A przecież sam zaprosił tu Yannisa. To on wybrał miejsce. Właściwie zorganizował zdecydowaną większość i najwyraźniej był sam sobie winny. Gdyby tylko miał zacząć wszystko od nowa, pewnie faktycznie zdecydowałby się na randkę - bez niej ostatecznie też coś stale zżerało go od środka - zaplanowałby wszystko inaczej.
Utkwił wzrok w kubeczkach, gdy tylko drugi Krukon zaczął nalewać alkohol. Może to była odpowiedź na wszystko, co teraz go męczyło. Najważniejsze było, by nie zacząć roztrząsać i tego tematu w głowie. Kwestionowanie tego, czy alkohol jest odpowiedzią i logicznym wyjściem z sytuacji nie było czymś, czego w tej chwili go potrzebował. Zamiast tego skinął głową na toast Yannisa i chwycił kubeczek.
Chwycił kubeczek, by od razu pozbyć się jego całej zawartości.