18-06-2021, 06:30 PM
Szare chmury burzowe, które jeszcze przed chwilą kłębiły się w jej umyśle i zagrażały radosnemu podejściu do początku roku szkolne, rozwiały się wyjątkowo szybko za sprawą entuzjastycznego powitania przyjaciela. No przynajmniej on ucieszył się na to spotkanie w takim stopniu (lub bardzo zbliżonym), jak ona sama. Zaśmiała się serdecznie, z największą przyjemnością chłonąc bliskość Teddy'ego w wylewnym powitaniu, które faktycznie mogło przywodzić na myśl zupełnie inną głębie ich relacji, niż tę faktyczną. Niezależnie od ewentualnych oczekiwać ze strony Krukona, czy właśnie Aurory.
- Oczywiście, że przeżyłam. Wątpiłeś kiedykolwiek w moją umiejętność wychodzenia z każdej opresji z zaledwie kilkoma zadrapaniami? W tym roku mam nową bliznę, którą muszę ci się pochwalić! - Mimo że nie była to pamiątka żadnego heroicznego czynu, to każda z ranek i późniejszych blizn kryła za sobą niewyobrażalne historie, w które czasem może ciężko było uwierzyć. Może dlatego, że pełno w nich było podkolorowanych emocjami empitetów, którymi Aurora ubarwiała każde zdanie dla nadania opowieści dynamiki zapierającej dech w piersiach.
Jak już w końcu wyściskali się wystarczająco na powitanie, słowa chłopaka przypomniały Puchonce o bliskiej obecności jego rodziców. To ciekawe, że dopiero na początku siódmego roku nauki miała okazję ich poznać osobiście, choć z drugiej strony... Thaddeus nadal nie poznał jej rodziców.
- Flosadóttir. - Krótko i płynnie poprawiła wymowę swojego nazwiska, które możliwe że było znane ojcu Krukona choćby przez wiele prac i odkryć jej rodziców publikowanych w światku magizoologii. - Tyle lat i nadal akcent sprawia ci trudności, mam zmienić nazwisko? Bardzo miło mi w końcu osobiście państwa poznać, Teddy opowiadał mi co nieco o swojej rodzinie. Same dobre rzeczy, proszę się nie martwić. - Rzuciwszy krótki żart w kierunku przyjaciela, szturchnęła go nieznacznie w ramię, po czym zwróciła się do jego rodziców nie dając żadnej możliwości odpowiedzi. Nie skrępowana zupełnie faktem, że ma do czynienia z osobami w wieku mniej więcej swoich rodziców, i tym że widzą ją po raz pierwszy, przywitała się z mamą i tatą kolegi w typowy dla siebie sposób - szerokim uśmiechem, krótkim przytuleniem i buziakiem w każdy policzek. Jej wylewność mogła zostać uznana za nadmierną poufałość, ale w tym również tkwił jej urok i unikalność.
Gwizd lokomotywy oznajmiającej rychły start pociągu skutecznie przerwał jakiekolwiek nadchodzące słowa, bo przecież nikt nie chciałby, żeby dwójka siódmoklasistów została na peronie z tak błahego powodu. Aurora spojrzała w kierunku pociągu, po czym pokiwała potakująco, zgadzając się ze słowami Teddy'ego. Czas na nich!
- Tak, zdecydowanie powinniśmy już iść. Było mi bardzo miło, mam nadzieję, że będziemy mieć szansę porozmawiać następnym razem. - Machając na odchodne rodzicom chłopaka, ciągnięta już przez niego w kierunku pociągu, posłała im jeszcze jeden szeroki uśmiech. - Na pewno napisze, przypilnuję go! - Złapał za wózek ze swoim bagażem w ostatniej chwili, głupio byłoby pojechać do Hogwartu bez swoich rzeczy, po czym szybkim krokiem obydwoje skierowali się do względnie mało obleganego wejścia do jednego z wagonów.
- Kurczę, szkoda, że nie miałam okazji porozmawiać z twoim tatą. - Raczej nie powinno to Teddy'ego dziwić, że z chęcią podyskutowałaby z kimś, kto pracował w podobnym zawodzie, co jej rodzice i w przyszłości ona sama. - Ale mam nadzieję, że to jeszcze kiedyś nadrobię. W międzyczasie mam ci tyle do opowiedzenia, że podróż do szkoły to za mało.
- Oczywiście, że przeżyłam. Wątpiłeś kiedykolwiek w moją umiejętność wychodzenia z każdej opresji z zaledwie kilkoma zadrapaniami? W tym roku mam nową bliznę, którą muszę ci się pochwalić! - Mimo że nie była to pamiątka żadnego heroicznego czynu, to każda z ranek i późniejszych blizn kryła za sobą niewyobrażalne historie, w które czasem może ciężko było uwierzyć. Może dlatego, że pełno w nich było podkolorowanych emocjami empitetów, którymi Aurora ubarwiała każde zdanie dla nadania opowieści dynamiki zapierającej dech w piersiach.
Jak już w końcu wyściskali się wystarczająco na powitanie, słowa chłopaka przypomniały Puchonce o bliskiej obecności jego rodziców. To ciekawe, że dopiero na początku siódmego roku nauki miała okazję ich poznać osobiście, choć z drugiej strony... Thaddeus nadal nie poznał jej rodziców.
- Flosadóttir. - Krótko i płynnie poprawiła wymowę swojego nazwiska, które możliwe że było znane ojcu Krukona choćby przez wiele prac i odkryć jej rodziców publikowanych w światku magizoologii. - Tyle lat i nadal akcent sprawia ci trudności, mam zmienić nazwisko? Bardzo miło mi w końcu osobiście państwa poznać, Teddy opowiadał mi co nieco o swojej rodzinie. Same dobre rzeczy, proszę się nie martwić. - Rzuciwszy krótki żart w kierunku przyjaciela, szturchnęła go nieznacznie w ramię, po czym zwróciła się do jego rodziców nie dając żadnej możliwości odpowiedzi. Nie skrępowana zupełnie faktem, że ma do czynienia z osobami w wieku mniej więcej swoich rodziców, i tym że widzą ją po raz pierwszy, przywitała się z mamą i tatą kolegi w typowy dla siebie sposób - szerokim uśmiechem, krótkim przytuleniem i buziakiem w każdy policzek. Jej wylewność mogła zostać uznana za nadmierną poufałość, ale w tym również tkwił jej urok i unikalność.
Gwizd lokomotywy oznajmiającej rychły start pociągu skutecznie przerwał jakiekolwiek nadchodzące słowa, bo przecież nikt nie chciałby, żeby dwójka siódmoklasistów została na peronie z tak błahego powodu. Aurora spojrzała w kierunku pociągu, po czym pokiwała potakująco, zgadzając się ze słowami Teddy'ego. Czas na nich!
- Tak, zdecydowanie powinniśmy już iść. Było mi bardzo miło, mam nadzieję, że będziemy mieć szansę porozmawiać następnym razem. - Machając na odchodne rodzicom chłopaka, ciągnięta już przez niego w kierunku pociągu, posłała im jeszcze jeden szeroki uśmiech. - Na pewno napisze, przypilnuję go! - Złapał za wózek ze swoim bagażem w ostatniej chwili, głupio byłoby pojechać do Hogwartu bez swoich rzeczy, po czym szybkim krokiem obydwoje skierowali się do względnie mało obleganego wejścia do jednego z wagonów.
- Kurczę, szkoda, że nie miałam okazji porozmawiać z twoim tatą. - Raczej nie powinno to Teddy'ego dziwić, że z chęcią podyskutowałaby z kimś, kto pracował w podobnym zawodzie, co jej rodzice i w przyszłości ona sama. - Ale mam nadzieję, że to jeszcze kiedyś nadrobię. W międzyczasie mam ci tyle do opowiedzenia, że podróż do szkoły to za mało.