19-06-2021, 12:14 AM
Nie sądziła, żeby małolata rozpoznała eliksir, który był własnym wynalazkiem, ale wolała uniknąć sytuacji, w której mogłaby ewentualnie zauważyć kolor, czy konsystencję zawartości fioleczki. A nóż widelec mała Krukonka okazałaby się wścibskim krasnalem i zaczęłaby zadawać pytania odnośnie wynalazku? Ogólnie rzecz ujmując, to Meredith miałaby pokazowo wyjebane na jakiekolwiek pytania, ale z pewnością podniosłoby to poziom irytacji na tyle, że wychowanka domu kruka poczułaby się bardzo niezręcznie i jeszcze mniej wile widziana w przedziale. Dopóki siedziała cicho na swoim miejscu, to Lancaster łaskawie tolerowała jej obecność.
Choć wcale nie musiała, obserwowała poczynania kolegi, kiedy to szukał czegoś w swoim kufrze. Ach, no tak, napój. Nie było przeciwwskazań rozpuszczenia eliksiru w jakimkolwiek innym płynie - choć po prawdzie nigdy nie spróbowała z alkoholem - i całkowicie rozumiała podejście kolegi. Jakkolwiek błogosławione działanie miały jej wynalazki, to brak im było atrakcyjnych walorów smakowych, bo przecież nie o to chodziło. Już dawno temu nauczyła się, że aromatyzowanie wywarów mogło całkowicie zmienić efekty działania. W ten sposób też odkryła pewne substancje o ciekawych skutkach. Akurat ten eliksir nie należał do tej grupy.
Odebrała w końcu fioleczkę i schowała do torby, a na podziękowanie jedynie rzuciła Olkowi wymowne spojrzenie, które mógł odebrać jako koleżeńskie "nie ma za co" albo "oddasz w naturze", czy cokolwiek innego. Meredith było całkowicie wszystko jedno jak to zrozumiał, i tak pewnie w najbliższych dniach wylądują gdzieś z butelką ognistej i papierosem w ręce, kontemplując ciszę w bezgłośnym monologu spojrzeń.
Wróciła do lektury, którą wcześniej jej przerwano. Może nawet gdyby nie małolata, to zainteresowałaby się skąd u kolegi bóle głowy pierwszego września już, ale jakoś obecność osób trzecich nie zachęcała jej do dialogu.
Choć wcale nie musiała, obserwowała poczynania kolegi, kiedy to szukał czegoś w swoim kufrze. Ach, no tak, napój. Nie było przeciwwskazań rozpuszczenia eliksiru w jakimkolwiek innym płynie - choć po prawdzie nigdy nie spróbowała z alkoholem - i całkowicie rozumiała podejście kolegi. Jakkolwiek błogosławione działanie miały jej wynalazki, to brak im było atrakcyjnych walorów smakowych, bo przecież nie o to chodziło. Już dawno temu nauczyła się, że aromatyzowanie wywarów mogło całkowicie zmienić efekty działania. W ten sposób też odkryła pewne substancje o ciekawych skutkach. Akurat ten eliksir nie należał do tej grupy.
Odebrała w końcu fioleczkę i schowała do torby, a na podziękowanie jedynie rzuciła Olkowi wymowne spojrzenie, które mógł odebrać jako koleżeńskie "nie ma za co" albo "oddasz w naturze", czy cokolwiek innego. Meredith było całkowicie wszystko jedno jak to zrozumiał, i tak pewnie w najbliższych dniach wylądują gdzieś z butelką ognistej i papierosem w ręce, kontemplując ciszę w bezgłośnym monologu spojrzeń.
Wróciła do lektury, którą wcześniej jej przerwano. Może nawet gdyby nie małolata, to zainteresowałaby się skąd u kolegi bóle głowy pierwszego września już, ale jakoś obecność osób trzecich nie zachęcała jej do dialogu.