21-06-2021, 08:06 PM
Chociaż rozmawiali z Saoirse o tym samym, nie dało się nie oprzeć wrażeniu, że prowadzili z nią osobne konwersacje i wszystko wskazywało na to, że nic tego nie zmieni, mimo że puchonka się nie poddawała. Steve oswajał się już z myślą, że przez całą drogę do Hogwartu będzie siedział skrępowany, co napawało go złością, bo bardzo lubił tę podróż. Nagle dotarło do niego, że zostały mu już tylko trzy takie przejazdy i jeden właśnie marnował. Żałował, że nie zaprotestował, kiedy ślizgon spytał, czy może się dosiąść, chociaż dobrze wiedział, że nawet, gdyby był w stanie przewidzieć konsekwencje, to nie odmówiłby przecież koledze przyjaciółki. Z jednej stron miał ochotę się naburmuszyć i przez całą drogę użalać się nad sobą, z drugiej miał świadomość, że wypadało chociaż spróbować ratować sytuację, jeśli nie dla siebie, to przynajmniej dla Saoirse.
- To może w coś zagramy? - zarzucił propozycję, choć nie brzmiał zbyt przekonująco. Miał pewne wątpliwości co do tego, czy ślizgonowi znane jest pojęcie zabawy.
- To może w coś zagramy? - zarzucił propozycję, choć nie brzmiał zbyt przekonująco. Miał pewne wątpliwości co do tego, czy ślizgonowi znane jest pojęcie zabawy.