21-06-2021, 09:30 PM
Igranie z Philipem było nowym, ciekawym hobby, któremu Aaron oddawał się przy każdej możliwej okazji. Nie jego winą było, że młodszy chłopak dawał mu tak wiele okazji, aby z nim pograć w grę, której zasady znał jedynie Moon.
Nawet teraz, kiedy za nim szedł, zapewnie nie zdając sobie sprawy, że starszy Ślizgon wie o jego obecności, stwarzał precedens do zaspokojenia dziwnych potrzeb chłopaka. Dla osób trzecich Moon musiał mieć ostro nie pokolei w głowie, skoro rajcowało go coś takiego, jak śledzenie przez obiekt, który sobie obrał. Czy to podchodziło pod fetysz, czy jednak powinno być traktowane jako obsesja?
Uśmiechnął się do siebie wiedząc, że ten nieprzerwanie podążał jego śladami. Że też jeszcze mu się nie znudziło. Zastanawiający był powód, dla którego Leighton w ogóle zdecydował się za nim ruszyć. Chciał od niego czegoś konkretnego? Aaron aż tak bardzo zafascynował go swoją osobą, że chciał pobyć z nim sam na sam? A może chodziło o coś, co nie przychodziło na myśl Ślizgonowi, który kierował się w tym wszystkim własnymi założeniami, jak również wygórowanym ego, które pragnęło, by jeden z jego scenariuszy okazał się prawdziwy?
Chcąc poznać odpowiedź, zdecydował się ostatecznie przerwać wędrówkę, mierząc się z Philipem, który musiał być zaskoczony w chwili, w której Aaron wyłonił się za jego plecami. Jak szybko biło jego serce w tym momencie?
Powstrzymał śmiech, ograniczając się jedynie do uśmiechu satysfakcji, kiedy ten podskoczył. Punkt dla Aarona. Póki co prowadził w tym wszystkim, ale to nie dziwiło go specjalnie. Ostatecznie to on wyznaczał zasady, wymuszając na niższym chłopaku reakcje. Te same, które robiły na nim wrażenie, dając satysfakcję.
-Niby nie, a jednak nie usłyszałeś, że za tobą jestem - skomentował, mierząc go spojrzeniem w ciemności, co wcale nie było takie proste. Widział zarys, widział nikły blask oczu, ale to wszystko. Przynajmniej póki wzrok nie przyzwyczai mu się do otoczenia.
-Spaceruję. I palę. Wykazałem się manierami i postanowiłem nie dmuchać na żadnego z uczniów. A jak z tobą? Rozumiem, że to czysty zbieg okoliczności, że znaleźliśmy się tu obaj - powiedział lekko, uśmiechając się przy tym.
To nie był zbieg okoliczności o oboje doskonale o tym wiedzieli. Aaron jedynie chciał wiedzieć, co takiego sprzeda mu Philip. Prawdę, czy jedną z wymyślnych wymówek?
Nawet teraz, kiedy za nim szedł, zapewnie nie zdając sobie sprawy, że starszy Ślizgon wie o jego obecności, stwarzał precedens do zaspokojenia dziwnych potrzeb chłopaka. Dla osób trzecich Moon musiał mieć ostro nie pokolei w głowie, skoro rajcowało go coś takiego, jak śledzenie przez obiekt, który sobie obrał. Czy to podchodziło pod fetysz, czy jednak powinno być traktowane jako obsesja?
Uśmiechnął się do siebie wiedząc, że ten nieprzerwanie podążał jego śladami. Że też jeszcze mu się nie znudziło. Zastanawiający był powód, dla którego Leighton w ogóle zdecydował się za nim ruszyć. Chciał od niego czegoś konkretnego? Aaron aż tak bardzo zafascynował go swoją osobą, że chciał pobyć z nim sam na sam? A może chodziło o coś, co nie przychodziło na myśl Ślizgonowi, który kierował się w tym wszystkim własnymi założeniami, jak również wygórowanym ego, które pragnęło, by jeden z jego scenariuszy okazał się prawdziwy?
Chcąc poznać odpowiedź, zdecydował się ostatecznie przerwać wędrówkę, mierząc się z Philipem, który musiał być zaskoczony w chwili, w której Aaron wyłonił się za jego plecami. Jak szybko biło jego serce w tym momencie?
Powstrzymał śmiech, ograniczając się jedynie do uśmiechu satysfakcji, kiedy ten podskoczył. Punkt dla Aarona. Póki co prowadził w tym wszystkim, ale to nie dziwiło go specjalnie. Ostatecznie to on wyznaczał zasady, wymuszając na niższym chłopaku reakcje. Te same, które robiły na nim wrażenie, dając satysfakcję.
-Niby nie, a jednak nie usłyszałeś, że za tobą jestem - skomentował, mierząc go spojrzeniem w ciemności, co wcale nie było takie proste. Widział zarys, widział nikły blask oczu, ale to wszystko. Przynajmniej póki wzrok nie przyzwyczai mu się do otoczenia.
-Spaceruję. I palę. Wykazałem się manierami i postanowiłem nie dmuchać na żadnego z uczniów. A jak z tobą? Rozumiem, że to czysty zbieg okoliczności, że znaleźliśmy się tu obaj - powiedział lekko, uśmiechając się przy tym.
To nie był zbieg okoliczności o oboje doskonale o tym wiedzieli. Aaron jedynie chciał wiedzieć, co takiego sprzeda mu Philip. Prawdę, czy jedną z wymyślnych wymówek?