22-06-2021, 10:55 PM
Gdyby tylko Romilly postanowił posunąć się o ten jeden mały kroczek dalej, by przyznać Saoirse rację i powiedzieć, że jego zdanie pokrywa się z jej, byłoby to jak święto! No dobrze, czasem zdarzyło mu się jej przytaknąć, ale zdarzało się to dosyć rzadko, nie wspominając już o tym, że jednak to właśnie teraz Puchonka czuła się stosunkowo niepewnie w tym, o czym mówiła. W końcu to on był tu niekwestionowalnym specem od metamorfomagii. Mogła myśleć o sobie, że jest bystra, że zna się na ludziach i może jeszcze kilku rzeczach, ale tu Romilly miał wiadomą przewagę, której dziewczyna miała nigdy nie przeskoczyć... A szkoda. Gdyby tylko metamorfomagia była czymś, czego można się nauczyć, byłaby pierwsza w kolejce.
Po tym gdy ten temat umarł, pojawił się nowy, a nawet następny. Rozmawiali dalej o kwestiach bardziej neutralnych, jednak Saoirse chwilami nie mogła wyjść z podziwu, jak dobrze rozmawiało jej się ze Ślizgonem. Nawet nie ze względu na jego przynależność domową. Po prostu Romilly jeszcze rok temu zdawał się być całkowicie niedostępny i zamknięty w sobie. Owszem, chciała do niego dotrzeć i może poprawić mu czasem humor, zwłaszcza że zdawał się być osobą dziwnie intrygującą w swojej osobliwości, ale nigdy nie sądziła, że zajdzie tak daleko! Byłaby zadowolona nawet, gdyby udało im się spędzić czas miło podczas zajęć, albo w innych sytuacjach, które wymagały kontaktu, jednak chłopak coraz częściej zdawał się chcieć tego kontaktu. Absolutnie dobrowolnie! I jakoś za każdym razem, gdy widziała uśmiech na jego twarzy, czuła większe zadowolenie niż z jakiegokolwiek uśmiechu wcześniej. Ale nie kryła się za tym żadna tajemnica, prawda? Po prostu ciężko zapracowała na ten uśmiech! Tak, to zdecydowanie właśnie to. Kto jak kto, ale ona wierzyła w to w stu procentach.
Z czasem zdecydowali się wrócić wspólnie do zamku.
z/t x2
Po tym gdy ten temat umarł, pojawił się nowy, a nawet następny. Rozmawiali dalej o kwestiach bardziej neutralnych, jednak Saoirse chwilami nie mogła wyjść z podziwu, jak dobrze rozmawiało jej się ze Ślizgonem. Nawet nie ze względu na jego przynależność domową. Po prostu Romilly jeszcze rok temu zdawał się być całkowicie niedostępny i zamknięty w sobie. Owszem, chciała do niego dotrzeć i może poprawić mu czasem humor, zwłaszcza że zdawał się być osobą dziwnie intrygującą w swojej osobliwości, ale nigdy nie sądziła, że zajdzie tak daleko! Byłaby zadowolona nawet, gdyby udało im się spędzić czas miło podczas zajęć, albo w innych sytuacjach, które wymagały kontaktu, jednak chłopak coraz częściej zdawał się chcieć tego kontaktu. Absolutnie dobrowolnie! I jakoś za każdym razem, gdy widziała uśmiech na jego twarzy, czuła większe zadowolenie niż z jakiegokolwiek uśmiechu wcześniej. Ale nie kryła się za tym żadna tajemnica, prawda? Po prostu ciężko zapracowała na ten uśmiech! Tak, to zdecydowanie właśnie to. Kto jak kto, ale ona wierzyła w to w stu procentach.
Z czasem zdecydowali się wrócić wspólnie do zamku.
z/t x2