22-06-2021, 11:35 PM
Oczywiście Saoirse najwyraźniej naprawdę była niedojdą. Niewiele osób wiedziało, że faktycznie wbrew swojemu pozytywnemu usposobieniu i otwartości do wszystkich, potrafiła udawać i grać, jeśli tylko było jej to na rękę - choć szczerze mówiąc nigdy nie miała złych intencji - ale teraz była szczerze zagubiona. Dopiero po chwili obudziła się w niej też pewna drobna iskierka waleczności. Zdaje się, że była w tym momencie traktowana nieco zbyt ostro i chyba niesprawiedliwie? Choć czuła niezadowolenie z tego, jak z kolei czuła się jej koleżanka, chciała dla niej jak najlepiej, ale coś tu było nie tak i nie do końca wiedziała, jak ma z tego wybrnąć... Jedyną opcją mogła być szczerość.
- Właściwie to nie olewałam... - zaczęła z pewną dozą ostrożności, skupiając teraz w pełni uwagę na Ślizgonce.
Powoli zapominała też o zbliżających się - o ile nie już rozpoczynających się - zajęciach wróżbiarstwa.
- To znaczy, nie wiem, chyba mogłam jakoś do tej pory cię nie zauważać, albo coś... I sporo się ostatnio... Nie no, właściwie tak jak ciągle, to sporo się dzieje.
Saoirse otaczała się sporą ilością osób. To prawda, że ostatnio zdawała się skupiać więcej czasu na jednej, ale przecież od zawsze można było ją spotykać cały dzień po parę razy - za każdym z kimś innym. Może faktycznie troszkę nie nadążała za swoim życiem towarzyskim, ale szczerze mówiąc nikt nigdy nie wytknął jej podobnego zaniedbania. Wiele osób przychodziło do niej samych. Może poza Romillym, ale to też jedynie do niedawna.
- Nie wiem, chcesz dzisiaj gdzieś się przejść, czy coś?
Naprawdę chętnie spędziłaby z nią czasem. Nawet mimo, że - a może w szczególności dlatego - dziwnie się zachowywała.
- Właściwie to nie olewałam... - zaczęła z pewną dozą ostrożności, skupiając teraz w pełni uwagę na Ślizgonce.
Powoli zapominała też o zbliżających się - o ile nie już rozpoczynających się - zajęciach wróżbiarstwa.
- To znaczy, nie wiem, chyba mogłam jakoś do tej pory cię nie zauważać, albo coś... I sporo się ostatnio... Nie no, właściwie tak jak ciągle, to sporo się dzieje.
Saoirse otaczała się sporą ilością osób. To prawda, że ostatnio zdawała się skupiać więcej czasu na jednej, ale przecież od zawsze można było ją spotykać cały dzień po parę razy - za każdym z kimś innym. Może faktycznie troszkę nie nadążała za swoim życiem towarzyskim, ale szczerze mówiąc nikt nigdy nie wytknął jej podobnego zaniedbania. Wiele osób przychodziło do niej samych. Może poza Romillym, ale to też jedynie do niedawna.
- Nie wiem, chcesz dzisiaj gdzieś się przejść, czy coś?
Naprawdę chętnie spędziłaby z nią czasem. Nawet mimo, że - a może w szczególności dlatego - dziwnie się zachowywała.