25-06-2021, 03:06 PM
Oriane musiała upilnować twarzy - co oczywiście nie było trudne jeśli się o tym pamiętało a Ori pamiętała zawsze - żeby kąciki ust, z dodatkiem lekkiego uniesienia brwi, nie okazały protekcjonalnego rozbawienia słowami blondynki. Hever Castle nigdy nie było puste per se. Oczywista, między XV a XXI wiekiem zdarzały się momenty, gdy mieszkała w nim jedynie służba właścicieli; i było także to pół roku drobnego przemodelowywania a przebudów poprzedzające powrót Boleynów na rodzinne włości, kiedy nikt nie zajmował nocami sypialni choć dnie pełne były pracy.
Koniec końców dziewczyna nie do końca wiedziała o czym mówi. Łatwo więc było wyciągnąć z tego dwa wnioski: panienka blond pochodzi z innego rejonu Anglii i nie jest największą fanką podstawowego merytorycznego przygotowania. Nie mogła być, skoro zdecydowała się odwiedzić historyczny zamek nic o nim nie wiedząc, prawda?
Oriane zerknęła z namysłem ku najbliższym murom, potem ku ogrodom przed którymi stali w szóstkę, bo konie się liczą do ogółu.
- Rzeczywiście; okolica byłaby malowniczym tłem dla zdjęć - przystała na słowa blondynki. - Choć osobiście na sesję zdjęciową wybrałabym raczej Ogrody Włoskie. - Na samą myśl o nich aż się tej małej miłośniczce estetyki robiło błogo; lodżia, pomniki, rozległe zadbane trawniki oraz ukwiecone rabaty, wszystko zielono-marmurowe i zaplanowane, i pełne symetrii, ach! Cudowny kąt świata!
Skinęła obu dziewczętom głową - teraz mogąc już przypisać twarzom imiona - choć nie była pewna czy zapamięta twarz Kiry, tak szybko panna zniknęła wymawiając się jakąś nagłą sytuacją. Gdyby nerwy nie były w jej niewerbalnej mowie dość wyraźne Oriane pewnie by się zmartwiła, że oto niechcący spłoszyła gościa - nawet jeśli nieproszonego - kiedy próbowała być hostessą perfekcyjną.
- Żywię nadzieję, że sytuacja alarmowa mademoiselle Clarke zakończy się pomyślnie. - Odpowiedziała na przeprosiny jakie Heather zaoferowała w imieniu znajomej. Machnęła wolną dłonią, z zadziwiającą dozą gracji jak na nastolatkę, na kolejne przeprosiny. - Proszę się nie przejmować! Nasz dzień zapowiadał się monotonnie, wprowadziłyście weń nieco ekscytacji. Przykro mi jednak, że towarzyszka zmuszona była panienkę opuścić. - Przechyliła na te słowa odrobinę głowę, jakby dla podkreślenia słów.
Pozostała z dwójki przybyłych była dość interesującym zjawiskiem; mimo niezręcznej sytuacji w jakiej się znalazła oraz świadomości, że rozmawia z mieszkańcami aktualnego zamku - co nie mogło być w jej życiu normą, o czym krzyczały głośno sztuczne futro przy kołnierzu gęsto ćwiekowanej kurteczki oraz gramatura materiału sukienki podpowiadającego pochodzenie z mugolskiej sieciówki - trzymała głowę wysoko, wypowiadała się bez żenady. Była to rzecz zdecydowanie godna pochwały. Lub śmiechu, jeśli okaże się, że jest niezdolna do czytania sytuacji, co jednak wydawało się mało możliwe jeśli wziąć pod uwagę gładkość wypowiedzi trafiającej wprost w sedno sprawy.
- Oczywiście nie zamierzamy panienki wypraszać z posesji jak długo zachowane zostanie poszanowanie naszej prywatności. - Powiedziała przypuszczając, że dziewczyna może mieć jakieś wątpliwości albo obawy, czy mieszkańcy zamku nie naślą na nią policji albo zgrai psów. - Przeciwnie, z chęcią powitamy towarzystwo przy obiedzie. - Uśmiechnęła się słodko a szeroko do Heather, w pokrętny sposób zapraszając ją na obiad. Zerknęła ku bratu. - Nieprawdaż mon frère? - Rzuciła ku niemu pytaniem, by swoim potwierdzeniem zachęcił dziewczynę do przystania na propozycję.
Koniec końców dziewczyna nie do końca wiedziała o czym mówi. Łatwo więc było wyciągnąć z tego dwa wnioski: panienka blond pochodzi z innego rejonu Anglii i nie jest największą fanką podstawowego merytorycznego przygotowania. Nie mogła być, skoro zdecydowała się odwiedzić historyczny zamek nic o nim nie wiedząc, prawda?
Oriane zerknęła z namysłem ku najbliższym murom, potem ku ogrodom przed którymi stali w szóstkę, bo konie się liczą do ogółu.
- Rzeczywiście; okolica byłaby malowniczym tłem dla zdjęć - przystała na słowa blondynki. - Choć osobiście na sesję zdjęciową wybrałabym raczej Ogrody Włoskie. - Na samą myśl o nich aż się tej małej miłośniczce estetyki robiło błogo; lodżia, pomniki, rozległe zadbane trawniki oraz ukwiecone rabaty, wszystko zielono-marmurowe i zaplanowane, i pełne symetrii, ach! Cudowny kąt świata!
Skinęła obu dziewczętom głową - teraz mogąc już przypisać twarzom imiona - choć nie była pewna czy zapamięta twarz Kiry, tak szybko panna zniknęła wymawiając się jakąś nagłą sytuacją. Gdyby nerwy nie były w jej niewerbalnej mowie dość wyraźne Oriane pewnie by się zmartwiła, że oto niechcący spłoszyła gościa - nawet jeśli nieproszonego - kiedy próbowała być hostessą perfekcyjną.
- Żywię nadzieję, że sytuacja alarmowa mademoiselle Clarke zakończy się pomyślnie. - Odpowiedziała na przeprosiny jakie Heather zaoferowała w imieniu znajomej. Machnęła wolną dłonią, z zadziwiającą dozą gracji jak na nastolatkę, na kolejne przeprosiny. - Proszę się nie przejmować! Nasz dzień zapowiadał się monotonnie, wprowadziłyście weń nieco ekscytacji. Przykro mi jednak, że towarzyszka zmuszona była panienkę opuścić. - Przechyliła na te słowa odrobinę głowę, jakby dla podkreślenia słów.
Pozostała z dwójki przybyłych była dość interesującym zjawiskiem; mimo niezręcznej sytuacji w jakiej się znalazła oraz świadomości, że rozmawia z mieszkańcami aktualnego zamku - co nie mogło być w jej życiu normą, o czym krzyczały głośno sztuczne futro przy kołnierzu gęsto ćwiekowanej kurteczki oraz gramatura materiału sukienki podpowiadającego pochodzenie z mugolskiej sieciówki - trzymała głowę wysoko, wypowiadała się bez żenady. Była to rzecz zdecydowanie godna pochwały. Lub śmiechu, jeśli okaże się, że jest niezdolna do czytania sytuacji, co jednak wydawało się mało możliwe jeśli wziąć pod uwagę gładkość wypowiedzi trafiającej wprost w sedno sprawy.
- Oczywiście nie zamierzamy panienki wypraszać z posesji jak długo zachowane zostanie poszanowanie naszej prywatności. - Powiedziała przypuszczając, że dziewczyna może mieć jakieś wątpliwości albo obawy, czy mieszkańcy zamku nie naślą na nią policji albo zgrai psów. - Przeciwnie, z chęcią powitamy towarzystwo przy obiedzie. - Uśmiechnęła się słodko a szeroko do Heather, w pokrętny sposób zapraszając ją na obiad. Zerknęła ku bratu. - Nieprawdaż mon frère? - Rzuciła ku niemu pytaniem, by swoim potwierdzeniem zachęcił dziewczynę do przystania na propozycję.
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.