25-06-2021, 03:22 PM
Pierwszy weekend roku szkolnego póki co był dla Aurory zadowalający. Może i nie zrobiła nie wiadomo ile i nie osiągnęła swojego zamierzenia z powalającym skutkiem, ale w końcu wykonała pierwszy zdecydowany krok w kierunku spełnienia się w osobistym projekcie. Pogoda dopisywała i dodatkowo zachęcała do spędzania czasu na świeżym powietrzu i nawet chwilowy mocny deszcz nie zniechęcił jej do dalszego korzystania z dnia. Co prawda wygonił ją i Saoirse z jeziora i obydwie nieco przemoczone udały się do zamku, ale zaraz po przekroczeniu wrót, Flosadóttir zdecydowała się jednak zawrócić. Okej, trochę ociekała wodą, ale nie chciała tracić czasu na przebieranie się, mogła przeschnąć na słońcu.
Jak tylko pożegnała się z młodszą Puchonką i wyszła ponownie na błonia, odetchnęła głęboko i przymknęła na moment oczy, chłonąc przyjemne ciepło zapewnione przez promienie. Gdyby ktoś ją teraz o to zapytał, to przysięgłaby, że słyszy jak jej ubrania schną.
Niespiesznie ruszyła jedną bardzo dobrze sobie znanych ścieżek w kierunku szkolnej stajni i wybiegu, nucąc sobie pod nosem jakąś całkiem skoczną melodię i co chwilę podrygując w jej rytm, to kręcąc biodrami, to znowu w doskonałej synchronizacji wykonując płynne ruchy rękami. I takim właśnie tanecznym krokiem dotarła do ogrodzenia, za którym pasły się szkolne testrale. Widziała je od pierwszej podróży do zamku, i choć nigdzie indziej nie miała okazji z nimi obcować, to oczywiście już posiadała na ich temat sporo informacji, co było zasługą opowieści taty na temat magicznych stworzeń zamieszkujących tereny Hogwartu.
Oparła ramiona o drewnianą balustradę, po czym krzyżując ręce oparła również dłonie i to na ich wierzchu spoczęła jej broda. Przyjęła zrelaksowaną podpartą pozycję i obserwowała spacerujące po wybiegu zwierzęta. Nie miała dzisiaj dla nich żadnej przekąski, ale to wcale nie przeszkadzało ciekawskim osobnikom zbliżyć się na tyle, żeby ją obwąchać. Uśmiechnęła się pod nosem nie reagując w żaden sposób gwałtownie. Jak tylko miała możliwość dosięgnąć testrala bez wysiłku, zaczęła go głaskać po pysku.
W tej chwili zachowywała się wyjątkowo spokojnie i cicho, co był całkowitym kontrastem do jej codziennego ja przemierzającego szkolne korytarze. I ani trochę nie przeszkadzało jej wciąż mokre i wolno schnące ubranie.