25-06-2021, 05:33 PM
Już rok temu Dani miała zaszczyt otrzymać odznakę prefekta, z czego niezmiernie się cieszyła. Nawet jeśli to oznaczało, że miała nieco bardziej ukrócać szaleństwa swoich znajomych i pilnować innych uczniów przed łamaniem regulaminu - wciąż czuła dumę z pokładanej w niej wiary przez grono nauczycielskie. W tym roku stałą się rzecz, która miała miejsce niezwykle rzadko, otóż już jako szóstoklasistka została mianowana prefektem naczelnym. To dopiero były niespotykane wydarzenia! Oczywiście jak tylko obdarzoną ją tym zaszczytem, to nie omieszkała podzielić się tą informacją z najbliższymi znajomymi i przyjaciółmi. Wiedziała, że to z pewnością wykluczy ją z pewnych wydarzeń Gryfońskich, ale mimo wszystko cieszyła się, że mogła być dobrym wzorem dla młodszego brata. I to nie tak, że będzie teraz wszystkich ganiać spać i zabraniać im imprezować w Pokoju Wspólnym! Nawet sama z chęcią nadal będzie uczestniczyć w takich imprezach.
Na peron przyszli całą rodziną, co było już swoistą tradycją. Zanim rodzice zdążyli się dobrze pożegnać z synem, jego już nie było - wystrzelił jak z procy w kierunku grupki znajomych. Dani obiecała, że będzie go pilnować i będzie pisać listy, wyściskała przede wszystkim ojca, po czym skierowała się w stronę pociągu, gdzie z pewnością już czekał na nią przedział prefektów. Z odznaką dumnie błyszczącą na piersi witała się z mijanymi znajomymi z innych domów i innych roczników, nieco wylewniej z koleżankami z dormitorium.
Nie musiała wcale długo czekać - nie zdążyła nawet dojść do wejścia do wagonu - żeby usłyszeć znajomy pisk i w ostatniej chwili odwrócić się w kierunku nadbiegającej Kai. Dzięki temu nie straciła równowagi, choć zachwiała się odrobinę pod wpływem stęsknionego przytulenia. Nie pozostała przyjaciółce dłużna i choć na chwilę straciła dech w piersi, przytuliła ją równie mocno.
- Kaia, na galopujące testrale, urosłaś?! - Zaśmiała się serdecznie, oczywiście żartując z tym rośnięciem, i w końcu odsunęła się na odległość ramion. Przyjrzała się ciekawie żółtym końcówkom włosów dziewczyny. - Stawiasz na słoneczny styl? - Zdawała sobie sprawę, że to nie był zamierzony zabieg ze strony Kai, zdążyła przyzwyczaić się do jej metamorfomagii i wydawało jej się to fascynujące. - Też się stęskniłam! Za rok zdecydowanie musisz przylecieć do mnie na wakacje, chociaż na trochę! - Nie było tajemnicą, że rodzina Dani spędzała wakacje na Gran Canarii, rodzinnej wyspie jej przybranej mamy. Całe szczęście mogła zapraszać znajomych, więc duża odległość od Wielkiej Brytanii nie musiała wcale oznaczać braku kontaktu i widywania się z przyjaciółmi.
Na peron przyszli całą rodziną, co było już swoistą tradycją. Zanim rodzice zdążyli się dobrze pożegnać z synem, jego już nie było - wystrzelił jak z procy w kierunku grupki znajomych. Dani obiecała, że będzie go pilnować i będzie pisać listy, wyściskała przede wszystkim ojca, po czym skierowała się w stronę pociągu, gdzie z pewnością już czekał na nią przedział prefektów. Z odznaką dumnie błyszczącą na piersi witała się z mijanymi znajomymi z innych domów i innych roczników, nieco wylewniej z koleżankami z dormitorium.
Nie musiała wcale długo czekać - nie zdążyła nawet dojść do wejścia do wagonu - żeby usłyszeć znajomy pisk i w ostatniej chwili odwrócić się w kierunku nadbiegającej Kai. Dzięki temu nie straciła równowagi, choć zachwiała się odrobinę pod wpływem stęsknionego przytulenia. Nie pozostała przyjaciółce dłużna i choć na chwilę straciła dech w piersi, przytuliła ją równie mocno.
- Kaia, na galopujące testrale, urosłaś?! - Zaśmiała się serdecznie, oczywiście żartując z tym rośnięciem, i w końcu odsunęła się na odległość ramion. Przyjrzała się ciekawie żółtym końcówkom włosów dziewczyny. - Stawiasz na słoneczny styl? - Zdawała sobie sprawę, że to nie był zamierzony zabieg ze strony Kai, zdążyła przyzwyczaić się do jej metamorfomagii i wydawało jej się to fascynujące. - Też się stęskniłam! Za rok zdecydowanie musisz przylecieć do mnie na wakacje, chociaż na trochę! - Nie było tajemnicą, że rodzina Dani spędzała wakacje na Gran Canarii, rodzinnej wyspie jej przybranej mamy. Całe szczęście mogła zapraszać znajomych, więc duża odległość od Wielkiej Brytanii nie musiała wcale oznaczać braku kontaktu i widywania się z przyjaciółmi.