26-06-2021, 10:10 AM
Nie za bardzo wiedziała, jak interpretować jego słowa. Wcale nie chciała przynieść mu pecha, ani tym bardziej wylać na niego kawy – już pomijając czyste intencje wobec znajomego Krukona, sama nie chciała uronić ani kropelki tak cennego trunku. Tym bardziej, że w Hogwarcie czekały na nią hektolitry soku z dyni, na którego myśl aż się wzdrygała. Po pewnym czasie szło się nim naprawdę już znudzić…
Tym bardziej zdeterminowana była, aby pomóc mu w jakikolwiek sposób i jakoś naprawić tą swoją nagłą niezdarność. Chociaż, cholera, to wcale nie była jej wina, że pociąg wykonywał jakieś dziwne manewry i podskoki!
Poczuła ulgę, kiedy przyjął jej dłoń i dał się jej pociągnąć aż do wolnego przedziału. Chciała jakoś zająć się tą nieszczęsną plamą brudzącą ubranie Krukona, i nawet wyciągnęła już różdżkę, żeby się jakoś uporać, chociaż wątpiła, że Chłoszczyść tutaj w czymkolwiek pomoże, kiedy usłyszała jego pytanie i spojrzała na niego ze zdziwieniem, jakby pytał co najmniej o, sama nie wiedziała, przeciętną prędkość lotu testrala.
Pytanie osłupiło ją na tyle, że nie zareagowała, gdy Kang sam wyciągnął różdżkę i sam, skutecznie, pozbył się tej nieszczęsnej plamy. Z lekkim zawodem, bo była bardzo zdeterminowana naprawić jego koszulkę, schowała różdżkę i usiadła na miejscu przy oknie. Zawsze lubiła jeździć przy oknie, mijające widoki zawsze wprowadzały ją w jakiś stan hipnotyczny…
— No wiesz. Strasznie nudno. W sumie aż do teraz – starała się przywołać na wargi uśmiech, ale wcale nie było jej do śmiechu. Westchnęła głośno. – Poza tym, że wylałam na Ciebie kawę i zmiażdżyłam Cię sobą i swoim kufrem na dzień dobry, to Effie poczuła nagły zew wolności i teraz lata gdzieś po pociągu. Może sobie znalazła już nowego właściciela, skoro jej było u mnie tak źle. – Wywróciła oczami, próbując zahamować przy tym rosnące poirytowanie. – A jak u Ciebie? Działo się coś ciekawego?
Tym bardziej zdeterminowana była, aby pomóc mu w jakikolwiek sposób i jakoś naprawić tą swoją nagłą niezdarność. Chociaż, cholera, to wcale nie była jej wina, że pociąg wykonywał jakieś dziwne manewry i podskoki!
Poczuła ulgę, kiedy przyjął jej dłoń i dał się jej pociągnąć aż do wolnego przedziału. Chciała jakoś zająć się tą nieszczęsną plamą brudzącą ubranie Krukona, i nawet wyciągnęła już różdżkę, żeby się jakoś uporać, chociaż wątpiła, że Chłoszczyść tutaj w czymkolwiek pomoże, kiedy usłyszała jego pytanie i spojrzała na niego ze zdziwieniem, jakby pytał co najmniej o, sama nie wiedziała, przeciętną prędkość lotu testrala.
Pytanie osłupiło ją na tyle, że nie zareagowała, gdy Kang sam wyciągnął różdżkę i sam, skutecznie, pozbył się tej nieszczęsnej plamy. Z lekkim zawodem, bo była bardzo zdeterminowana naprawić jego koszulkę, schowała różdżkę i usiadła na miejscu przy oknie. Zawsze lubiła jeździć przy oknie, mijające widoki zawsze wprowadzały ją w jakiś stan hipnotyczny…
— No wiesz. Strasznie nudno. W sumie aż do teraz – starała się przywołać na wargi uśmiech, ale wcale nie było jej do śmiechu. Westchnęła głośno. – Poza tym, że wylałam na Ciebie kawę i zmiażdżyłam Cię sobą i swoim kufrem na dzień dobry, to Effie poczuła nagły zew wolności i teraz lata gdzieś po pociągu. Może sobie znalazła już nowego właściciela, skoro jej było u mnie tak źle. – Wywróciła oczami, próbując zahamować przy tym rosnące poirytowanie. – A jak u Ciebie? Działo się coś ciekawego?
Somewhere over the rainbow, bluebirds fly
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?
poszukiwania
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?