29-06-2021, 04:17 PM
Nico zdążył zajść do dormitorium przebrać się po ostatnich zajęciach - w końcu szczerze nienawidził szkolnych mundurków - a następnie ruszył na błonia z ważną misją, która chodziła za nim od pierwszego dnia nowego roku szkolnego... Tylko jakoś nie mógł się zebrać. Może liczył, że ktoś potowarzyszy mu w jego wycieczce i zbiorach? Ale ile w końcu musiałby czekać, żeby udało mu się kogoś zaciągnąć? Nie wspominając już o tym, że spore grono swoich znajomych zdawał się irytować - nie wiedzieć czemu! - a jeszcze wielu, przede wszystkim Ślizgonów, zdawało się preferować kiszenie się w murach zamku!
Nie było zaskoczeniem, że z oddali dostrzegł już kogoś nad jeziorem. Był już przekonany, że zagadnie tę osobę bez względu na to, kim była! A jednak z każdym krokiem sylwetka zdawała się coraz bardziej znajoma. Wreszcie, gdy był ledwie parę kroków za kolegą, był pewien że to on, na co uśmiechnął się lekko do siebie.
- No tak... - zaczął kiwając głową z powagą. - Wiedziałem, że tu będziesz.
Choć nawiązywał do swoich umiejętności wróżbiarskich, absolutnie nie miał pojęcia, że znajdzie tu Romilly'ego. A gdyby tylko jakimś cudem przepowiedział sobie taką wersję wydarzeń, uznałby, że ten jeden raz karty - czy jakakolwiek inne metoda, którą mógł stosować - mylą się. A jednak naginanie prawdy było czymś, co bardzo świadomie robił stosunkowo często.
Zaraz przykucnął bez słowa obok Romilly'ego i zaczął podnosić pozornie losowe kamienie, jakby chciał przyłączyć się do wesołej zabawy w rzucaniu kaczek... A jednak zamiast tego, po chwili spakował jeden z płaskich kamieni do torby i najwyraźniej nie był to koniec jego tajemniczych poszukiwań.