30-06-2021, 05:19 PM
Czy martwił się? Tak, szczerze mówiąc tak. Ale nie o niego. O Aarona nie zdążył się zmartwić. W pierwszej chwili bardziej przejął się własną przejmującą samotnością. No dobrze, w teorii jeszcze chwilę temu każdy z nich chodził po lesie oddzielnie, samotnie... W praktyce czuł się dużo pewniej wiedząc, że nie był w rzeczywistości sam. Że gdyby coś z jakiegoś powodu miało jednak się wydarzyć, był tu ktoś jeszcze. O Aarona mógłby zacząć się martwić w drodze powrotnej do zamku, jednak ten nawet nie dał mu czasu zawrócić.
- Nie - odpowiedział więc całkowicie szczerze i gdyby tylko było nieco jaśniej, starszy Ślizgon mógłby zobaczyć, że Philip spojrzał na niego niemal z niedowierzaniem. - Raczej że nie dowiem się, po chuj tu przylazłeś...
Oczywiście o to również nie zdążył się zmartwić, niemniej jednak byłoby to jedno z następstw samotnego powrotu do zamku.
Z kolei do pokazania Aaronowi, jak świetnie palił był wyjątkowo zmotywowany! Zarówno przez ostatnią nieudaną próbę, komentarz sprzed chwili, jak i ten sprzed paru dni, kiedy usłyszał, że wcale mu to nie pasuje. Co to właściwie miało znaczyć, że nie pasuje? Że to jedna z wielu rzeczy, w których nie dorasta mu do pięt? Przecież to nawet nie było trudne! A przynajmniej nie było trudne po kilku próbach...
Szturchnął go więc w ramię, odsuwając się o krok w odpowiedzi na komentarz, który jasno zinterpretował jako atak - a z atakami przecież jest tak, że trzeba je odpierać, prawda?
- Raczej daję ci się przekupić... Albo dawałem jeden durny komentarz temu.
Czy na pewno tylko jeden durny komentarz temu? Powiedział tylko pierwsze, co przyszło mu do głowy, a nie chciał tak kończyć tego temat.
- No, chyba że dam ci ostatnią szansę? - zaproponował niby obojętnym tonem, wysuwając rękę przed siebie.
Prychnął cicho na jego dalsze słowa. Jasne, że chciał spędzić z nim więcej czasu, ale jedyną bardziej pewną rzeczą było to, że mu o tym nie powie!
- Uznajmy, że patroluję jebany las, bo domyślam się, że ktoś się zapodział? A co, wolałbyś, żebym wysłał za tobą kogoś innego?
- Nie - odpowiedział więc całkowicie szczerze i gdyby tylko było nieco jaśniej, starszy Ślizgon mógłby zobaczyć, że Philip spojrzał na niego niemal z niedowierzaniem. - Raczej że nie dowiem się, po chuj tu przylazłeś...
Oczywiście o to również nie zdążył się zmartwić, niemniej jednak byłoby to jedno z następstw samotnego powrotu do zamku.
Z kolei do pokazania Aaronowi, jak świetnie palił był wyjątkowo zmotywowany! Zarówno przez ostatnią nieudaną próbę, komentarz sprzed chwili, jak i ten sprzed paru dni, kiedy usłyszał, że wcale mu to nie pasuje. Co to właściwie miało znaczyć, że nie pasuje? Że to jedna z wielu rzeczy, w których nie dorasta mu do pięt? Przecież to nawet nie było trudne! A przynajmniej nie było trudne po kilku próbach...
Szturchnął go więc w ramię, odsuwając się o krok w odpowiedzi na komentarz, który jasno zinterpretował jako atak - a z atakami przecież jest tak, że trzeba je odpierać, prawda?
- Raczej daję ci się przekupić... Albo dawałem jeden durny komentarz temu.
Czy na pewno tylko jeden durny komentarz temu? Powiedział tylko pierwsze, co przyszło mu do głowy, a nie chciał tak kończyć tego temat.
- No, chyba że dam ci ostatnią szansę? - zaproponował niby obojętnym tonem, wysuwając rękę przed siebie.
Prychnął cicho na jego dalsze słowa. Jasne, że chciał spędzić z nim więcej czasu, ale jedyną bardziej pewną rzeczą było to, że mu o tym nie powie!
- Uznajmy, że patroluję jebany las, bo domyślam się, że ktoś się zapodział? A co, wolałbyś, żebym wysłał za tobą kogoś innego?