30-06-2021, 11:27 PM
Na ułamek sekundy zacisnął szczęki, żeby nie powiedzieć tego, co aktualnie bardzo głośno obijało mu się w głowie. Niestety nie sposób było zapanować nad ciemniejącym na moment spojrzeniem, które bardzo jasno mogło dawać do zrozumienia, że bezczelność i zarozumiałość Rose po prostu go wkurwiła. A niby to on uważał się za lepszego od innych? Ha! Dobre sobie.
Odetchnął krótko przez nos, chcąc się uspokoić, bo naprawdę nie widział sensu w odszczekiwaniu się i dawaniu jej powodu do ciągnięcia awantury. Bo z jego perspektywy wyglądało to tak, jakby właśnie do tego dążyła - dalszej kłótni o byle pierdołę. Coraz bardziej wierzył w to, że Rose miała osobliwe hobby, którym było wkurwianie właśnie jego, Dextera Becketta, z niewiadomych przyczyn.
- Nie bądź taka do przodu, bo zderzenie z rzeczywistością może cię zaboleć i zdeformować ładną buźkę. Tego jednego tylko byłoby szkoda. - Odgryzł się prze połowicznie zaciśnięte zęby, ale jednocześnie posłał jej bardzo sarkastyczny uśmiech. Nie, zdecydowanie nie zamierzał polegać na jej umiejętnościach w warzeniu eliksirów, choćby była samą Meredith Lancaster (której, swoją drogą, chyba też by nie ufał, chociaż dziewczę zdecydowanie było najlepsze na ich roku), bo nie ufał jej intencjom.
Przetarł twarz dłonią, w myślach przeklinając fakt, że muszą (wcale nie dobrowolnie) spędzić ze sobą czas poza lekcjami i użerać się nad bulgoczącym kociołkiem. Nie pamiętał jeszcze całkowicie swojego planu, więc wygrzebał rozpiskę z torby, żeby spojrzeć którego dnia był względnie wolny. Wiedział, że Rose na pewno ma te same zajęcia, co on, jedynie poza Historią Magii. Nie miał za to pojęcia na co poza tymi przedmiotami uczęszcza, bo go to ani trochę nie interesowało.
Zatrzymał się na moment, przyglądając tygodniowej rozpisce zajęć. Niby teoretycznie mógł przystać na propozycję załatwienia tego dzisiaj, ale miał już plany na popołudnie i nie zamierzał zmieniać ich na rzecz przebywania z panną Blackwood z bardzo prostej przyczyny - jego plany obejmowały coś dużo przyjemniejszego niż awantury.
- W czwartek po OPCM masz jakieś zajęcia? Tego dnia nic więcej nie mam, więc najbardziej pasowałoby mi właśnie wtedy. - Choć w jego głosie wciąż pobrzmiewały ostrzejsze nuty, to też trochę spuścił z tonu. Im szybciej to ustalą, tym mniej czasu muszą ze sobą przebywać, więc i mniej będą się nawzajem wkurwiać.
Odetchnął krótko przez nos, chcąc się uspokoić, bo naprawdę nie widział sensu w odszczekiwaniu się i dawaniu jej powodu do ciągnięcia awantury. Bo z jego perspektywy wyglądało to tak, jakby właśnie do tego dążyła - dalszej kłótni o byle pierdołę. Coraz bardziej wierzył w to, że Rose miała osobliwe hobby, którym było wkurwianie właśnie jego, Dextera Becketta, z niewiadomych przyczyn.
- Nie bądź taka do przodu, bo zderzenie z rzeczywistością może cię zaboleć i zdeformować ładną buźkę. Tego jednego tylko byłoby szkoda. - Odgryzł się prze połowicznie zaciśnięte zęby, ale jednocześnie posłał jej bardzo sarkastyczny uśmiech. Nie, zdecydowanie nie zamierzał polegać na jej umiejętnościach w warzeniu eliksirów, choćby była samą Meredith Lancaster (której, swoją drogą, chyba też by nie ufał, chociaż dziewczę zdecydowanie było najlepsze na ich roku), bo nie ufał jej intencjom.
Przetarł twarz dłonią, w myślach przeklinając fakt, że muszą (wcale nie dobrowolnie) spędzić ze sobą czas poza lekcjami i użerać się nad bulgoczącym kociołkiem. Nie pamiętał jeszcze całkowicie swojego planu, więc wygrzebał rozpiskę z torby, żeby spojrzeć którego dnia był względnie wolny. Wiedział, że Rose na pewno ma te same zajęcia, co on, jedynie poza Historią Magii. Nie miał za to pojęcia na co poza tymi przedmiotami uczęszcza, bo go to ani trochę nie interesowało.
Zatrzymał się na moment, przyglądając tygodniowej rozpisce zajęć. Niby teoretycznie mógł przystać na propozycję załatwienia tego dzisiaj, ale miał już plany na popołudnie i nie zamierzał zmieniać ich na rzecz przebywania z panną Blackwood z bardzo prostej przyczyny - jego plany obejmowały coś dużo przyjemniejszego niż awantury.
- W czwartek po OPCM masz jakieś zajęcia? Tego dnia nic więcej nie mam, więc najbardziej pasowałoby mi właśnie wtedy. - Choć w jego głosie wciąż pobrzmiewały ostrzejsze nuty, to też trochę spuścił z tonu. Im szybciej to ustalą, tym mniej czasu muszą ze sobą przebywać, więc i mniej będą się nawzajem wkurwiać.