30-06-2021, 11:27 PM
Przyglądał mu się chwilę kiedy odpowiedź się przeciągała. Lucas co prawda odpowiedział w końcu, niby się z nim zgadzając... Prawie. A jednak ta cisza mówiła co innego i Yannis zaczął się zastanawiać, tylko troszkę, ale jednak, czy on uważał go za buca? Albo uznał, że nim jest właśnie przez podpowiedzi z wcześniej? Akurat naprawdę chciał dobrze, żeby nie wyszło słabo gdyby przyniósł coś, czego kijem nie ruszy i na pewno byłby wtedy zły. Ale może za dużo chciał dać tak od razu? Może, może...
Nic nie powiedział, trochę nie wiedząc jak się zachować i jak go rozumieć, a trochę też nie chcąc powiedzieć czegoś, co zepsuje im wolny czas. Nie wiedział co się dzieje w głowie Lucasa, to było frustrujące, dużo bardziej niż sądził. Zwykle chłopak mówił wszystko co myślał, od razu, i mogli to przedyskutować. Jakoś teraz zatęsknił nagle za ich nieskończonymi debatami czy sprzeczkami. Umiał się w nich odnaleźć i znał je, było mu z tym bezpieczniej. O dziwo, choć bywało nieprzyjemnie... Czy to już chore?
- Nigdy nie wiesz. - rzucił z nieco nieśmiałym rozbawieniem, rozkładając lekko ręce na boki. To miał być żarcik i nawet pozwolił sobie na lekki uśmiech, jednak jakoś za dużo wkradło się w niego obaw i niepewności by faktycznie być w tym szczerze swobodnym.
Komplement też wyszedł mu beznadziejnie. Wiedział, że nie brzmiał super przekonująco gdy tylko powiedział to zdanie, a reakcja Lucasa potwierdziła, że wyszło niezręcznie i sztywno. Jak ludzie to robią, że ot tak z relacji koleżeńskiej czy jakiekolwiek, przechodzą sobie lekką stopą do romantyczności? Dla niego to byłą abstrakcja, a perfekcjonizm sprawiał, że był zły na siebie przeogromnie, że nie umie się zachować "jak należy". Nie czuł absolutnie, że coś musi, nie o to chodziło. Czuł, że powinien wiedzieć co się robi, jednak jego instynkt nie działał najwyraźniej zupełnie.
Z początku upił tylko łyk, choć spory faktycznie, swojego drinka. Jednak gdy opuścił nieznacznie rękę z kubeczkiem i spostrzegł, że Lucas nadal pije, zawahał sie w zaskoczeniu i presji bycia "słabszym", co zaskutkowało podążeniem za jego przewodem. I tak obaj wypili na raz całe drinki jak nienapite dzikusy.
Odchrząknął lekko gdy ciepło rozlewało się w jego żołądku.
- Chyba przesadziłem z proporcją. - rzucił cicho. Miało być po trochu, a czuł jakby wyszło pół na pół. Jasny gwint. - Ale grunt, że weszło, jak sądzę.
I modlił się w duchu żeby zaczęło jak najszybciej działać. Chociaż on akurat był już "zaprawiony" zanim tu przyszedł, więc zakładał, że o ile Lucas potajemnie nie zrobił tego samego, to on będzie chodził po ścianach w najbliższej przyszłości.
- Ale wiesz, to durne. - Wybuchł nagle, trochę czując się już w tym momencie głupio i niemalże groteskowo, kiedy zachowywali się jakby poznali się teraz pierwszy raz. To było durne! - Znamy się tyle lat, a czasem mam wrażenie, że jakoś tak niespecjalnie. Bo niewiele wiemy chyba o sobie. Znaczy, dość sporo, ale na przykład... - zaplątał się, czy t o stres czy skołowanie czy po prostu porwał się z motyką na słońce, musiał zacząć jeszcze raz. Odetchnął, porządkując mysli. - Jaką muzykę lubisz, o ile jakąkolwiek? Albo dlaczego nazwałeś kota Przeznaczenie? Przy czym nie osądzam, moja Sowa jednocześnie ma i nie ma imienia. - Uniósł na chwilę ręce w obronnym geście, by po tym zerkając na niego z zainteresowaniem, ponownie zacząć komponować drinki, równie nierozważnie proporcjami.
Nic nie powiedział, trochę nie wiedząc jak się zachować i jak go rozumieć, a trochę też nie chcąc powiedzieć czegoś, co zepsuje im wolny czas. Nie wiedział co się dzieje w głowie Lucasa, to było frustrujące, dużo bardziej niż sądził. Zwykle chłopak mówił wszystko co myślał, od razu, i mogli to przedyskutować. Jakoś teraz zatęsknił nagle za ich nieskończonymi debatami czy sprzeczkami. Umiał się w nich odnaleźć i znał je, było mu z tym bezpieczniej. O dziwo, choć bywało nieprzyjemnie... Czy to już chore?
- Nigdy nie wiesz. - rzucił z nieco nieśmiałym rozbawieniem, rozkładając lekko ręce na boki. To miał być żarcik i nawet pozwolił sobie na lekki uśmiech, jednak jakoś za dużo wkradło się w niego obaw i niepewności by faktycznie być w tym szczerze swobodnym.
Komplement też wyszedł mu beznadziejnie. Wiedział, że nie brzmiał super przekonująco gdy tylko powiedział to zdanie, a reakcja Lucasa potwierdziła, że wyszło niezręcznie i sztywno. Jak ludzie to robią, że ot tak z relacji koleżeńskiej czy jakiekolwiek, przechodzą sobie lekką stopą do romantyczności? Dla niego to byłą abstrakcja, a perfekcjonizm sprawiał, że był zły na siebie przeogromnie, że nie umie się zachować "jak należy". Nie czuł absolutnie, że coś musi, nie o to chodziło. Czuł, że powinien wiedzieć co się robi, jednak jego instynkt nie działał najwyraźniej zupełnie.
Z początku upił tylko łyk, choć spory faktycznie, swojego drinka. Jednak gdy opuścił nieznacznie rękę z kubeczkiem i spostrzegł, że Lucas nadal pije, zawahał sie w zaskoczeniu i presji bycia "słabszym", co zaskutkowało podążeniem za jego przewodem. I tak obaj wypili na raz całe drinki jak nienapite dzikusy.
Odchrząknął lekko gdy ciepło rozlewało się w jego żołądku.
- Chyba przesadziłem z proporcją. - rzucił cicho. Miało być po trochu, a czuł jakby wyszło pół na pół. Jasny gwint. - Ale grunt, że weszło, jak sądzę.
I modlił się w duchu żeby zaczęło jak najszybciej działać. Chociaż on akurat był już "zaprawiony" zanim tu przyszedł, więc zakładał, że o ile Lucas potajemnie nie zrobił tego samego, to on będzie chodził po ścianach w najbliższej przyszłości.
- Ale wiesz, to durne. - Wybuchł nagle, trochę czując się już w tym momencie głupio i niemalże groteskowo, kiedy zachowywali się jakby poznali się teraz pierwszy raz. To było durne! - Znamy się tyle lat, a czasem mam wrażenie, że jakoś tak niespecjalnie. Bo niewiele wiemy chyba o sobie. Znaczy, dość sporo, ale na przykład... - zaplątał się, czy t o stres czy skołowanie czy po prostu porwał się z motyką na słońce, musiał zacząć jeszcze raz. Odetchnął, porządkując mysli. - Jaką muzykę lubisz, o ile jakąkolwiek? Albo dlaczego nazwałeś kota Przeznaczenie? Przy czym nie osądzam, moja Sowa jednocześnie ma i nie ma imienia. - Uniósł na chwilę ręce w obronnym geście, by po tym zerkając na niego z zainteresowaniem, ponownie zacząć komponować drinki, równie nierozważnie proporcjami.