02-07-2021, 03:15 PM
No dobrze, to tylko wygłupianie się i obie strony o tym wiedziały, ale tu go miała. Wszystko kończyło się na hasło rywalizacja oraz jemu pochodne...
- Aha, jasne, tylko wtedy uznam, że boisz się tej rywalizacji... Ale patrząc na to, jak zwykle sobie radzicie, raczej bym się nie dziwił - odgryzł się, mimo wszystko z uśmiechem. Nie był to powód, dla którego mieliby się pokłócić, więc czemu mieliby nie przepychać się słownie po drodze?
Szczerze nieco martwił go zastój w ich małej rywalizacji, kiedy pod koniec zeszłego roku ich mały konflikt utrudnił sytuację, ale teraz, gdy Aurora nie tylko się nie gniewała, ale nawet podjęła temat sama z siebie, wiedział, że może być spokojny i próbować dalej dowalić dziewczynom podczas swojego ostatniego roku w szkole!
Prychnął cicho na jej domowe przechwałki.
- Legendarne wino pozostaje legendarne, póki się nie podzielicie...
Zawahał się chwilę przed mówieniem dalej... O zielarstwie nie mógł powiedzieć nic podobnego. Przecież kumplował się z Bellamym. To wystarczająca reprezentacja.
- Zresztą to, że mieszkacie obok kuchni, to może jednak dlatego, że nie poradzilibyście sobie w innych warunkach? My z kolei jesteśmy przystosowani. Bez niepotrzebnych wygód, dajemy radę. Wy po prostu dostaliście fory, bo może inaczej większość z was bałaby się omijać te patrole?
Ale nie Aurora. Jakby nie patrzeć, byli tu teraz oboje. Choć wierzył, że jest więcej podobnych Puchonów, nie przeszkadzało mu to w dalszych złośliwościach! Zresztą statystyczny Puchon i tak był mniej skory do takich wyczynów, niż statystyczny Gryfon, prawda? W to akurat Ethan wierzył na pewno.
- Jako przedstawiciel gatunku ludzkiego, jestem prawie urażony.
Prawie, bo ile to razy myślał, że nienawidzi ludzi? Tylko nie pchnęło go to w kierunku zainteresowania innymi gatunkami - to musiałoby się zrodzić z prawdziwej pasji.
- Za to mogę ci obiecać, że będę tej nocy tak fascynujący, jak tylko potrafię. Może nie przebiję wilkołaków i trytonów, ale mogę osiągnąć co najmniej poziom...
No właśnie, jakiego stworzenia? Wymagało to chwilki zastanowienia.
- Coś między chochlikiem a salamandrą?
Pytanie, czy to wystarczający poziom.
Na jej kolejne słowa, pokręcił szybko głową, dając jasno do zrozumienia, że to nie było tak.
- Nie, nie. Wtedy to ja oswoiłem ciebie, dobrze pamiętam - odparł, starając się przybrać poważny ton.
- Aha, jasne, tylko wtedy uznam, że boisz się tej rywalizacji... Ale patrząc na to, jak zwykle sobie radzicie, raczej bym się nie dziwił - odgryzł się, mimo wszystko z uśmiechem. Nie był to powód, dla którego mieliby się pokłócić, więc czemu mieliby nie przepychać się słownie po drodze?
Szczerze nieco martwił go zastój w ich małej rywalizacji, kiedy pod koniec zeszłego roku ich mały konflikt utrudnił sytuację, ale teraz, gdy Aurora nie tylko się nie gniewała, ale nawet podjęła temat sama z siebie, wiedział, że może być spokojny i próbować dalej dowalić dziewczynom podczas swojego ostatniego roku w szkole!
Prychnął cicho na jej domowe przechwałki.
- Legendarne wino pozostaje legendarne, póki się nie podzielicie...
Zawahał się chwilę przed mówieniem dalej... O zielarstwie nie mógł powiedzieć nic podobnego. Przecież kumplował się z Bellamym. To wystarczająca reprezentacja.
- Zresztą to, że mieszkacie obok kuchni, to może jednak dlatego, że nie poradzilibyście sobie w innych warunkach? My z kolei jesteśmy przystosowani. Bez niepotrzebnych wygód, dajemy radę. Wy po prostu dostaliście fory, bo może inaczej większość z was bałaby się omijać te patrole?
Ale nie Aurora. Jakby nie patrzeć, byli tu teraz oboje. Choć wierzył, że jest więcej podobnych Puchonów, nie przeszkadzało mu to w dalszych złośliwościach! Zresztą statystyczny Puchon i tak był mniej skory do takich wyczynów, niż statystyczny Gryfon, prawda? W to akurat Ethan wierzył na pewno.
- Jako przedstawiciel gatunku ludzkiego, jestem prawie urażony.
Prawie, bo ile to razy myślał, że nienawidzi ludzi? Tylko nie pchnęło go to w kierunku zainteresowania innymi gatunkami - to musiałoby się zrodzić z prawdziwej pasji.
- Za to mogę ci obiecać, że będę tej nocy tak fascynujący, jak tylko potrafię. Może nie przebiję wilkołaków i trytonów, ale mogę osiągnąć co najmniej poziom...
No właśnie, jakiego stworzenia? Wymagało to chwilki zastanowienia.
- Coś między chochlikiem a salamandrą?
Pytanie, czy to wystarczający poziom.
Na jej kolejne słowa, pokręcił szybko głową, dając jasno do zrozumienia, że to nie było tak.
- Nie, nie. Wtedy to ja oswoiłem ciebie, dobrze pamiętam - odparł, starając się przybrać poważny ton.