06-07-2021, 10:45 PM
W okolicy zakazanego lasu w rzeczywistości przeplatało się dużo przeróżnych dźwięków. Olkowi często się zdarzało wsłuchiwać w dźwięk wiatru. Ten miał zupełnie inna barwę w lesie, nad morzem, w zatoce, nad jeziorem i zależnie skąd wiał. Takie zboczenie związane z żeglowaniem.
Starał się podejść powoli celowo zatrzymując się w niewielkiej odległości by nie spłoszyć testrela. Miał pewne obawy wobec tego jak mogłoby zareagować głaskane przez dziewczynę stworzenie. Nie był aż takim idiota by nie wiedzieć, ze każde zwierzę nie lubi gwałtownych ruchów. Niezależnie od tego czy był to pies czy kościsty potworek przypominający konia. Stąd też dziewczyna rzeczywiście mogła nie usłyszeć jak się zbliża.
Saszy nie interesowało nigdy kto z jakiego domu w Hogwarcie się wywodzi. Faktycznie skromne grono jego znajomych było w większości ślzigonami. Wynikało to z tego, że w ich towarzystwie spędzał najwięcej czasu. Zajęcia, przebywanie w pokoju wspólnym i tak dalej choćby nie chciał jakieś znajomości się nawiązały. Unikał jednak bliższych relacji. Mieszkańcy domu węża byli specyficzni, a jemu mimo czystokrwistego pochodzenia z zachowania czasem było bliżej potomkom mugoli niż czarodziejom z arystokratycznych rodzin. Choćiażby załatwianie codziennych domowych czynności za pomocą rąk a nie różdżki.
- W pokoju wspólny zaczęło się robić zbyt tłoczno – wzruszył ramionami. Znali się już trochę także doskonale wiedziała, ze nie lubi tłumów.
Slizgon zazwyczaj nie przepadał za przekraczaniem pewnych granic. Mimo to kiedy dziewczyna podeszła się przywitać pochylił się w jej stronę by ułatwić jej powitanie, do którego ze strony Aurory był przyzwyczajony. Trochę z rozczarowaniem przyjął fakt, że tym razem go nie przytuliła jak to miała w zwyczaju, mimo przemoczonego ubrania. Lubił kiedy minimalizowała dystans między nimi. Często miał problem by przełamać się i okazać komuś sympatię a wesołą puchonkę zdecydowanie darzył sympatią. Fakt, że zmoczyła mu przy tym ubranie kompletnie zignorował
- Nie – odparł krótko zerkając w stronę w która wskazywała dziewczyna. Chwała za to, nigdy nie widział niczyjej śmierci i jak dla niego mógłby nie widzieć testreli do końca życia. Kolejnym plusem tego, że były dla niego niewidoczne było to, że wcale nie uznałby je za piękne i łagodne. Daleko im było do puchatych miłych dla oczu zwierzaków, które chciałby pogłaskać. Na pewno nie zareagowałby też z takim spokojem widząc jak Aurora głaszczę je po ostrym dziobie. Ich wygląd co prawda nie był żadną wielka tajemnicą, ale co innego rycina a zobaczyć je na własne oczy i stwierdzić, ze bardziej wyglądają na niebezpieczne niż skłonne do pieszczot. Wrócił szybko spojrzeniem do dziewczyny. Był bardziej zainteresowany stojącą przed nim puchonką niż tym co znajduje się na wybiegu.
-Czemu jesteś cała mokra? - spytał uśmiechając się i przejeżdżając zewnętrzna strona dłoni po jej ramieniu. Ot kolejny rzadki gest z jego strony zarezerwowany tylko dla osób, które szczególnie lubił.
Starał się podejść powoli celowo zatrzymując się w niewielkiej odległości by nie spłoszyć testrela. Miał pewne obawy wobec tego jak mogłoby zareagować głaskane przez dziewczynę stworzenie. Nie był aż takim idiota by nie wiedzieć, ze każde zwierzę nie lubi gwałtownych ruchów. Niezależnie od tego czy był to pies czy kościsty potworek przypominający konia. Stąd też dziewczyna rzeczywiście mogła nie usłyszeć jak się zbliża.
Saszy nie interesowało nigdy kto z jakiego domu w Hogwarcie się wywodzi. Faktycznie skromne grono jego znajomych było w większości ślzigonami. Wynikało to z tego, że w ich towarzystwie spędzał najwięcej czasu. Zajęcia, przebywanie w pokoju wspólnym i tak dalej choćby nie chciał jakieś znajomości się nawiązały. Unikał jednak bliższych relacji. Mieszkańcy domu węża byli specyficzni, a jemu mimo czystokrwistego pochodzenia z zachowania czasem było bliżej potomkom mugoli niż czarodziejom z arystokratycznych rodzin. Choćiażby załatwianie codziennych domowych czynności za pomocą rąk a nie różdżki.
- W pokoju wspólny zaczęło się robić zbyt tłoczno – wzruszył ramionami. Znali się już trochę także doskonale wiedziała, ze nie lubi tłumów.
Slizgon zazwyczaj nie przepadał za przekraczaniem pewnych granic. Mimo to kiedy dziewczyna podeszła się przywitać pochylił się w jej stronę by ułatwić jej powitanie, do którego ze strony Aurory był przyzwyczajony. Trochę z rozczarowaniem przyjął fakt, że tym razem go nie przytuliła jak to miała w zwyczaju, mimo przemoczonego ubrania. Lubił kiedy minimalizowała dystans między nimi. Często miał problem by przełamać się i okazać komuś sympatię a wesołą puchonkę zdecydowanie darzył sympatią. Fakt, że zmoczyła mu przy tym ubranie kompletnie zignorował
- Nie – odparł krótko zerkając w stronę w która wskazywała dziewczyna. Chwała za to, nigdy nie widział niczyjej śmierci i jak dla niego mógłby nie widzieć testreli do końca życia. Kolejnym plusem tego, że były dla niego niewidoczne było to, że wcale nie uznałby je za piękne i łagodne. Daleko im było do puchatych miłych dla oczu zwierzaków, które chciałby pogłaskać. Na pewno nie zareagowałby też z takim spokojem widząc jak Aurora głaszczę je po ostrym dziobie. Ich wygląd co prawda nie był żadną wielka tajemnicą, ale co innego rycina a zobaczyć je na własne oczy i stwierdzić, ze bardziej wyglądają na niebezpieczne niż skłonne do pieszczot. Wrócił szybko spojrzeniem do dziewczyny. Był bardziej zainteresowany stojącą przed nim puchonką niż tym co znajduje się na wybiegu.
-Czemu jesteś cała mokra? - spytał uśmiechając się i przejeżdżając zewnętrzna strona dłoni po jej ramieniu. Ot kolejny rzadki gest z jego strony zarezerwowany tylko dla osób, które szczególnie lubił.