06-07-2021, 11:39 PM
Czy to moment, w którym nie tak duża mimo wszystko porcja alkoholu zaczynała działać cuda? Czy dodała mu pewności siebie? I może był w stanie już mówić nim pomyśli? Tak, właśnie tak miało się stać, kiedy po chwili Lucas miał rzucić pierwszą myśl w odpowiedzi na wspomnienie Yannisa.
- Powinniśmy kiedyś pójść razem - odparł więc z powagą, kiwając przy tym głową i dopiero gdy zamarł poraziła go jego własna szczerość. Ale czy właściwie miał pole na wycofanie się z tego? Szybka kalkulacja oceniła, że i tak nie wybrnie. Jedynie pogorszyłby sytuację, więc postanowił to przemilczeć... Oraz stworzyć koledze pole do tego samego.
- To czyj to był koncert? - dopytał, spuszczając wzrok na owoce przed sobą i w końcu zapychając się kolejno trzema winogronkami. Tak tylko zanim padłoby z jego ust coś, co w jakiś sposób mogłoby go pogrążyć.
Jeżeli z kolei chodzi o imię jego kota, szczerze uważał, że jest ono dosyć oczywiste oraz że wszyscy, którzy go otaczają na co dzień - dobrowolnie, czy też nie - po prostu wiedzą... Zdawało mu się, że ci, którzy mieli spytać, już to zrobili. A jednak Yannis nagle ogłosił, że jednak nie ma o tym pojęcia i... W sumie Lucas nie był pewien, czy właśnie jeszcze go obraził? I jak właściwie powinien się do tego odnieść? Staropanieństwa? Czyli skreśla go z miejsca, tak?
Cmoknął cicho, powstrzymując się od nieodpartej chęci zwrócenia złośliwości... Jeszcze trochę, jeszcze przez chwilę. Starczało mu na to cierpliwości... Przynajmniej miał przed sobą jeszcze kubek, z którego znowu zaczął pić - pierwszy łyczek, czyli połowa zawartości.
- No. To skąd pomysł na... Sowę?
I drugi łyczek, i druga połowa. Tak żeby przypadkiem nie mieć do siebie pretensji o sformułowane pytanie.
- Powinniśmy kiedyś pójść razem - odparł więc z powagą, kiwając przy tym głową i dopiero gdy zamarł poraziła go jego własna szczerość. Ale czy właściwie miał pole na wycofanie się z tego? Szybka kalkulacja oceniła, że i tak nie wybrnie. Jedynie pogorszyłby sytuację, więc postanowił to przemilczeć... Oraz stworzyć koledze pole do tego samego.
- To czyj to był koncert? - dopytał, spuszczając wzrok na owoce przed sobą i w końcu zapychając się kolejno trzema winogronkami. Tak tylko zanim padłoby z jego ust coś, co w jakiś sposób mogłoby go pogrążyć.
Jeżeli z kolei chodzi o imię jego kota, szczerze uważał, że jest ono dosyć oczywiste oraz że wszyscy, którzy go otaczają na co dzień - dobrowolnie, czy też nie - po prostu wiedzą... Zdawało mu się, że ci, którzy mieli spytać, już to zrobili. A jednak Yannis nagle ogłosił, że jednak nie ma o tym pojęcia i... W sumie Lucas nie był pewien, czy właśnie jeszcze go obraził? I jak właściwie powinien się do tego odnieść? Staropanieństwa? Czyli skreśla go z miejsca, tak?
Cmoknął cicho, powstrzymując się od nieodpartej chęci zwrócenia złośliwości... Jeszcze trochę, jeszcze przez chwilę. Starczało mu na to cierpliwości... Przynajmniej miał przed sobą jeszcze kubek, z którego znowu zaczął pić - pierwszy łyczek, czyli połowa zawartości.
- No. To skąd pomysł na... Sowę?
I drugi łyczek, i druga połowa. Tak żeby przypadkiem nie mieć do siebie pretensji o sformułowane pytanie.