07-07-2021, 11:15 AM
Kawałek po kawałku mury padały, rycerze krzyczeli, aby ratować to, co po jej twierdzy zostało, ale nie było to proste zadanie. Ivy zamiast wszystko na nowo budować i umacniać, wolała wszystko rozwalać oraz kruczyć na popiół. Nie wiedziała, dlaczego tak usilnie próbowała zrobić z siebie ofiarę, a to co działo się z jej głową nie powinno nigdy wyjść poza nią. Ivy nigdy nie była mistrzem w ufaniu ludziom, nie potrafiła się otwierać i wszystko w sobie chowała, a najgorsze, że nikt nigdy nie dał jej powodu, aby tak się zachowywać. Niektórych rzeczy nie rozumiała, a niektóre zachowania były dla niej śmieszne i niezrozumiałe. Najdziwniejsze było dla niej zjawisko przyjaźni, nie potrafiła się otworzyć tak szczerze przed innymi – nawet jeśli inne osoby to bez problemu robiły i traktowały ją jako przyjaciółkę.
Uciekła z zamku wybiegająca błonia. Nie wiedziała, co miała ze sobą zrobić, gdzie pójść i co myśleć. Czuła jak w jej klatce piersiowej zbiera się na panikę, a nigdy nie lubiła tego uczucia, gdyż wtedy traciła kontrolę, a to chyba było gorsze od przeszłego porodu. Zbiegła w dół błoni kierując się do Zakazanego Lasu. Stanęła na jego granicy i patrzyła bezmyślnie w głąb ciemnego lasu. Chciała się pozbyć tych cholernych emocji, chciała aby to wszystko minęło, chciała być pieprzonym głazem, który nic nie czuje. Oddech jej przyśpieszył, a twarz wykrzywiła w grymasie rozpaczy. Chciała już odpocząć, zasnąć na wieki, a nie wiedziała jak tego dokonać. Czuła ból w klatce piersiowej i powoli traciła oddech, który stał się niebezpiecznie przyśpieszony oraz nierównomierny. Postąpiła kilka kroków między drzewa i upadła na ziemi pod jednym z nich. Złapała się za bluzę przy piersiach i próbowała się uspokoić. Nic nie pomagało. Zaczęła płakać nie do końca wiedząc dlaczego. Nigdy ją przecież nie ruszały kłótnie, czy ranienie innych osób, a jednak Kaia wierząca, że Ivy była inna coś w niej wyzwoliła.
Przestań się już tak zachowywać. Dąsasz się jak dzieciak w wieku przedszkolnym. Zostaw to wszystko za sobą. Uspokój się i pierdol ten chłam zwanym przyjaźnią. Samotność jest dobra. Spędzasz ten czas wtedy z kimś bardziej wartościowym – ze sobą.
Nie była pewna, czy były to jej myśli, czy jakiś obcy głos, ale chciała się go trzymać. Chciała trzymać się takich myśli i walić tych wszystkich ludzi, walić miłość, walić rodzinę, przyjaciół. Być sama dla siebie. Potrzebowała jednak kogoś, aby ludzie się od niej odczepili. Nadal ciężko oddychając położyła głowę na ziemi wyściełanej liśćmi. Oddech po kilkunastu minutach się uspokoił, a ona mogła na spokojnie usiąść. Nie wiedziała dokładnie ile czasu spędziła w tym miejscu, ale w końcu podniosła się i ruszyła na spacer, aby się uspokoić. Poprawiła swoje włosy, wyczyściła je z liści, otrzepała ubranie i była gotowa, aby udawać.
Dotarła w końcu do Wiekowego Dębu, gdzie często spędzała ciepłe popołudnia na czytaniu i uczeniu się do egzaminów. Tęskniła za tym miejscem, ale to i tak nie uspokajało jej umysłu, w którym nadal wrzała burza po spotkaniu się z Kaią. Dlaczego ludzie nie rozumieją, że ona nie chce rozmawiać o ostatnim roku? Dlaczego ludzie nie rozumieją, że ona chce zapomnieć i nie wracać do tego momentu? Kopnęła jakiś korzeń myśląc, że to zwykły kamień i zaklęła siarczyście pod nosem.
— Kurwaaa! – nagle dostrzegła dziewczynę, która siedziała pod drzewem i poczuła się trochę głupio. Myślała, że jest tu zdecydowanie sama. Przetarła oczy myśląc o tym, że ten dzień gorszy nie będzie. Usiadła w milczeniu pod drzewem i spojrzała w górę, aby móc obserwować niebo między konarami dębu.
Uciekła z zamku wybiegająca błonia. Nie wiedziała, co miała ze sobą zrobić, gdzie pójść i co myśleć. Czuła jak w jej klatce piersiowej zbiera się na panikę, a nigdy nie lubiła tego uczucia, gdyż wtedy traciła kontrolę, a to chyba było gorsze od przeszłego porodu. Zbiegła w dół błoni kierując się do Zakazanego Lasu. Stanęła na jego granicy i patrzyła bezmyślnie w głąb ciemnego lasu. Chciała się pozbyć tych cholernych emocji, chciała aby to wszystko minęło, chciała być pieprzonym głazem, który nic nie czuje. Oddech jej przyśpieszył, a twarz wykrzywiła w grymasie rozpaczy. Chciała już odpocząć, zasnąć na wieki, a nie wiedziała jak tego dokonać. Czuła ból w klatce piersiowej i powoli traciła oddech, który stał się niebezpiecznie przyśpieszony oraz nierównomierny. Postąpiła kilka kroków między drzewa i upadła na ziemi pod jednym z nich. Złapała się za bluzę przy piersiach i próbowała się uspokoić. Nic nie pomagało. Zaczęła płakać nie do końca wiedząc dlaczego. Nigdy ją przecież nie ruszały kłótnie, czy ranienie innych osób, a jednak Kaia wierząca, że Ivy była inna coś w niej wyzwoliła.
Przestań się już tak zachowywać. Dąsasz się jak dzieciak w wieku przedszkolnym. Zostaw to wszystko za sobą. Uspokój się i pierdol ten chłam zwanym przyjaźnią. Samotność jest dobra. Spędzasz ten czas wtedy z kimś bardziej wartościowym – ze sobą.
Nie była pewna, czy były to jej myśli, czy jakiś obcy głos, ale chciała się go trzymać. Chciała trzymać się takich myśli i walić tych wszystkich ludzi, walić miłość, walić rodzinę, przyjaciół. Być sama dla siebie. Potrzebowała jednak kogoś, aby ludzie się od niej odczepili. Nadal ciężko oddychając położyła głowę na ziemi wyściełanej liśćmi. Oddech po kilkunastu minutach się uspokoił, a ona mogła na spokojnie usiąść. Nie wiedziała dokładnie ile czasu spędziła w tym miejscu, ale w końcu podniosła się i ruszyła na spacer, aby się uspokoić. Poprawiła swoje włosy, wyczyściła je z liści, otrzepała ubranie i była gotowa, aby udawać.
Dotarła w końcu do Wiekowego Dębu, gdzie często spędzała ciepłe popołudnia na czytaniu i uczeniu się do egzaminów. Tęskniła za tym miejscem, ale to i tak nie uspokajało jej umysłu, w którym nadal wrzała burza po spotkaniu się z Kaią. Dlaczego ludzie nie rozumieją, że ona nie chce rozmawiać o ostatnim roku? Dlaczego ludzie nie rozumieją, że ona chce zapomnieć i nie wracać do tego momentu? Kopnęła jakiś korzeń myśląc, że to zwykły kamień i zaklęła siarczyście pod nosem.
— Kurwaaa! – nagle dostrzegła dziewczynę, która siedziała pod drzewem i poczuła się trochę głupio. Myślała, że jest tu zdecydowanie sama. Przetarła oczy myśląc o tym, że ten dzień gorszy nie będzie. Usiadła w milczeniu pod drzewem i spojrzała w górę, aby móc obserwować niebo między konarami dębu.