08-07-2021, 01:43 AM
Może i Boleynowie nie mieszkali zbyt długo w Hever, ale przez ostatnie lata zamek był w niemal ciągłym użytku. Pascal właściwie niekoniecznie entuzjastycznie zaznajamiał się z tymi informacjami, ale wystarczająco często nasłuchał się przy obiedzie i kolacji rozmów na temat odzyskanych rodzinnych włościach. Prawdopodobnie w inny przypadku nie wiedziałby, że zamek w Hever był eksploatowany, więc niewiedza dziewcząt o możliwości spotkania rezydentów nie tylko go nie zdziwiła, a wręcz uznał to za dość naturalną reakcję.
Przez cały czas wymiany zdań pomiędzy Oriane i - jak się za chwilę okazało - Heather, pozostał milczący, jedynie uśmiechając się uprzejmie i obserwując obydwie Brytyjki z nieukrywanym, acz nie nachalnym zainteresowaniem. Powiódł wzrokiem za odchodzącą na moment Kirą, po czym chcąc dać jej kompletne poczucie prywatności w trakcie rozmowy telefonicznej, spojrzał ponownie na jej blond koleżankę. Może i jej strój nie pochodził od wyższej klasy projektantów, ale z pewnością nosiła go nie tylko dumnie, ale i z klasą. Przecież nie każdy mógł sobie pozwolić na szyte na miarę sukienki i garsonki, dizajnerskie buty z wysokiej klasy skóry i biżuterię kosztującą małą fortunę, ale zdecydowanie sztuką godną podziwu była prezencja “gorszej” jakości odzieży w taki sposób, żeby wyglądać dystyngowanie.
Zanim cokolwiek więcej zostało powiedziane, Kira zbliżyła się do nich ponownie, jak się okazało tylko po to, żeby się pożegnać. I zaraz ulotniła się w kierunku, z którego najpewniej przyszły. Z jednej strony szkoda, że nie mieli możliwości zawrzeć bliższej znajomości z panienką Clark, na tę chwilę wciąż znali bardzo niewiele osób w swoim wieku, bo po prostu nie było możliwości poznać rówieśników, ale z drugiej… nie umknęło Pascalowi to na ułamek sekundy dłużej zatrzymane na nim spojrzenie Heather. Uśmiechnął się do niej nieco szerzej, odrobinę opuszczając brodę, co optycznie również pogłębiło krzywiznę ust. I choć ona znowu rozłożyła uwagę pomiędzy niego i Ori, to on przeciwnie skupił się na kontemplowaniu jej urody. A miał co podziwiać, bo choć wilą nie była (całe życie spędził z wilami, ba, sam miał w sobie ich krew, potrafiłby rozpoznać istotę podobną do siostry już z daleka), to z pewnością wiele osób uważało ją za piękną - smukła, zadbana, o niesamowicie jasnoniebieskich oczach i pięknym odcieniu blondu tańczących na wietrze włosów. Jeśli chodziła do Hogwartu i jeśli inne uczennice były równie ładne, to Pascal zaczynał się coraz bardziej cieszyć, że w brytyjskiej szkole magii nie ma aż tylu zajęć pozalekcyjnych.
Jednym uchem wciąż słuchał wymiany zdań pomiędzy dziewczętami, ale kiedy został sugestywnie wywołany do wypowiedzenia się, niechętnie oderwał spojrzenie od Heather, żeby popatrzeć na Oriane.
- Ależ oczywiście. Osobiście jestem niezmiernie ciekaw poznania w końcu kogoś zbliżonego do mnie wiekiem. Nie bardzo mieliśmy ku temu okazję od momentu wprowadzki. - Zahuśtał się nieznacznie na piętach, kiwając jednokrotnie głową, po czym zmrużył nieco oczy, spoglądając na Heather tak tak, jakby coś właśnie przyszło mu do głowy. - I myślę, że możemy odstawić na bok formalności, nie będziemy przecież mówić o interesach. Heather, czy zechciałabyś towarzyszyć nam przy obiedzie? - Nie chcąc stwarzać onieśmielającej przestrzeni i “sztywniackiej” atmosfery, płynnie przeszedł na per “ty”, kiedy zwrócił się do nowo poznanej blondynki. Może i mieli królewskie pochodzenie, ale przecież wciąż byli nastolatkami! No i przynajmniej on, Pascal, chciał poznać bliżej niespodziewanego gościa. - Oczywiście jeśli nie masz jakichś palących spraw do załatwienia. - Dorzucił to jeszcze tonem wyrażającym nadzieję, że jednak żadnych ważnych rzeczy na głowie nie ma i może spędzić z nimi to popołudnie. Uniósł nieznacznie brwi i uśmiechnął się z nadzieją, sugerując tym samym szczerą chęć potowarzyszenia jej po tym nagłym zniknięciu koleżanki.
Przez cały czas wymiany zdań pomiędzy Oriane i - jak się za chwilę okazało - Heather, pozostał milczący, jedynie uśmiechając się uprzejmie i obserwując obydwie Brytyjki z nieukrywanym, acz nie nachalnym zainteresowaniem. Powiódł wzrokiem za odchodzącą na moment Kirą, po czym chcąc dać jej kompletne poczucie prywatności w trakcie rozmowy telefonicznej, spojrzał ponownie na jej blond koleżankę. Może i jej strój nie pochodził od wyższej klasy projektantów, ale z pewnością nosiła go nie tylko dumnie, ale i z klasą. Przecież nie każdy mógł sobie pozwolić na szyte na miarę sukienki i garsonki, dizajnerskie buty z wysokiej klasy skóry i biżuterię kosztującą małą fortunę, ale zdecydowanie sztuką godną podziwu była prezencja “gorszej” jakości odzieży w taki sposób, żeby wyglądać dystyngowanie.
Zanim cokolwiek więcej zostało powiedziane, Kira zbliżyła się do nich ponownie, jak się okazało tylko po to, żeby się pożegnać. I zaraz ulotniła się w kierunku, z którego najpewniej przyszły. Z jednej strony szkoda, że nie mieli możliwości zawrzeć bliższej znajomości z panienką Clark, na tę chwilę wciąż znali bardzo niewiele osób w swoim wieku, bo po prostu nie było możliwości poznać rówieśników, ale z drugiej… nie umknęło Pascalowi to na ułamek sekundy dłużej zatrzymane na nim spojrzenie Heather. Uśmiechnął się do niej nieco szerzej, odrobinę opuszczając brodę, co optycznie również pogłębiło krzywiznę ust. I choć ona znowu rozłożyła uwagę pomiędzy niego i Ori, to on przeciwnie skupił się na kontemplowaniu jej urody. A miał co podziwiać, bo choć wilą nie była (całe życie spędził z wilami, ba, sam miał w sobie ich krew, potrafiłby rozpoznać istotę podobną do siostry już z daleka), to z pewnością wiele osób uważało ją za piękną - smukła, zadbana, o niesamowicie jasnoniebieskich oczach i pięknym odcieniu blondu tańczących na wietrze włosów. Jeśli chodziła do Hogwartu i jeśli inne uczennice były równie ładne, to Pascal zaczynał się coraz bardziej cieszyć, że w brytyjskiej szkole magii nie ma aż tylu zajęć pozalekcyjnych.
Jednym uchem wciąż słuchał wymiany zdań pomiędzy dziewczętami, ale kiedy został sugestywnie wywołany do wypowiedzenia się, niechętnie oderwał spojrzenie od Heather, żeby popatrzeć na Oriane.
- Ależ oczywiście. Osobiście jestem niezmiernie ciekaw poznania w końcu kogoś zbliżonego do mnie wiekiem. Nie bardzo mieliśmy ku temu okazję od momentu wprowadzki. - Zahuśtał się nieznacznie na piętach, kiwając jednokrotnie głową, po czym zmrużył nieco oczy, spoglądając na Heather tak tak, jakby coś właśnie przyszło mu do głowy. - I myślę, że możemy odstawić na bok formalności, nie będziemy przecież mówić o interesach. Heather, czy zechciałabyś towarzyszyć nam przy obiedzie? - Nie chcąc stwarzać onieśmielającej przestrzeni i “sztywniackiej” atmosfery, płynnie przeszedł na per “ty”, kiedy zwrócił się do nowo poznanej blondynki. Może i mieli królewskie pochodzenie, ale przecież wciąż byli nastolatkami! No i przynajmniej on, Pascal, chciał poznać bliżej niespodziewanego gościa. - Oczywiście jeśli nie masz jakichś palących spraw do załatwienia. - Dorzucił to jeszcze tonem wyrażającym nadzieję, że jednak żadnych ważnych rzeczy na głowie nie ma i może spędzić z nimi to popołudnie. Uniósł nieznacznie brwi i uśmiechnął się z nadzieją, sugerując tym samym szczerą chęć potowarzyszenia jej po tym nagłym zniknięciu koleżanki.