15-07-2021, 06:49 PM
Dziewczyna była całkiem zadowolona z tego, że pani Parker nie przeszkadza jej obecność. Dość szybko przekonała się, że woli uczyć się w parze, niż sama; głównie dlatego, że traktowała to jako swego rodzaju motywację. Colin był nieco bardziej wiedzochłonny i czasami traktowała go jako autorytet, jeśli chodzi o naukę. W końcu nie bez powodu trafił do domu kruka. Jak widać, to, że czasami zatracała się w książkach było niewystarczające, żeby trafić do Ravenclawu. Może to i dobrze, bo jak już ustalono, nawet nie udałoby jej się wejść przez drzwi prowadzące do pokoju wspólnego. Musiałaby koczować pod wejściem na dmuchanym materacu. Pani Parker miała swoje naloty i potrafiła sterczeć nad nimi, marudząc na temat ocen i ich przyszłości. Dorośli chyba uważali, że takie jojczenie nad uchem jest motywujące i czasami mieli rację. Bywało, że po takim marudzeniu zakuwali z Colinem do późnej nocy, byle tylko zdać egzamin i nie słuchać dalszego mędzenia jego mamy. Ciekawe tylko, na jakim poziomie byłaby jej edukacja, gdyby nie rodzina Krukona.
- No to już wiadomo, kto by ciągle stał pod drzwiami i rozpaczliwie szukał innego Krukona, który odgadnie zagadkę. - Oczywiście, że to była wypowiedź retoryczna. Potrafiła zapomnieć nawet hasła do własnego dormitorium i najczęściej zapisywała je sobie na nadgarstku. Lepiej, żeby nikt tego nie widział... Nie była do końca pewna, czy to dozwolone. W końcu uczniowie z innych domów raczej nie mogą paradować po nieswoich dormitoriach. Uniosła brwi. - To ja cię podziwiam, że jeszcze nie zaliczyłeś spania na schodach.
Taniec... Jak popatrzeć na Colina, to wydawało się superłatwe i zajmujące. Czasem po pijaku dyndali się do jakiejś mugolskiej muzyki i o ile Colinowi szło super (co oczywiste), tak ona przypominała robaka na widelcu. Kilka razy już rozważała, żeby go poprosić o kilka lekcji, ale nie była do końca pewna, czy się w tym odnajdzie. Może kiedyś.
- Gdzieżbym chciała oglądać twoją piękną buźkę przyozdobioną schodem - odparła z udawanym oburzeniem. - Jaki mecz? Wypielisz ich tam wszystkich na tej miotle, zobaczysz. Nawet pomaluję włosy na niebiesko w ramach wsparcia jako kibic - zapewniła do bez żartu. Niemal cotygodniowa zmiana koloru włosów należała już do jej rytuału i kto jak kto, ale Colin już dawno się do tego przyzwyczaił. Czasami nawet żartowali, że Ava przeżywa nadal nastoletni bunt.
- No to już wiadomo, kto by ciągle stał pod drzwiami i rozpaczliwie szukał innego Krukona, który odgadnie zagadkę. - Oczywiście, że to była wypowiedź retoryczna. Potrafiła zapomnieć nawet hasła do własnego dormitorium i najczęściej zapisywała je sobie na nadgarstku. Lepiej, żeby nikt tego nie widział... Nie była do końca pewna, czy to dozwolone. W końcu uczniowie z innych domów raczej nie mogą paradować po nieswoich dormitoriach. Uniosła brwi. - To ja cię podziwiam, że jeszcze nie zaliczyłeś spania na schodach.
Taniec... Jak popatrzeć na Colina, to wydawało się superłatwe i zajmujące. Czasem po pijaku dyndali się do jakiejś mugolskiej muzyki i o ile Colinowi szło super (co oczywiste), tak ona przypominała robaka na widelcu. Kilka razy już rozważała, żeby go poprosić o kilka lekcji, ale nie była do końca pewna, czy się w tym odnajdzie. Może kiedyś.
- Gdzieżbym chciała oglądać twoją piękną buźkę przyozdobioną schodem - odparła z udawanym oburzeniem. - Jaki mecz? Wypielisz ich tam wszystkich na tej miotle, zobaczysz. Nawet pomaluję włosy na niebiesko w ramach wsparcia jako kibic - zapewniła do bez żartu. Niemal cotygodniowa zmiana koloru włosów należała już do jej rytuału i kto jak kto, ale Colin już dawno się do tego przyzwyczaił. Czasami nawet żartowali, że Ava przeżywa nadal nastoletni bunt.