15-07-2021, 10:47 PM
-Fetysz na niebezpieczeństwa płynące z przebywania w tym lesie po dwudziestej pierwszej. Wzrasta poziom adrenaliny, robi się nieprzewidywalnie. Co, Leighton, nie kręci cię to? Wolisz bardziej kolorowe i jasne przestrzenie? - spytał, uśmiechając się przy tym ironicznie. Jeśli tylko chłopak zdążył poznać Aarona bardziej, mógł usłyszeć w jego głosie podobną nutkę, która miała na celu sprowokowanie go. Chociaż czy Moon musiał w ogóle używać jakiegoś specjalnego tonu przy Philipie, skoro wystarczyły odpowiednio dobrane słowa, aby ten zaczął się dwoić i troić, byleby tylko wypaść przy starszym koledze jak najlepiej? Mógł przed nim ukryć wiele, ale niestety, Aaron był zdecydowanie zbyt dobrym obserwatorem, poświęcając temu więcej czasu, niż rozmowie z osobami, które na to nie zasługiwały.
-Chciałbyś zostać moją sekretną randką, Philip? Ten las może stać się naszym specjalnym miejscem - wymruczał. Ach, ile by dał, by te słowa powiedzieć mu prosto w ucho, napawając się drżeniem, które z pewnością przebiegłoby po ciele młodszego chłopaka. Moon był na tyle pewien, że z góry zakładał, że właśnie takie wrażenie wywarłby na prefekcie.
-Nie obawiasz się, że później mógłbym się zemścić. Albo inaczej… naprawdę myślisz, że go przyjmę? - spytał, opierając się o drzewo, które miał za sobą. Nie nawykł do słuchania prefektów i wielu musiało się naprawdę natrudzić, by faktycznie odbył karę. Nic dziwnego, że najczęściej kończyło się na utracie punktów.
-Woźnego jeszcze nie obczaiłem, ale skoro go polecasz - uśmiechnął się lekko. Nie miał w zwyczaju oglądania się za starszymi i pewnością nie miał zamiaru tego zmieniać. Był jednak ciekaw w jakim celu właściwie Philip go o to pytał. Czyżby zazdrość? A może próba wyciągnięcia kto był w typie starszego kolegi?
-Imponujesz mi, Leighton. Nikt do tej pory nie postanowił się truć dla mnie - stwierdził, sięgając po zapalniczkę. Taką zwyczajną, mugolską, zrobioną ze srebra. Miał ją przy sobie zawsze, odkąd tylko dowiedział się, że należała do jego ojca. Odpalił ją, a niewielki płomień pojawił się pomiędzy nimi. Po raz pierwszy miał okazje dostrzec w bladym świetle twarz Philipa, znajdującą się tak blisko. - Romantycznie - szepnął, drażniąc Philipa.
Patrzył, jak młody się oddala, rezygnując z jego pomocy. Uśmiechnął się lekko. Proszę, jaki niezależny.
-Naprawdę zależało ci na tym, by nauczyć się palić - stwierdził tak po prostu. Nie wierzył bowiem, że chłopak w tak krótkim czasie opanowałby sztukę palenia, przyzwyczajając do tego swoje płuca.
Odpalił swojego, gasząc płomień, by na nowo mogła ogarnąć ich ciemność.
-Chciałbyś zostać moją sekretną randką, Philip? Ten las może stać się naszym specjalnym miejscem - wymruczał. Ach, ile by dał, by te słowa powiedzieć mu prosto w ucho, napawając się drżeniem, które z pewnością przebiegłoby po ciele młodszego chłopaka. Moon był na tyle pewien, że z góry zakładał, że właśnie takie wrażenie wywarłby na prefekcie.
-Nie obawiasz się, że później mógłbym się zemścić. Albo inaczej… naprawdę myślisz, że go przyjmę? - spytał, opierając się o drzewo, które miał za sobą. Nie nawykł do słuchania prefektów i wielu musiało się naprawdę natrudzić, by faktycznie odbył karę. Nic dziwnego, że najczęściej kończyło się na utracie punktów.
-Woźnego jeszcze nie obczaiłem, ale skoro go polecasz - uśmiechnął się lekko. Nie miał w zwyczaju oglądania się za starszymi i pewnością nie miał zamiaru tego zmieniać. Był jednak ciekaw w jakim celu właściwie Philip go o to pytał. Czyżby zazdrość? A może próba wyciągnięcia kto był w typie starszego kolegi?
-Imponujesz mi, Leighton. Nikt do tej pory nie postanowił się truć dla mnie - stwierdził, sięgając po zapalniczkę. Taką zwyczajną, mugolską, zrobioną ze srebra. Miał ją przy sobie zawsze, odkąd tylko dowiedział się, że należała do jego ojca. Odpalił ją, a niewielki płomień pojawił się pomiędzy nimi. Po raz pierwszy miał okazje dostrzec w bladym świetle twarz Philipa, znajdującą się tak blisko. - Romantycznie - szepnął, drażniąc Philipa.
Patrzył, jak młody się oddala, rezygnując z jego pomocy. Uśmiechnął się lekko. Proszę, jaki niezależny.
-Naprawdę zależało ci na tym, by nauczyć się palić - stwierdził tak po prostu. Nie wierzył bowiem, że chłopak w tak krótkim czasie opanowałby sztukę palenia, przyzwyczajając do tego swoje płuca.
Odpalił swojego, gasząc płomień, by na nowo mogła ogarnąć ich ciemność.