15-07-2021, 11:10 PM
- Raczej nie wzrusza... - mruknął bez przekonania.
Co prawda czuł się tu nieco mniej pewnie, a gdyby tylko miał zostać nagle sam w głębi lasu, najpewniej faktycznie zacząłby się bać i priorytetem byłby powrót do zamku. Teraz jednak dużo innych rzeczy zaprzątało jego myśli. Stworzenia zamieszkujące las musiały poczekać w kolejce. Póki nie stanowiły bezpośredniego niebezpieczeństwa, z którym mogliby stanąć twarzą w twarz, mógł o nich zapomnieć.
- A co, o to chodzi? Przychodzisz tutaj się bać? - wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo, siląc się na złośliwość w akcie małej zemsty. Przecież Aaron w trakcie tych paru rozmów był złośliwy nie raz! Czas się odegrać. Chociażby w tak delikatny sposób. Na początek.
Kolejne pytanie Aarona jednak wprawiło go w kolejny stan chwilowego zawieszenia. Z jednej strony wydawało się absurdalne i przerysowane... Sekretne randki... Jasne. Ale czy naprawdę nie chciałby czegoś podobnego? A przynajmniej, gdyby sądził, że Aaron mówił na poważnie i wcale z niego przy tym nie drwił? Cóż, jego dobór słów, czy ton kazały mu w to nie wierzyć. A jednak zrobiło mu się cieplej, gdy w pierwszej reakcji przewrócił wymownie oczami, na chwilę zapominając, że nie każdy z jego gestów może być w tej chwili tak oczywisty. Dlatego też nie odpowiedział nijak. Zamiast tego od razu przeszedł do kolejnego tematu.
- Nie, niekoniecznie... Ostatecznie też mógłbym się zemścić. I to chyba nie do końca działa na zasadzie przyjęcia, czy nie przyjęcia...
Skrzywił się lekko na wzmiankę o woźnym. Nie, zupełnie nie to miał na myśli i szczerze mówiąc na tym polu nawet nie był zazdrosny. Raczej zaskoczony, że i tym razem myśli Aarona powędrowały tą samą wydeptaną ścieżką.
- No tak, jasne - odparł neutralnie, nawet nie wiedząc, jak inaczej miałby to skomentować. Cóż, może miniony komentarz miał dać mu do myślenia później. W końcu słowa Aarona jeszcze długo zapewne miały odbijać się echem w jego głowie.
Gdy tylko płomień zapalniczki oświetlił im twarze, ponownie podniósł wzrok, by spojrzeć mu w twarz. Przez chwilę patrzył na niego w milczeniu, z dziwnym zagubieniem wymalowanym na twarzy... Zaraz potem uratował się ucieczką parę kroków w bok.
- Skąd pomysł, że to dla ciebie? No chyba nie byłeś zachwycony ostatnim razem, co? - spytał, niezamierzenie nawiązując jeszcze do jego słów, które jako jedne z wielu wracały w minionych dniach. Nie pasowało mu to, nie pasowało mu to... To teraz niech wie, że jednak pasuje!
- Zresztą, nie wiem, jak ty miałeś, ale to nic trudnego...
A jednak pierwsze próby wprawiały go w niezrozumiałą irytację. To nie powinno być nic trudnego, to na pewno.
Co prawda czuł się tu nieco mniej pewnie, a gdyby tylko miał zostać nagle sam w głębi lasu, najpewniej faktycznie zacząłby się bać i priorytetem byłby powrót do zamku. Teraz jednak dużo innych rzeczy zaprzątało jego myśli. Stworzenia zamieszkujące las musiały poczekać w kolejce. Póki nie stanowiły bezpośredniego niebezpieczeństwa, z którym mogliby stanąć twarzą w twarz, mógł o nich zapomnieć.
- A co, o to chodzi? Przychodzisz tutaj się bać? - wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo, siląc się na złośliwość w akcie małej zemsty. Przecież Aaron w trakcie tych paru rozmów był złośliwy nie raz! Czas się odegrać. Chociażby w tak delikatny sposób. Na początek.
Kolejne pytanie Aarona jednak wprawiło go w kolejny stan chwilowego zawieszenia. Z jednej strony wydawało się absurdalne i przerysowane... Sekretne randki... Jasne. Ale czy naprawdę nie chciałby czegoś podobnego? A przynajmniej, gdyby sądził, że Aaron mówił na poważnie i wcale z niego przy tym nie drwił? Cóż, jego dobór słów, czy ton kazały mu w to nie wierzyć. A jednak zrobiło mu się cieplej, gdy w pierwszej reakcji przewrócił wymownie oczami, na chwilę zapominając, że nie każdy z jego gestów może być w tej chwili tak oczywisty. Dlatego też nie odpowiedział nijak. Zamiast tego od razu przeszedł do kolejnego tematu.
- Nie, niekoniecznie... Ostatecznie też mógłbym się zemścić. I to chyba nie do końca działa na zasadzie przyjęcia, czy nie przyjęcia...
Skrzywił się lekko na wzmiankę o woźnym. Nie, zupełnie nie to miał na myśli i szczerze mówiąc na tym polu nawet nie był zazdrosny. Raczej zaskoczony, że i tym razem myśli Aarona powędrowały tą samą wydeptaną ścieżką.
- No tak, jasne - odparł neutralnie, nawet nie wiedząc, jak inaczej miałby to skomentować. Cóż, może miniony komentarz miał dać mu do myślenia później. W końcu słowa Aarona jeszcze długo zapewne miały odbijać się echem w jego głowie.
Gdy tylko płomień zapalniczki oświetlił im twarze, ponownie podniósł wzrok, by spojrzeć mu w twarz. Przez chwilę patrzył na niego w milczeniu, z dziwnym zagubieniem wymalowanym na twarzy... Zaraz potem uratował się ucieczką parę kroków w bok.
- Skąd pomysł, że to dla ciebie? No chyba nie byłeś zachwycony ostatnim razem, co? - spytał, niezamierzenie nawiązując jeszcze do jego słów, które jako jedne z wielu wracały w minionych dniach. Nie pasowało mu to, nie pasowało mu to... To teraz niech wie, że jednak pasuje!
- Zresztą, nie wiem, jak ty miałeś, ale to nic trudnego...
A jednak pierwsze próby wprawiały go w niezrozumiałą irytację. To nie powinno być nic trudnego, to na pewno.