15-07-2021, 11:36 PM
-Co w takim razie jest twoim fetyszem, Leighton? A może żadnego jeszcze nie odkryłeś, hm? - zainteresował się. Co takiego mógł lubić osobnik pokroju prefekta? Był niemal pewien, że na polu związkowym Philip doświadczenie miał raczej marne. Z pewnością to samo było z relacjami międzyludzkimi, bo przez ten czas, który mieli okazję ze sobą spędzić Aaron upewnił się, że młodszy chłopak raczej nie bratał się blisko z nikim innym. A już z pewnością w podobnym aspekcie nie traktował własnej płci. Czyżby Moon chciał to zmienić utwierdzając się w przekonaniu, że jeśli tylko się postara, nikt nie będzie w stanie mu się oprzeć? Leighton był dla niego pewnym wyzwaniem, a wygranie go miało zapewnić miłą satysfakcję. Jak miałby zrezygnować?
-Kto wie, może kręci mnie dreszczyk emocji. Kontrolowane niebezpieczeństwo, kontrolowany strach. Adrenalina to przyjemna sprawa - odpowiedział takim tonem, jakby faktycznie o to wszystko chodziło. Czy była to jednak prawda, czy nie, Philip musiał sam osądzić. Moon nie miał póki co najmniejszego zamiaru wykładać wszystkich kart, pośrednio zmuszając młodszego chłopaka o myśleniu o nim.
Uniósł lekko kącik ust, kiedy nastała krótka cisza. O czym myślał? Szukał odpowiedniej riposty czy już teraz Aaron zasiał w nim ziarenko, które miało rozwijać się w następnych dniach? Ziarenko opatrzone jego imieniem i wszystkim, co było z nim związane.
-Jak byś się na mnie zemścił? Postraszyłbyś mnie kolejnym szlabanem? Tylko tą pozorną przewagę chcesz wykorzystać? Jak byś sobie poradził gdyby nie odznaka? - spytał niemal beznamiętnie. Był ciekaw jego pomysłowości. Do jakich zagrań byłby skłonny, byleby tylko dopiec Aaronowi? Jak daleko by się posunął, by pokazać mu, że zemsta nie jest dla niego niczym szczególnym? - Cóż… zawsze możesz spróbować. Tylko nie zapomnij przy mnie być i pilnować, że faktycznie wykonam to, co mi przypiszesz - zakpił, nadal wątpiąc, że szlaban dostanie. Gdyby miał go dostać, już dawno znalazłby się na jego koncie. Nie bez powodu Leighton tak z tym zwlekał. Nic dziwnego, że Moon przyjął, że ten niczego wlepiać mu nie chciał.
-Nadal podtrzymuję, że to do ciebie nie pasuje. Jeśli chciałeś mi zaimponować mogłeś zrobić to w inny sposób - lekko wzruszył ramionami. Nie oceniał ludzi, którzy palili, niemniej z jakiegoś powodu papieros w dłoni Philipa wyglądał absurdalnie. - O to właśnie chodzi, nie? Nie byłem zachwycony ostatnim razem, więc postanowiłeś to zmienić - dodał, wydmuchując porcję dymu. Czy go rozgryzł? Liczył, że tak. Zresztą halo, ego Moona było tak wygórowane, że i tak każde przemyślenie brał za pewniaka.
-Nic trudnego… ostatnio wyglądało to trochę inaczej - uśmiechnął się lekko. Odepchnął się od drzewa, podchodząc do chłopaka. Sięgnął po papierosa, który ten trzymał w dłoni, zabierając mu go. - Nie truj się dla mnie, Leighton - szepnął, nachylając się nad nim.
-Kto wie, może kręci mnie dreszczyk emocji. Kontrolowane niebezpieczeństwo, kontrolowany strach. Adrenalina to przyjemna sprawa - odpowiedział takim tonem, jakby faktycznie o to wszystko chodziło. Czy była to jednak prawda, czy nie, Philip musiał sam osądzić. Moon nie miał póki co najmniejszego zamiaru wykładać wszystkich kart, pośrednio zmuszając młodszego chłopaka o myśleniu o nim.
Uniósł lekko kącik ust, kiedy nastała krótka cisza. O czym myślał? Szukał odpowiedniej riposty czy już teraz Aaron zasiał w nim ziarenko, które miało rozwijać się w następnych dniach? Ziarenko opatrzone jego imieniem i wszystkim, co było z nim związane.
-Jak byś się na mnie zemścił? Postraszyłbyś mnie kolejnym szlabanem? Tylko tą pozorną przewagę chcesz wykorzystać? Jak byś sobie poradził gdyby nie odznaka? - spytał niemal beznamiętnie. Był ciekaw jego pomysłowości. Do jakich zagrań byłby skłonny, byleby tylko dopiec Aaronowi? Jak daleko by się posunął, by pokazać mu, że zemsta nie jest dla niego niczym szczególnym? - Cóż… zawsze możesz spróbować. Tylko nie zapomnij przy mnie być i pilnować, że faktycznie wykonam to, co mi przypiszesz - zakpił, nadal wątpiąc, że szlaban dostanie. Gdyby miał go dostać, już dawno znalazłby się na jego koncie. Nie bez powodu Leighton tak z tym zwlekał. Nic dziwnego, że Moon przyjął, że ten niczego wlepiać mu nie chciał.
-Nadal podtrzymuję, że to do ciebie nie pasuje. Jeśli chciałeś mi zaimponować mogłeś zrobić to w inny sposób - lekko wzruszył ramionami. Nie oceniał ludzi, którzy palili, niemniej z jakiegoś powodu papieros w dłoni Philipa wyglądał absurdalnie. - O to właśnie chodzi, nie? Nie byłem zachwycony ostatnim razem, więc postanowiłeś to zmienić - dodał, wydmuchując porcję dymu. Czy go rozgryzł? Liczył, że tak. Zresztą halo, ego Moona było tak wygórowane, że i tak każde przemyślenie brał za pewniaka.
-Nic trudnego… ostatnio wyglądało to trochę inaczej - uśmiechnął się lekko. Odepchnął się od drzewa, podchodząc do chłopaka. Sięgnął po papierosa, który ten trzymał w dłoni, zabierając mu go. - Nie truj się dla mnie, Leighton - szepnął, nachylając się nad nim.