18-07-2021, 06:40 PM
Prychnęła krótko i zaśmiała się na słowa, jakoby miała się bać rywalizacji. A tym bardziej na to, jak to rzekomo źle im szło w tej rywalizacji! Zdecydowanie ona i Kaia wygrywały te potyczki, choćby dlatego, że Ethan i Will nadal nie pobili ich legendarnego szlabanu, który w sumie poniekąd zapoczątkował przyjaźń Puchonki i Gryfonki oraz rywalizację z chłopakami. Tak, w jej mniemaniu zdecydowanie były na wygranej pozycji!
- Ehe, ja się boję... Takim gadaniem udowodniłbyś, że to ty się boisz. - Dźgnęła go lekko palcem w ramię, posyłając uroczy, pozornie niewinny uśmiech. Pozornie, bo w spojrzeniu krył się łobuzerski chochlik, który gotów był zaskoczyć niczego nie spodziewające się osoby.
- Jakbyśmy tak lekkomyślnie tym winem się dzielili, to zaraz wszyscy by chcieli. Ale dobrze, wyzywam cię na pijacki pojedynek, przyniosę nasze Puchońskie wino i zobaczymy kto szybciej odpadnie. - z pewnością okazja znajdzie się już niebawem do tego, żeby wprowadzić tę małą rywalizację na rozgrzewkę. Przed nimi cały rok na dużo bardziej szalone pomysły odnośnie konkurencji, więc zacząć można od czegoś niby łatwego. A jeśli okazja się nie pojawi, to sami ją stworzą, nie byłby to pierwszy raz.
- Albo Helga Hufflepuff wiedziała co robi, wybierając lochy, w ten sposób mamy więcej czasu na zabawę i nie musimy marnować go na omijanie patroli. - Nawet jeśli Puchoni nie słynęli na całą szkołę z bycia imprezowymi typami, to mimo wszystko kilka osób godnie reprezentowało dom borsuka na niemal każdym mniej lub bardziej oficjalnym i legalnym przedsięwzięciu. Choćby właśnie ona, Aurora. Nie były jej straszne szlabany ani utrata punktów, więc nie obawiała się przechadzek po północy, zaglądania do zakazanych miejsc, eksplorowania Zakazanego Lasu w trakcie pełni i innych emocjonujących rozrywek. Zakazany owoc smakuje najlepiej, a ona się w nim rozsmakowała już dawno temu.
Z zainteresowaniem uniosła brwi, czekając na to gdzie Ethan zaklasyfikuje sam siebie w poziomie wzbudzanej fascynacji. Jakby się postarał, to w sumie mógłby przynajmniej przez chwilę uchodzić za trytona - pod osłoną nocy łatwiej o oszukanie potencjalnego obserwatora. Ale nie, umieścił się gdzieś na poziomie małych gadów i psotnych elfów, co wywołało chwilowy niekontrolowany chichot u Aurory. Jakby się tak zastanowić, to w sumie może nawet określił się zbyt skromnie.
- Raczej nie miałbyś szans w konkurach ze smokiem, ale postawiłabym cię trochę wyżej, gdzieś między chochlikiem, a sklątką tylnowybuchową. - Poklepała go po ramieniu w taki sposób, jakby chciała podnieść go na duchu i upewnić, że jednak nie jest tak nie fascynujący. Poza tym noc była jeszcze młoda, może nawet uda mu się być ponad sklątką? - Ale nadal jestem przekonana, że to ja oswoiłam ciebie. - Mogłaby pójść na kompromis i uznać, że oswoili się nawzajem, ale lubiła przepychanki słowne z Ethanem, tym bardziej jak starał się być poważny.
- Ehe, ja się boję... Takim gadaniem udowodniłbyś, że to ty się boisz. - Dźgnęła go lekko palcem w ramię, posyłając uroczy, pozornie niewinny uśmiech. Pozornie, bo w spojrzeniu krył się łobuzerski chochlik, który gotów był zaskoczyć niczego nie spodziewające się osoby.
- Jakbyśmy tak lekkomyślnie tym winem się dzielili, to zaraz wszyscy by chcieli. Ale dobrze, wyzywam cię na pijacki pojedynek, przyniosę nasze Puchońskie wino i zobaczymy kto szybciej odpadnie. - z pewnością okazja znajdzie się już niebawem do tego, żeby wprowadzić tę małą rywalizację na rozgrzewkę. Przed nimi cały rok na dużo bardziej szalone pomysły odnośnie konkurencji, więc zacząć można od czegoś niby łatwego. A jeśli okazja się nie pojawi, to sami ją stworzą, nie byłby to pierwszy raz.
- Albo Helga Hufflepuff wiedziała co robi, wybierając lochy, w ten sposób mamy więcej czasu na zabawę i nie musimy marnować go na omijanie patroli. - Nawet jeśli Puchoni nie słynęli na całą szkołę z bycia imprezowymi typami, to mimo wszystko kilka osób godnie reprezentowało dom borsuka na niemal każdym mniej lub bardziej oficjalnym i legalnym przedsięwzięciu. Choćby właśnie ona, Aurora. Nie były jej straszne szlabany ani utrata punktów, więc nie obawiała się przechadzek po północy, zaglądania do zakazanych miejsc, eksplorowania Zakazanego Lasu w trakcie pełni i innych emocjonujących rozrywek. Zakazany owoc smakuje najlepiej, a ona się w nim rozsmakowała już dawno temu.
Z zainteresowaniem uniosła brwi, czekając na to gdzie Ethan zaklasyfikuje sam siebie w poziomie wzbudzanej fascynacji. Jakby się postarał, to w sumie mógłby przynajmniej przez chwilę uchodzić za trytona - pod osłoną nocy łatwiej o oszukanie potencjalnego obserwatora. Ale nie, umieścił się gdzieś na poziomie małych gadów i psotnych elfów, co wywołało chwilowy niekontrolowany chichot u Aurory. Jakby się tak zastanowić, to w sumie może nawet określił się zbyt skromnie.
- Raczej nie miałbyś szans w konkurach ze smokiem, ale postawiłabym cię trochę wyżej, gdzieś między chochlikiem, a sklątką tylnowybuchową. - Poklepała go po ramieniu w taki sposób, jakby chciała podnieść go na duchu i upewnić, że jednak nie jest tak nie fascynujący. Poza tym noc była jeszcze młoda, może nawet uda mu się być ponad sklątką? - Ale nadal jestem przekonana, że to ja oswoiłam ciebie. - Mogłaby pójść na kompromis i uznać, że oswoili się nawzajem, ale lubiła przepychanki słowne z Ethanem, tym bardziej jak starał się być poważny.