19-07-2021, 09:38 PM
Wzruszył ramieniem, po czym spojrzał na nią spokojnie, szczerze pokojowo nastawiony.
- To chyba łatwiejsza część? Jeśli nie owutemy, więc dodatkowe dwa lata, możesz iść gdziekolwiek będziesz chciała. Jesteśmy bogaci, to część przywileju - stać nas na cokolwiek. Ministerstwo, własny interes, zmiana zdania po drodze. - Poruszył ramieniem lekko. - Poza tym, bycie gosposią jest przereklamowane.
Zastanowił się krótko, wodząc wzrokiem gdzieś przed sobą. Zdawało się, że Aspasia miała czysto egzystencjalny kryzys. Co robić potem? Kim być? Jaka ma być? Ciekawe, że on, który tyle chciał mieć pod kontrolą, tu akurat zupełnie się nie przejmował. Miał czas, na wszystko miał czas, a nawet jak zmieni zdanie, faktycznie przywilej bogatej rodziny sprawiał, że mógł w każdej chwili po prostu zacząć robić coś innego. Poza tym... Chyba po prostu nie miał nerwów na myślenie o przyszłości, ledwo radził sobie z teraźniejszością.
- Tak naprawdę to chyba nikt, może niewielu, wie co ze sobą zrobić w naszym wieku. Ja nie wiem. Znaczy, póki co chcę być aurorem, ale równie dobrze za rok czy dwa mogę zmienić zdanie. Co się stanie jak je zmienisz? - Spojrzał na nią znowu, po czym, o dziwo!, uśmiechnął się nikle. Ale jednak! - Będziesz miała więcej do opowiadania w przyszłości. Jak będzie to ode mnie zależeć, możesz robić cokolwiek, co byś chciała.
Aczkolwiek w zasadzie będąc tak... Miłym, było mu dziwnie. Nie to, że źle. Jakoś tak głupio czuł się odsłonięty, jakby przez to, że jest miły, zdjął z siebie wyimaginowaną zbroję i ktoś mógł go zestrzelić. Nie było to przyjemne, raczej przerażające. Zmieszał się nieco, odchrząkując, po czym wstał, otrzepując ubranie niezręcznie.
- Uciekam, mam do napisania pracę na zajęcia, jeszcze nic nie zrobiłem. - W sumie już ją napisał, ale nie miało to najmniejszego znaczenia. Chodziło o powód, który nie brzmiałby jakby właśnie gotów był na ucieczkę oknem. Nie chciał zwalić tego, że na chwilę jego narzeczona nie była przy okazji jego wrogiem. A przy tym, ironicznie, obawiał się, że jest, na tyle, by potrzebować natychmiast uciec w swoją stronę. - Nie martw się za dużo. Jedyne, co się zmieni, to twój poziom stresu.
Po tym, jeśli Aspasia go nie powstrzymała w żaden sposób, oddalił się szerokim krokiem ku dormitoriom, by zaszyć się w sypialni z książką i udawać, że wcale się zwyczajnie nie przestraszył bycia kimś innym niż zawsze.
- To chyba łatwiejsza część? Jeśli nie owutemy, więc dodatkowe dwa lata, możesz iść gdziekolwiek będziesz chciała. Jesteśmy bogaci, to część przywileju - stać nas na cokolwiek. Ministerstwo, własny interes, zmiana zdania po drodze. - Poruszył ramieniem lekko. - Poza tym, bycie gosposią jest przereklamowane.
Zastanowił się krótko, wodząc wzrokiem gdzieś przed sobą. Zdawało się, że Aspasia miała czysto egzystencjalny kryzys. Co robić potem? Kim być? Jaka ma być? Ciekawe, że on, który tyle chciał mieć pod kontrolą, tu akurat zupełnie się nie przejmował. Miał czas, na wszystko miał czas, a nawet jak zmieni zdanie, faktycznie przywilej bogatej rodziny sprawiał, że mógł w każdej chwili po prostu zacząć robić coś innego. Poza tym... Chyba po prostu nie miał nerwów na myślenie o przyszłości, ledwo radził sobie z teraźniejszością.
- Tak naprawdę to chyba nikt, może niewielu, wie co ze sobą zrobić w naszym wieku. Ja nie wiem. Znaczy, póki co chcę być aurorem, ale równie dobrze za rok czy dwa mogę zmienić zdanie. Co się stanie jak je zmienisz? - Spojrzał na nią znowu, po czym, o dziwo!, uśmiechnął się nikle. Ale jednak! - Będziesz miała więcej do opowiadania w przyszłości. Jak będzie to ode mnie zależeć, możesz robić cokolwiek, co byś chciała.
Aczkolwiek w zasadzie będąc tak... Miłym, było mu dziwnie. Nie to, że źle. Jakoś tak głupio czuł się odsłonięty, jakby przez to, że jest miły, zdjął z siebie wyimaginowaną zbroję i ktoś mógł go zestrzelić. Nie było to przyjemne, raczej przerażające. Zmieszał się nieco, odchrząkując, po czym wstał, otrzepując ubranie niezręcznie.
- Uciekam, mam do napisania pracę na zajęcia, jeszcze nic nie zrobiłem. - W sumie już ją napisał, ale nie miało to najmniejszego znaczenia. Chodziło o powód, który nie brzmiałby jakby właśnie gotów był na ucieczkę oknem. Nie chciał zwalić tego, że na chwilę jego narzeczona nie była przy okazji jego wrogiem. A przy tym, ironicznie, obawiał się, że jest, na tyle, by potrzebować natychmiast uciec w swoją stronę. - Nie martw się za dużo. Jedyne, co się zmieni, to twój poziom stresu.
Po tym, jeśli Aspasia go nie powstrzymała w żaden sposób, oddalił się szerokim krokiem ku dormitoriom, by zaszyć się w sypialni z książką i udawać, że wcale się zwyczajnie nie przestraszył bycia kimś innym niż zawsze.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."