25-07-2021, 03:21 PM
Choć jeszcze kilka lat temu zrobiłby wszystko, żeby skrócić przerwę wakacyjną i wcześniej wrócić do Hogwartu, to teraz - gdy miał te siedemnaście lat i bagaż doświadczeń na karku - zrobiłby jeszcze więcej, żeby je wydłużyć.
Nie miał ochoty po raz kolejny wsiadać do tego samego niewygodnego pociągu. Nie chciał też oglądać tych samych nudnych i fałszywych twarzy, a przede wszystkim pragnął uciec od konieczności wkuwania kolejnych nudnych i nieprzydatnych formułek. Na Merlina! Miał pracować w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów, po co mu do tego wszystkie te niepotrzebne podręczniki?
Niestety, był tylko uczniem, a do pracy w Ministerstwie potrzebował nie tylko wykształcenia, ale także OWUTEM-ów. Musiał więc zrobić wszystko, żeby opuścić Hogwart z jak najlepszymi wynikami - takimi, które pozwolą mu rozpocząć świetlaną przyszłość, i które nie przyniosą rodzinie wstydu.
Jego siostra miała chyba podobne obawy, bo od początku dnia musiał wysłuchiwać jej krzyków. Wkrótce zrezygnował więc z prób zawiązania krawatu, i ruszył w stronę jej pokoju, opierając się o framugę drzwi idealnie w momencie największego wybuchu Aspasii.
Wysłuchał w spokoju wszystkich bluzg i rozkazów skierowanych w kierunku matki i skrzatki, po czym - gdy ta druga minęła go niezauważenie w drzwiach - zabrał głos.
— Cholerna, stara pinda? Jeśli aż tak tęsknisz za drogą babcią Brigitt, to może powinienem posłać po nią sowę? Z pewnością chętnie zobaczyłaby swoich ukochanych wnuczków. — zażartował i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
Od niechcenia oddalił się od framugi, po czym zrobił kilka kroków w kierunku rozwalonej wazy.
— Zrozumiałbym, gdybyś doprowadziła do takiego stanu tę niereformowalną skrzatkę, ale - na Merlina - co zrobiła ci biedna waza? To pamiątka rodzinna z domu pani matki. Nie do naprawienia. — westchnął zrezygnowany, bo tak przepełniony magią przedmiot z pewnością nie nadawał się do potraktowania zwykłym Reparo. — No, ale już się tak nie denerwuj. Swoją drogą, chciałem poprosić cię o zawiązanie krawatu, ale ręce trzęsą ci się gorzej niż staremu Addingtonowi. — dodał spokojnym głosem. — To jak, zdradzisz bratu, co jest powodem twojego humoru, a może pominiemy temat przeklętego Hogwartu i zajmiemy się zatarciem śladów zbrodni? — zażartował, przenosząc wzrok to na oczy Aspasii, to na resztki wazy.
Nie miał ochoty po raz kolejny wsiadać do tego samego niewygodnego pociągu. Nie chciał też oglądać tych samych nudnych i fałszywych twarzy, a przede wszystkim pragnął uciec od konieczności wkuwania kolejnych nudnych i nieprzydatnych formułek. Na Merlina! Miał pracować w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów, po co mu do tego wszystkie te niepotrzebne podręczniki?
Niestety, był tylko uczniem, a do pracy w Ministerstwie potrzebował nie tylko wykształcenia, ale także OWUTEM-ów. Musiał więc zrobić wszystko, żeby opuścić Hogwart z jak najlepszymi wynikami - takimi, które pozwolą mu rozpocząć świetlaną przyszłość, i które nie przyniosą rodzinie wstydu.
Jego siostra miała chyba podobne obawy, bo od początku dnia musiał wysłuchiwać jej krzyków. Wkrótce zrezygnował więc z prób zawiązania krawatu, i ruszył w stronę jej pokoju, opierając się o framugę drzwi idealnie w momencie największego wybuchu Aspasii.
Wysłuchał w spokoju wszystkich bluzg i rozkazów skierowanych w kierunku matki i skrzatki, po czym - gdy ta druga minęła go niezauważenie w drzwiach - zabrał głos.
— Cholerna, stara pinda? Jeśli aż tak tęsknisz za drogą babcią Brigitt, to może powinienem posłać po nią sowę? Z pewnością chętnie zobaczyłaby swoich ukochanych wnuczków. — zażartował i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
Od niechcenia oddalił się od framugi, po czym zrobił kilka kroków w kierunku rozwalonej wazy.
— Zrozumiałbym, gdybyś doprowadziła do takiego stanu tę niereformowalną skrzatkę, ale - na Merlina - co zrobiła ci biedna waza? To pamiątka rodzinna z domu pani matki. Nie do naprawienia. — westchnął zrezygnowany, bo tak przepełniony magią przedmiot z pewnością nie nadawał się do potraktowania zwykłym Reparo. — No, ale już się tak nie denerwuj. Swoją drogą, chciałem poprosić cię o zawiązanie krawatu, ale ręce trzęsą ci się gorzej niż staremu Addingtonowi. — dodał spokojnym głosem. — To jak, zdradzisz bratu, co jest powodem twojego humoru, a może pominiemy temat przeklętego Hogwartu i zajmiemy się zatarciem śladów zbrodni? — zażartował, przenosząc wzrok to na oczy Aspasii, to na resztki wazy.