25-07-2021, 10:49 PM
-Mam jeszcze ciastka, które zrobiła mi mama. Jakimś cudem udało mi się wszystkich nie zjeść. Do tego czekolada i oczywiście żelki. Mam nadzieję, że nauka pójdzie nam szybko, bo jeśli skończą nam się przekąski, nie wróżę sobie owocnej nauki - zaśmiała się, wyciągając z torby wszystko to, o czym właśnie wspomniała. Niby nie potrzebowała aż tak zastrzyku energii, posiadając całkiem spore jej zasoby, niemniej miło było w przerwach i dla odzyskania skupienia, pochrupać coś pomiędzy kolejnymi próbami rzucenia zaklęcia.
-Wiesz, jak ja to nazywam? Uzależnieniem. Ale spokojnie, ja to rozumiem. Ostatecznie ja nie potrafię za bardzo żyć bez czekolady - stwierdziła. Nigdy nie oceniała dziwactw innych ludzi, a tym bardziej nie czepiała się tego, co lubiła druga osoba. Jeśli tylko nikogo tym nie krzywdziła, na dodatek czując się szczęśliwym człowiekiem, nie widziała powodu, dla którego miałaby ingerować w wybory. Zresztą Montrose sama lubiła kawę, jeśli tylko była odpowiednio słodka.
-Czekoladą mnie przekonałeś - wyszczerzyła się do niego. To słowo było dla niej kluczem, który zawsze działał w ten sam sposób. Jeśli tylko chciało się coś od niej dostać, czy wydobyć, wystarczyło przekupić ją właśnie tak. - Nie mam żadnego konkretnego pomysłu, poza tym, że chcę się nauczyć czegoś nowego. Może być w takim razie litera L. A następnym razem wybierzemy coś innego. No już, sprawdzaj, co tam mamy - lekko go szturchnęła, zaraz upijając trochę kawy. Była dobra. Nie bardzo słodka, ale w jej mniemaniu akceptowalna.
-Wiesz, jak ja to nazywam? Uzależnieniem. Ale spokojnie, ja to rozumiem. Ostatecznie ja nie potrafię za bardzo żyć bez czekolady - stwierdziła. Nigdy nie oceniała dziwactw innych ludzi, a tym bardziej nie czepiała się tego, co lubiła druga osoba. Jeśli tylko nikogo tym nie krzywdziła, na dodatek czując się szczęśliwym człowiekiem, nie widziała powodu, dla którego miałaby ingerować w wybory. Zresztą Montrose sama lubiła kawę, jeśli tylko była odpowiednio słodka.
-Czekoladą mnie przekonałeś - wyszczerzyła się do niego. To słowo było dla niej kluczem, który zawsze działał w ten sam sposób. Jeśli tylko chciało się coś od niej dostać, czy wydobyć, wystarczyło przekupić ją właśnie tak. - Nie mam żadnego konkretnego pomysłu, poza tym, że chcę się nauczyć czegoś nowego. Może być w takim razie litera L. A następnym razem wybierzemy coś innego. No już, sprawdzaj, co tam mamy - lekko go szturchnęła, zaraz upijając trochę kawy. Była dobra. Nie bardzo słodka, ale w jej mniemaniu akceptowalna.