26-07-2021, 01:06 AM
Cóż, Ava i Colin na ogół już od dziecka byli nierozłączni, więc cała jego rodzina przyzwyczajona był do tego, że zawsze chodzi z Puchonką w pakiecie. I nikomu to właściwie nie przeszkadzało. Bo czemu miałoby? W końcu w niczym im nie przeszkadzała, a Colin przynajmniej nie wychował się na odludka, który całymi dniami tylko tańczył i siedział w książkach. To, że z czasem zaczęli podkradać wino z piwniczki, było tylko nieistotnym szczegółem. To już były zalety (albo i nie) dorastania. A to, że motywowała do nauki nie tylko własnego syna, ale i Avę, pani Parker traktowała jako osobisty sukces wychowawczy. A ich pozytywne oceny cieszyły ją jeszcze bardziej.
- Może nie byłoby aż tak źle - stwierdził rozbawiony. W końcu ich wspólna nauka musiała przynieść jakieś efekty, a nie wszystkie zagadki i pytania kołatki były jakieś wybitnie misterne. Ava miała czasem skłonność do przesady. - Wiesz, zawsze można czekać aż prefekt będzie wracał z patrolu. A we dwóch już zawsze coś się wymyśli i odpowie na zagadkę - powiedział, wzruszając ramionami. W końcu na wszystko można znaleźć jakiś sposób. Nawet na takie coś jak dziwna zagadka.
Taniec w wykonaniu Colina wyglądał łatwo, bo Krukon miał to we krwi. W końcu jego matka była zawodową tancerką zanim przytrafił jej się wypadek, a chłopak odziedziczył te zdolności po niej. Jednak nawet w jego przypadku wymagało to treningów, choć raczej nie w przypadku takiego zwykłego bujania się do muzyki, a tańca zawodowego.
- Dobra, dobra. Już nie udawaj, że nie sprawiłoby ci to jakiejś dzikiej, wewnętrznej satysfakcji - prychnął rozbawiony. Jak to w przypadku przyjaciół - jednemu zdarzało się śmiać z wpadek drugiego. - Och, od razu mi lepiej na duszy - powiedział, z uśmiechem czochrając włosy Avy. Fakt, Puchonka kibicowała mu chyba zawsze, ale nigdy nie widomo, czy nie odezwie się w niej solidarność z własnym Domem.
- Może nie byłoby aż tak źle - stwierdził rozbawiony. W końcu ich wspólna nauka musiała przynieść jakieś efekty, a nie wszystkie zagadki i pytania kołatki były jakieś wybitnie misterne. Ava miała czasem skłonność do przesady. - Wiesz, zawsze można czekać aż prefekt będzie wracał z patrolu. A we dwóch już zawsze coś się wymyśli i odpowie na zagadkę - powiedział, wzruszając ramionami. W końcu na wszystko można znaleźć jakiś sposób. Nawet na takie coś jak dziwna zagadka.
Taniec w wykonaniu Colina wyglądał łatwo, bo Krukon miał to we krwi. W końcu jego matka była zawodową tancerką zanim przytrafił jej się wypadek, a chłopak odziedziczył te zdolności po niej. Jednak nawet w jego przypadku wymagało to treningów, choć raczej nie w przypadku takiego zwykłego bujania się do muzyki, a tańca zawodowego.
- Dobra, dobra. Już nie udawaj, że nie sprawiłoby ci to jakiejś dzikiej, wewnętrznej satysfakcji - prychnął rozbawiony. Jak to w przypadku przyjaciół - jednemu zdarzało się śmiać z wpadek drugiego. - Och, od razu mi lepiej na duszy - powiedział, z uśmiechem czochrając włosy Avy. Fakt, Puchonka kibicowała mu chyba zawsze, ale nigdy nie widomo, czy nie odezwie się w niej solidarność z własnym Domem.