26-07-2021, 04:28 AM
Każdy komplement był dla Harper szczerze ważny. Niektórzy mogliby uznać, że jest pusta i to jedna z niewielu rzeczy, jakie ją interesują, ale w rzeczywistości atmosfera w domu nie dała jej sprzyjających warunków do budowania wysokiej samooceny. Sama zaczęła choć trochę podobać się samej sobie dopiero gdy nauczyła się robić sobie makijaż i był to duży krok, który dał jej sporo pewności siebie. Z kolei każdy komentarz podobny do tego Kai był na wagę złota. Odpowiedziała jej szerokim uśmiechem i zrobiła krótki piruet, aby zaprezentować się w całej okazałości.
- Dziękuję - odparła, dygając krótko.
Chętnie zatrzymałaby się na tym temacie na dłużej, gdyby tylko nie nieszczęsne zaklęcie. Cmoknęła cicho ustami na propozycję Kai i już uniosła różdżkę, a nawet otworzyła usta, ale pojawił się kolejny z gości. I to taki, którego towarzystwa wolałaby uniknąć... Nie dzisiaj. O nie. Chodziło raczej o resztę roku szkolnego oraz cały przyszły. Ale nie dało się. Zdaje się, że los i tak był dla niej łaskawy. W końcu mogła wpaść na niego na peronie, w pociągu, albo być zmuszona siedzieć przy nim na wspólnych zajęciach. Nie, do tej pory była bezpieczna. Może powinna być wdzięczna, ale naprawdę, nie mógłby przyjść chociaż te parę minut później? Czy ktoś umarł? Być może jej chęci na bycie tu, póki sala nie zapełni się wystarczająco, aby móc znaleźć się w dwóch różnych kręgach.
- Jeszcze nikt - mruknęła w odpowiedzi siląc się o możliwie najbardziej neutralny ton.
Słowo "jeszcze" było tu kluczowe. W takim składzie Cavington faktycznie mógł zginąć.
Najgorzej, że ani nie chciała przyznawać się do porażki przed kimś, kto mógłby uprzykrzać jej potem wieczór, ani podejmować kolejnej próby, która mogłaby skończyć się tym samym... Tylko jak rozegrać to mądrze?
Zmierzyła go krótko wzrokiem, a następnie zerknęła na Kaię porozumiewawczo. Chyba nie wsypie jej przed kimś, kto starał się dokuczać jej na każdym kroku?
- Przyszedłeś wcześniej, żeby się do czegoś przydać?
Dobrze, miejmy już tą seksistowską odpowiedź - bo takiej się spodziewała - z głowy i przejdźmy do rzeczy! Może udałoby się obarczyć go paroma zadaniami przed rozpoczęciem... W tym wyciszeniem sali. Przecież chyba nie wycofałby się mając takie pole do popisu?
- Dziękuję - odparła, dygając krótko.
Chętnie zatrzymałaby się na tym temacie na dłużej, gdyby tylko nie nieszczęsne zaklęcie. Cmoknęła cicho ustami na propozycję Kai i już uniosła różdżkę, a nawet otworzyła usta, ale pojawił się kolejny z gości. I to taki, którego towarzystwa wolałaby uniknąć... Nie dzisiaj. O nie. Chodziło raczej o resztę roku szkolnego oraz cały przyszły. Ale nie dało się. Zdaje się, że los i tak był dla niej łaskawy. W końcu mogła wpaść na niego na peronie, w pociągu, albo być zmuszona siedzieć przy nim na wspólnych zajęciach. Nie, do tej pory była bezpieczna. Może powinna być wdzięczna, ale naprawdę, nie mógłby przyjść chociaż te parę minut później? Czy ktoś umarł? Być może jej chęci na bycie tu, póki sala nie zapełni się wystarczająco, aby móc znaleźć się w dwóch różnych kręgach.
- Jeszcze nikt - mruknęła w odpowiedzi siląc się o możliwie najbardziej neutralny ton.
Słowo "jeszcze" było tu kluczowe. W takim składzie Cavington faktycznie mógł zginąć.
Najgorzej, że ani nie chciała przyznawać się do porażki przed kimś, kto mógłby uprzykrzać jej potem wieczór, ani podejmować kolejnej próby, która mogłaby skończyć się tym samym... Tylko jak rozegrać to mądrze?
Zmierzyła go krótko wzrokiem, a następnie zerknęła na Kaię porozumiewawczo. Chyba nie wsypie jej przed kimś, kto starał się dokuczać jej na każdym kroku?
- Przyszedłeś wcześniej, żeby się do czegoś przydać?
Dobrze, miejmy już tą seksistowską odpowiedź - bo takiej się spodziewała - z głowy i przejdźmy do rzeczy! Może udałoby się obarczyć go paroma zadaniami przed rozpoczęciem... W tym wyciszeniem sali. Przecież chyba nie wycofałby się mając takie pole do popisu?