27-07-2021, 04:42 PM
Kolejna linia zdecydowanie wyjechała poza kłąb zielono-niebieskiego obrazu, kiedy tuż obok swojego ucha usłyszała hałas. Nie rozpoznała słów, jakie były wypowiedziane, ale ktoś bardzo wyraźnie i głośno krzyknął nieopodal niej. Przez chwilę jeszcze patrzyła bezwiednie na swój nastrojowy obrazek, jakby zastanawiała się, czy da się go naprawić i czy nie powinna wrócić do malowania – ale ostatecznie odłożyła kredkę i odwróciła nieco głowę.
Dostrzegła znaną jej sylwetkę dziewczyny w kłębowisku czerwieni i czarnego koloru. I był też tam niebieski. Widziała w niej tak wiele drastycznych emocji, że była pod wrażeniem, że jeszcze to znosiła. I wcale nie dziwiła się, że uciekła właśnie tutaj – w cień wiekowego dębu, aby skryć się przed całym światem i uspokoić swoje myśli. Flora robiła przecież tak samo.
Dziewczyna usiadła pod drzewem, a Puchonka jeszcze przez chwilę na nią patrzyła. Chociaż, nawet nie bezpośrednio na nią, lecz na otaczającą ją aurę. Po chwili dopiero przeniosła wzrok na swój notatnik. Jej kolory zdawały się spokojniejsze i łagodniejsze, jednak też zauważyła, że z zielonym gryzł się niebieski kolor. Więc też czuła coś więcej. Też nie była zupełnie odprężona.
Sięgnęła po kredkę i zaczęła rysować kolejne linie oraz pętle, dokładając jeszcze kolor pomarańczowy. Prawdopodobnie minęło tak kilka minut, kiedy zdezorientowanie i niepewność zaczęło powoli z niej uchodzić, a w ich miejsce pojawił się spokój. A kiedy uznała, że wyczerpała już limit pomarańczowej obecności, odłożyła kredkę i spojrzała na siedzącą nieopodal dziewczynę. Jej barwy nie uspokoiły się za dużo.
— To dobre miejsce, kiedy chce się przeczekać burzę – powiedziała do niej, jakby te słowa miały jej w jakiś sposób pomóc.
Miała nadzieję, że pomogą.
Dostrzegła znaną jej sylwetkę dziewczyny w kłębowisku czerwieni i czarnego koloru. I był też tam niebieski. Widziała w niej tak wiele drastycznych emocji, że była pod wrażeniem, że jeszcze to znosiła. I wcale nie dziwiła się, że uciekła właśnie tutaj – w cień wiekowego dębu, aby skryć się przed całym światem i uspokoić swoje myśli. Flora robiła przecież tak samo.
Dziewczyna usiadła pod drzewem, a Puchonka jeszcze przez chwilę na nią patrzyła. Chociaż, nawet nie bezpośrednio na nią, lecz na otaczającą ją aurę. Po chwili dopiero przeniosła wzrok na swój notatnik. Jej kolory zdawały się spokojniejsze i łagodniejsze, jednak też zauważyła, że z zielonym gryzł się niebieski kolor. Więc też czuła coś więcej. Też nie była zupełnie odprężona.
Sięgnęła po kredkę i zaczęła rysować kolejne linie oraz pętle, dokładając jeszcze kolor pomarańczowy. Prawdopodobnie minęło tak kilka minut, kiedy zdezorientowanie i niepewność zaczęło powoli z niej uchodzić, a w ich miejsce pojawił się spokój. A kiedy uznała, że wyczerpała już limit pomarańczowej obecności, odłożyła kredkę i spojrzała na siedzącą nieopodal dziewczynę. Jej barwy nie uspokoiły się za dużo.
— To dobre miejsce, kiedy chce się przeczekać burzę – powiedziała do niej, jakby te słowa miały jej w jakiś sposób pomóc.
Miała nadzieję, że pomogą.