27-07-2021, 06:01 PM
Nie wiedziała, czy podobają jej się jego słowa, lecz mimo to uśmiechnęła się nieco, kiedy pokręcił z niedowierzaniem głową i dał jej do zrozumienia, że jest zupełnie inaczej. Że wcale jej nie nienawidzi.
Jej uśmiech nieco się poszerzył, a ona odetchnęła cicho z ulgą, zamykając oczy. Czuła się spokojniejsza – z myślą, że wszystkie jej obawy były jedynie wytworem jej chorego, przerażonego umysłu. No bo… bo w zasadzie zachowała się nie w porządku, wyrzucając go z pokoju i jeszcze rzucając za nim wazonem, więc… każdy na jego miejscu nie chciałby już mieć z nią do czynienia.
Tylko że Argos nie był każdym. Był tym jedynym, który zawsze przy niej zostawał. Mimo wszystko.
Delikatnie oplotła go ramionami, kiedy podniósł nią nieco, aby mogła się przytulić. I chociaż oboje byli cali mokrzy od wody, nie przeszkadzało jej to w tym momencie – ważniejsze było, że miała jego i mogła odnaleźć swoją stabilność.
Pokręciła tylko lekko głową. Ratował jej życie i jeszcze ją przepraszał, że nie pomyślał i jest jej teraz zimno? Czym sobie zasłużyła na kogoś takiego jak on?
Drgnęła dopiero, kiedy powiedział, że powinni pójść do pielęgniarki. Pokręciła wtedy tylko dość szybko i żywiołowo, jak na jej stan, głową.
— Nie, nie chcę. Nic mi nie jest – dodała, starając się nieco podźwignąć o własnych siłach przynajmniej do siadu. – Chcę tutaj zostać. I… posiedzieć z Tobą… - dodała nieco ciszej, zerkając na jego twarz.
Normalnie, gdyby na jego miejscu był ktoś inny, starałaby się unikać jego spojrzenia – lecz skoro już powiedział jej, że wcale jej nie nienawidzi, to chyba nic takiego nie miała do stracenia.
Jej uśmiech nieco się poszerzył, a ona odetchnęła cicho z ulgą, zamykając oczy. Czuła się spokojniejsza – z myślą, że wszystkie jej obawy były jedynie wytworem jej chorego, przerażonego umysłu. No bo… bo w zasadzie zachowała się nie w porządku, wyrzucając go z pokoju i jeszcze rzucając za nim wazonem, więc… każdy na jego miejscu nie chciałby już mieć z nią do czynienia.
Tylko że Argos nie był każdym. Był tym jedynym, który zawsze przy niej zostawał. Mimo wszystko.
Delikatnie oplotła go ramionami, kiedy podniósł nią nieco, aby mogła się przytulić. I chociaż oboje byli cali mokrzy od wody, nie przeszkadzało jej to w tym momencie – ważniejsze było, że miała jego i mogła odnaleźć swoją stabilność.
Pokręciła tylko lekko głową. Ratował jej życie i jeszcze ją przepraszał, że nie pomyślał i jest jej teraz zimno? Czym sobie zasłużyła na kogoś takiego jak on?
Drgnęła dopiero, kiedy powiedział, że powinni pójść do pielęgniarki. Pokręciła wtedy tylko dość szybko i żywiołowo, jak na jej stan, głową.
— Nie, nie chcę. Nic mi nie jest – dodała, starając się nieco podźwignąć o własnych siłach przynajmniej do siadu. – Chcę tutaj zostać. I… posiedzieć z Tobą… - dodała nieco ciszej, zerkając na jego twarz.
Normalnie, gdyby na jego miejscu był ktoś inny, starałaby się unikać jego spojrzenia – lecz skoro już powiedział jej, że wcale jej nie nienawidzi, to chyba nic takiego nie miała do stracenia.
Somewhere over the rainbow, bluebirds fly
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?
poszukiwania
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?