27-07-2021, 09:40 PM
Mogła odetchnąć z ulgą, kiedy Argos postanowił się z nią nie wykłócać i pozwolił jej po prostu tutaj zostać. Co im się może stać? W najgorszym przypadku będą trochę zziębnięci... Może się przeziębią… ale mogą też po powrocie wziąć prysznic i wymknąć się do kuchni, skrzaty na pewno zaparzą im herbatę albo ciepłe kakao.
I chociaż wiedziała, że Argos żartował, nawet nieco się uśmiechnęła, to jednak powiedziała:
— Akurat chyba nie byłam już przytomna jak się znalazłam w tym strumieniu… Nie pamiętam, żebym do niego wpadała…
W zasadzie niewiele pamiętała, a z każdą sekundą zdawało jej się, iż pamięta coraz mniej. Ale może tak było lepiej? Może dzięki temu nie będzie miała traumy… miała przynajmniej taką nadzieję.
Zerknęła na Argosa, nie wiedząc, czy mówi teraz na poważnie czy też nie. Jednak tą karę i naukę całego drzewa genealogicznego Blacków pamiętała i to doskonale. Wywróciła oczami i chyba chciała się zaśmiać, ale coś jej nie wyszło.
— Chyba wolałabym już dostać szlaban od woźnego.
Odetchnęła głęboko i raz jeszcze, odrobinę mocniej, wtuliła się w brata. Chociaż przydałoby się zaklęcie, które wysuszyłoby ich ubrania, i tak się nie przejmowała. I tak było dobrze. Przymknęła oczy, nim otworzyła je na nowo, gdy zebrała się na odwagę, aby zadrzeć głowę i spojrzeć na jego twarz, i niemalże szeptem powiedzieć:
— Przepraszam za to wszystko w Perle.
Nie chciała, żeby już więcej się na nią gniewał. Potrzebowała go. Za mocno go potrzebowała.
I chociaż wiedziała, że Argos żartował, nawet nieco się uśmiechnęła, to jednak powiedziała:
— Akurat chyba nie byłam już przytomna jak się znalazłam w tym strumieniu… Nie pamiętam, żebym do niego wpadała…
W zasadzie niewiele pamiętała, a z każdą sekundą zdawało jej się, iż pamięta coraz mniej. Ale może tak było lepiej? Może dzięki temu nie będzie miała traumy… miała przynajmniej taką nadzieję.
Zerknęła na Argosa, nie wiedząc, czy mówi teraz na poważnie czy też nie. Jednak tą karę i naukę całego drzewa genealogicznego Blacków pamiętała i to doskonale. Wywróciła oczami i chyba chciała się zaśmiać, ale coś jej nie wyszło.
— Chyba wolałabym już dostać szlaban od woźnego.
Odetchnęła głęboko i raz jeszcze, odrobinę mocniej, wtuliła się w brata. Chociaż przydałoby się zaklęcie, które wysuszyłoby ich ubrania, i tak się nie przejmowała. I tak było dobrze. Przymknęła oczy, nim otworzyła je na nowo, gdy zebrała się na odwagę, aby zadrzeć głowę i spojrzeć na jego twarz, i niemalże szeptem powiedzieć:
— Przepraszam za to wszystko w Perle.
Nie chciała, żeby już więcej się na nią gniewał. Potrzebowała go. Za mocno go potrzebowała.
Somewhere over the rainbow, bluebirds fly
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?
poszukiwania
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?