28-07-2021, 04:07 PM
Zaśmiała się tylko na jego komentarz, ale nie ciągnęła już tematu. Skoro oboje doskonale wiedzieli, że historia rodów szlacheckich nijak im się przyda na egzaminach z historii magii… Mogli się już tylko z tego śmiać. Albo płakać. Ale chyba lepsze było to pierwsze.
Jednakże wyczuła, że coś było nie tak, kiedy powiedziała mu, o co tak naprawdę chodziło. I… wcale jej się to nie spodobało. Wręcz przeciwnie, poczuła, jak całe jej ciało się spina i nagły, ciągły lęk powraca do niej. Jeśli przez ten moment czuła się lepiej, to teraz znowu jej się pogorszyło.
Argos nie umiał jej odpowiedzieć. Sam nie wiedział, jak to będzie. Nie umiał jej jakoś sensownie pocieszyć… mimo że próbował, wcale nie dała się przekonać. Skoro on nie wiedział – jak miała poradzić sobie ona? Co z tego, że nie stracą kontaktu… i żart o niepilnowaniu wcale jej się nie podobał. Gdzie miała pójść, kiedy będzie potrzebowała pomocy? Z kim miała porozmawiać przez te dwa lata, kiedy jego zabraknie?
— Ale nie będzie Cię obok – dodała, kompletnie ignorując jego kolejne słowa. Starał się, ale to wcale jej nie pocieszała. – Nikomu nie ufam tak, jak Tobie. Nikt mnie tak nie zna. Do kogo mam się zwrócić, kiedy Ciebie nie będzie? Ja… - uciekła spojrzeniem, przerywając ten ciągły kontakt wzrokowy, który chyba miał jej dodać pewności. Nie dodał. – Ja nie dam rady sama…
Jestem zbyt słaba, dodała w myślach. Słaba, mizerna, łatwa do manipulacji. Brak jej było wszystkiego. Stabilności. Sensu życia. Akceptacji siebie.
Jak miała więc sobie poradzić?
Jednakże wyczuła, że coś było nie tak, kiedy powiedziała mu, o co tak naprawdę chodziło. I… wcale jej się to nie spodobało. Wręcz przeciwnie, poczuła, jak całe jej ciało się spina i nagły, ciągły lęk powraca do niej. Jeśli przez ten moment czuła się lepiej, to teraz znowu jej się pogorszyło.
Argos nie umiał jej odpowiedzieć. Sam nie wiedział, jak to będzie. Nie umiał jej jakoś sensownie pocieszyć… mimo że próbował, wcale nie dała się przekonać. Skoro on nie wiedział – jak miała poradzić sobie ona? Co z tego, że nie stracą kontaktu… i żart o niepilnowaniu wcale jej się nie podobał. Gdzie miała pójść, kiedy będzie potrzebowała pomocy? Z kim miała porozmawiać przez te dwa lata, kiedy jego zabraknie?
— Ale nie będzie Cię obok – dodała, kompletnie ignorując jego kolejne słowa. Starał się, ale to wcale jej nie pocieszała. – Nikomu nie ufam tak, jak Tobie. Nikt mnie tak nie zna. Do kogo mam się zwrócić, kiedy Ciebie nie będzie? Ja… - uciekła spojrzeniem, przerywając ten ciągły kontakt wzrokowy, który chyba miał jej dodać pewności. Nie dodał. – Ja nie dam rady sama…
Jestem zbyt słaba, dodała w myślach. Słaba, mizerna, łatwa do manipulacji. Brak jej było wszystkiego. Stabilności. Sensu życia. Akceptacji siebie.
Jak miała więc sobie poradzić?
Somewhere over the rainbow, bluebirds fly
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?
poszukiwania
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?